Przed wami ostatni rozdział, a pod nim znajdziecie informację co do dodatków.
Miłego dnia, dziękujemy za dobre przyjęcie opowiadania 💚💙
Harry starał się oddychać głęboko, kiedy William i Dominic marudzili na przemian. Wiedział, że to nieodłączny element wychowywania szczeniąt, jednak ta dwójka na raz potrafiła przyprawić o ból głowy, szczególnie kiedy był sam w domu.
Sięgnął po koszulę narzeczonego z łóżka i przeszedł do miejsca, gdzie spały szczeniaki i okrył je materiałem. Tym razem to poskutkowało. Stęsknili się za zapachem swojego taty. To było całkiem na początku dziennym. Omega wiedziała, że już nie zaśnie ponownie, więc postanowiła wziąć nianię i zejść po coś szybkiego na śniadanie.
Dom był utrzymany w czystości, dzięki pani od sprzątania, którą postanowili zatrudnić na dwa dni w tygodniu. Mała cena, za więcej czasu dla bliskich. Harry jęknął, słysząc przez nianię swój telefon, nie pomyślał o tym i jak na zawołanie Dominic zaczął płakać. Był w stanie rozpoznać po samym płaczu, które ze szczeniąt się odzywa. Prędko wrócił na górę i zabrał urządzenie. Podszedł do łóżeczka, którym zaczął bujać na boki i odebrał telefon.
- Tak Jade?
- Wiem, że przeszkadzam, ale mamy klientka krzykacza - dziewczyna mówiła szeptem - Nie dał nam konkretnych wskazówek co do strzyżenia, więc zrobiłam to w standardzie dla rasy. Pan jest niezadowolony, bo pies jest teraz pospolity i chce rozmawiać z szefem.
- Rozumiem, że nie ma innego rozwiązania? - słysząc potwierdzenie zgody, westchnął - Dobrze, będę za dobre pół godziny. Muszę nakarmić i zebrać się.
- Przepraszam Harry, ale jak usłyszał że ja pełnie rolę kierownika to od razu powiedział, że chce szefa - dziewczynie wyraźnie było głupio.
- Nie masz za co mnie przepraszać. Akurat dziś nie ma w domu Louisa, ale dam sobie radę - obiecał i rozłączył się - To co maluchy, am am i jedziecie z mamą na przejażdżkę.
Brunet wziął się za karmienie, chciał napełnić brzuszki małych wilczków, aby te poszły spać na czas ich podróży do salonu. Po tym ubrał się bardziej wyjściowo. Zszedł najpierw na dół z Willem, a później Dominickiem.
Postanowił przez to wszystko po porstu zabrać się na spacer z wózkiem. W najlepszym wypadku wrócą z Louisem samochodem. To było bardzo prawdopodobne. Clifforda i Bruce'a zostawił w środku domu, psy były prawdziwymi przyjaciółmi.
Omega wyszła z wózkiem na dwór i odetchnęła na świeże powietrze. Miał nadzieję, że niezadowolony klient również trochę ostudził swoje emocje. Chłopcom odpowiedział chyba spacer, ponieważ spokojnie spali. Nie marudzili. Wózek idealnie kołysał ich do dalszego snu. To był też pierwszy samotny spacer Stylesa z bliźniakami. Dotarł do salonu, gdzie otworzył sobie drzwi i wjechał razem z wilczkami do środka.
- Dzień dobry - przywitał się z oczekującą na psa klientką oraz mężczyzną w średnim wieku.
Ci mu odpowiedzieli, a Harry przeszedł sprawnie w stronę recepcji i zatrzymał wózek, blokując go i przyglądając się dzieciom, czy aby na pewno mają się dobrze.
- Cate? Wezwiesz Jade? - poprosił osobę, która właśnie stała przy recepcji, sprawdzając coś w dzienniku.
- Jasne, już ją proszę - pokiwała głową i szybko zniknęła w głębi salonu.
William otworzył swoje oczy, w przeciwieństwie do swojego brata, który kontynuował swoją drzemkę.
- Spokojnie mały alfo, wszystko jest w porządku - Harry ponownie nachylił się ku wózkowi i połaskotał palcem policzek szczeniaka - Mały spacerek.
CZYTASZ
Breaking Rules/larry/
FanficŻycie nie zawsze układa się po naszej myśli, nieraz popełniamy błędy i później latami za nie płacimy. Tak właśnie było z Harrym, omegą po usunięciu znaku przynależności i Louisem, który lata musiał ukrywać prawdziwego siebie...