Za dobrze wam, ale wciąż jestem z Olą na małych wakacjach i chcę się z wami dobrym dzielić!
Miłego dnia x
Harry na zdjęcie szwów pojechał już sam, na szczęście wszystko dobrze się zagoiło, a dodatkowo dostał na kartce nazwę maści, która miała zniwelować jego bliznę do minimum, bo ślad mimo to zostanie. Harry cieszył się jedynie, że nie musi już aż tak uważać na swoją rękę, a do tego może finalnie wrócić do pracy. Dziewczynom na pewno przyda się dodatkowa ręka do pracy.
Od razu pojechał do salonu, gdzie sprawdził ilu klientów miał na kolejny dzień. Przełożył wstępnie zabiegi na dalszy termin, kolejnego dnia już miał stary plan i miał zamiar się tego trzymać.
Jeszcze trzy dni pracy, nim ponownie pójdzie na wolne przez możliwą gorączkę. W jego głowie wręcz szalało od rozmowy z rodzicami. Desmond trochę na smyczy trzymał jego Louisa. Wiedział, że rodzic był ostrożny po wcześniejszych przygodach z Loganem, jednak musiał się po prostu przekonać. A przynajmniej miał taką nadzieję. Nie chciał, aby ważne dla niego osoby się pożarły. Sama myśl możliwych problemów przytłaczała jego organizm.
- Harry? - Perrie podeszła do bruneta - Tu masz korespondencję z ostatnich dni. Dziś mamy zajęte wszystkie terminy i pojedyncze okienka są do końca miesiąca. Jest naprawdę spore obłożenie.
- Cieszy mnie to, jak tak dalej pójdzie będę musiał pomyśleć o drugim punkcie w Londynie - zaciekawiony przyjrzał się papierom - Dobra robota dziewczyny, nasza wspólna praca daje sukcesy.
Harry był zadowolony, że jego salon nawet bez niego funkcjonuje na znakomitym poziomie. To było dla niego ważne, szczególnie kiedy myślał o szczenięciu w niedalekiej przyszłości. Priorytetem przed tym było też umówienie się do ginekologa. Wstyd przyznać, ale nie pamiętał kiedy ostatni raz sprawdzał, czy wszystko tam w środku jest dobrze i działa bez zarzutów, nieciekawych problemów.
Przeglądał korespondencje i zaciekawił się zaproszeniem na konkurs psich fryzjerów. Nie mógł powiedzieć, że nie czuł się pewnie w swoim fachu, a to mogło dać mu kolejny zastrzyk gotówki. Nim się zdążył mocniej skupić na treści, do budynku weszła znajoma mu beta z yorkiem. Przywitał się z uśmiechem i schował na recepcji papiery, które potrzebował później do końca sprawdzić.
- Zapraszam was, zaraz zajmiemy się pieskiem...
🐾🐾🐾🐾🐾
Gorączka omegi przyszła zgodnie z planem. Bruno był już u Logana, a ku nieszczęściu Harry'ego, Louis prowadził kolejny wykład, a miał przed sobą jeszcze jeden, nim również będzie miał wolne. Udało mu się to załatwić. Nie miał nawet zamiaru informować partnera o przyjściu gorączki, dobrze wiedząc że informacja mogłaby przejąć kontrolę nad jego wilkiem. Nie chcieli tego.
Czując ściekającą maź po udach, wdrapał się pod łóżko. Jego podbrzusze ściskało się z oczekiwania. Czuł jak coraz mocniej płonie.
Sięgnął po spore pudełko niemalże przy ścianie i wysunął je za mebel. Wypuścił ciężko oddech, samemu wychodząc z spod mebla.
Usiadł wygodnie na dywanie, dużymi oczyma otwierając pudełko. Miał tam niezbędne rzeczy do przechodzenia samotnej gorączki. Przeróżne dilda, zatyczki... Wybrał odpowiednie zabawki na przeczekanie i zamknął z powrotem pudełko, jednak nie chował go ponownie pod łóżko.
Wdrapał się na mebel i ułożył się, tak aby sprawić sobie jak najwięcej przyjemności. To nie było to samo co knot, ale lepsze to niż nic. Nie potrzebował nawet nawilżacza, był gotowy na przyjęcie wszystkiego. Pracował intensywnie ręką, chcąc czuć jak najwięcej wypełnienia. Jego omega burczała, nie czując rosnącego węzła w sobie. Była okropnie marudna.
CZYTASZ
Breaking Rules/larry/
FanfictionŻycie nie zawsze układa się po naszej myśli, nieraz popełniamy błędy i później latami za nie płacimy. Tak właśnie było z Harrym, omegą po usunięciu znaku przynależności i Louisem, który lata musiał ukrywać prawdziwego siebie...