20. Ma na imię Louis, nie facet mamy.

2.8K 206 215
                                    

A macie, chociaż jestem w dupie z sprawdzaniem.

Miłego dnia!



Harry leżał na kanapie, gładził swój brzuch, starając się oddychać głęboko. Szczeniaki postanowiły być bardziej aktywne niż kiedykolwiek wcześniej. Co raz dostawał kopniaka z innej strony, pamiętał jak Bruno zaczynał się ruszać i nie było to tak intensywne.

Louis akurat był na uniwersytecie, a Bruno w szkole, był zdany tylko na siebie. Clifford spał na dużej poduszce, która leżała dla niego w salonie, a Bruce wtulił się w niego i również uciął sobie drzemkę.

Zwierzaki były zaskakująco zgodne ze sobą i widać, że szybko zacieśniają więzy. Zaraz miały przyjść święta, a on był tak wysoko w ciąży, że mógł pomarzyć o zrobieniu dwunastu potraw, może uda mu się upiec, ale więcej? Powątpiewał.

- Proszę, dajcie mamusi chwilę odetchnąć dzieciaczki - wypuścił powietrze przez nos.

- Cześć mamo! Ja i Erick jesteśmy! - Bruno uprzedził Harry'ego, że nie wrócił sam do domu.

Nic nowego, chłopcy często odwiedzali się nawzajem i nie uprzedzali już nawet rodzin wcześniej, że będą mieli gościa.

- Jasne, dobrze - zreflektował się, próbując przybrać na twarz uśmiech. Nie wychodziło mu to za dobrze. Za drugim razem wstał. Musiał rozkołysać synów do snu.

- Co się dzieje? - Bruno zajrzał do salonu, trzymając w dłoni szklankę soku - Bliźniaki dokuczają? - wskazał na brzuch omegi.

- Są gorsi niż ty kiedykolwiek - poskarżył się - Cześć Erick, miło cię znowu widzieć - przywitał się też z chłopakiem syna.

- Dzień dobry, mi również miło - chłopak skinął z małym uśmiechem i ułożył ramię na barkach Bruna.

- Idźcie na górę, jak coś Bruno zamówi pizzę. Nie dam rady dziś nic ugotować, wybaczcie - z ręką na plecach przeszedł koło nastolatków.

- Mamo? Potrzebujesz czegoś? Zadzwonić do Lou? - zaproponował, martwiąc się o rodzica - Wygląda jakby cię bolało albo sprawiało duży dyskomfort...

- Nie chcę przeszkadzać Lou - wydął dolną wargę, bardzo chciał powrotu partnera, wiedząc że to zawsze działa pozytywnie na dzieci.

- Wiesz, że mówił, żeby pisać do niego kiedy trzeba. A teraz jak widać, jest potrzebny - zauważył Bruno, starając się nie reagować na to jak jego chłopak starał się być blisko niego.

Harry nic nie odpowiedział na to, idąc prędko do łazienki. Któryś z maluszków mocno zaczął uciskać na jego pęcherz.

- Czekaj Erick, Zadzwonię do Lou - odsunął się od partnera, który pocałował go za uchem - Mama jest czasem za mocno uparta.

- Uroki omeg w ciąży, pamiętam co moja mama robiła i uwierz, było dużo gorzej niż to o czym ty mi opowiadasz - westchnął, odbierając napój od zielonookiego.

Bruno wyjął z kieszeni spodni telefon i nie patrząc nawet na godzinę, wybrał numer Tomlinsona, odchodząc instynktownie kawałek dalej.

- Cześć Bruno, coś ważnego? Akurat studenci pracują w grupach, ale nie mam zbyt wiele czasu - Louis nakreślił od razu sytuację.

- Mama jest uparta, ale myślę że bardzo cię potrzebuje. Rodzeństwo strasznie dokucza, widzę po nim ten dyskomfort - wyjaśnił chłopak - Mógłbyś jakoś wcześniej przyjechać?

- Będę po tych zajęciach, potem miałem konsultacje... Mogę je spokojnie przełożyć. Zaraz roześlę maile do studentów i za godzinę powinienem być. Upewnij się, że ma się dobrze i nie mów, że będę szybciej, bo zacznie marudzić. Masz jedzenie czy potrzebujesz kasy żeby coś zamówić? - dopytał Tomlinson.

Breaking Rules/larry/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz