9. Los jest przeciwko nam.

2.9K 209 139
                                    

Kolejny rozdział dla was! Właśnie się spotkałam z drugą autorką ff! Więc z tej okazji rozdział!

Miłego dnia!

- Buziak wystarczy, okej? Niczego mi nie musisz dawać - Harry uśmiechnął się z odrobiną śmiechu - Clifford nie będzie sprawiał problemów, prawda? - poczochrał łepek psiaka.

- Nie powinien, jest raczej grzeczny. Tylko go nie dokarmiać ludzkim jedzeniem, tu uczul Bruna, bo potem ma duże problemy z żołądkiem - wymieniał niczym zmartwiony rodzic o swoje małe dziecko - Wiem, że pracujesz z psami, ale to mój mały szczeniaczek.

- Lou, wyjeżdżasz tylko na jedną noc. Uwierz mi, szybko minie - odpiął zwierzaka od smyczy, żeby ten sobie spokojnie znalazł miejsce w budynku.

- Ja wiem, że to nie dużo, ale wolałbym zostać tu na miejscu z tobą - marudził - Perspektywa bycia z dala od ciebie nie jest pocieszająca.

Brunet zarumienił się i pocałował krótko Tomlinsona, ostatni raz na kilkanaście godzin.

- Spóźnisz się na samolot, też będę tęsknić - zapewnił, przykładając dłoń do serca.

- Jak wrócę od razu przyjadę, odbiorę Cliffa i przywitam się - zapowiedział, kierując się do wyjścia - Jego książeczkę masz w razie czego i adres weterynarza.

Brunet pomachał ostatni raz w stronę partnera i zamknął za nim drzwi. W salonie Clifford już się bawił z Brunem. Od początku było widać, że zwierzak polubił nastolatka.

- Czyli co? Nasza trójka na niecałe dwie doby? Brzmi ekscytująco - Styles klasnął w dłonie.

🐾🐾🐾🐾🐾

Harry mimo swojej rany na ręce postanowił odwiedzić swój biznes i zobaczyć jak radzą sobie dziewczyny. Clifford patrzył na niego takim wzrokiem, że nie był w stanie zostawić go samego w domu. Będą mieli spory spacer, ale wrócą samochodem, który dalej stał na parkingu za firmą. Złapał zwierzaka. Chyba naprawdę miał za dużą słabość do niego. Nałożył mu szelki, jak i zapiął smycz. Zamknął za nimi drzwi i ruszył w drogę.

- Pójdziemy parkiem, co kolego? Może spotkasz jakichś psich przyjaciół - mamrotał do Clifforda.

Psiak zaszczekał dwa razy i machnął zadowolony ogonem kilka razy. Bardzo lubił spacery i potrafili z Louisem spacerować naprawdę długo.

Omega skierowała się do parku, gdzie nie było zbyt wiele ruchu ze względu na godzinę, jednak kilka osób ze swoimi zwierzakami krążyło. Harry starał się uważać na dłoń, dobrze wiedząc że źle skończyłoby się za mocne ruszenie ręką w zły sposób.

Nie potrzebował kolejnej wizyty w szpitalu.

- Co się dzieje Cliff? - brunet zaczął się rozglądać, widząc nagłą zmianę w zachowaniu psa.

Ten zaczął ciągnąć w konkretnym kierunku, jak się okazało przed nim pojawiła się pani Tomlinson. A może miała już swoje panieńskie nazwisko skoro była po rozwodzie z Louisem? Harry poczuł jak jego żołądek się skręcił. Przyciągnął w swoją stronę Clifforda i napotkał zdziwiony wzrok kobiety.

- Dzień dobry - przywitał się z gulą w gardle.

- Dzień dobry. Pan Styles? Mój były mąż zostawił panu psa? - zdziwiła się kobieta, pochylając się lekko, aby podrapać Clifforda za uchem.

- Tak, to ja - skinął - Lou mi zostawił Clifforda na trochę. Musiał wyjechać na osobne wykłady - potwierdził.

- Powinien zadzwonić do mnie, a nie zostawiać psa innym - zmarszczyła czoło - Mogę go zabrać, Louis kompletnie nie myśli czasami.

Breaking Rules/larry/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz