Kolejny dla was!
Miłego dnia!
Harry wypłynął spod wody i złapał oddech wzrokiem odnalazł zjeżdżalnie, na której właśnie się bawił jego nastoletni syn. Poszli do parku zabaw wodnych, skoro obaj mieli dzień wolny.
Harry chciał się wykazać i myślał, że na razie wychodzi mu to całkiem nieźle.
Nie widząc żadnych osób koło siebie zaczął dryfować na wodzie, leżąc plecami na tafli.
Czuł spokój, którego potrzebował. Nie musiał przejmować się niczym, klientami, zwierzakami. Był tylko on i Bruno. Mogli do woli się bawić i spędzać razem czas. Ich relacje polepszyły się znacznie w ostatnim czasie, omega czuła jak to naprawdę jest być rodzicem.
W pewnym momencie poczuł silne dłonie na swoich biodrach, strach obszedł ciało mężczyzny. Brunet wpadł do wody z lekkim hałasem i zaraz z niej się wydostał, widząc przed sobą obcego napastnika.
- Zostaw mnie - ze zmarszczonymi brwiami się wyrwał. Od bardzo dawna nie miał sytuacji z napastliwym alfą.
- Nie mogłem powstrzymać się przed dotknięciem tak apetycznego ciałka - obrzydliwe słowa wychodziły z ust mężczyzny.
- Odwal się od mojej mamy... - Bruno jakby wyczuł panikę rodzica, przez swoją więź.
Harry obrócił głowę w stronę swojego jedynego dziecka i pierwszy raz widział w nim prawdziwego alfę. Dość przerażającego młodego mężczyznę.
- To powinieneś, bo mogę cię łatwo dać na policję - Harry odsunął się na bezpieczną odległość, zaciągając swoje loki na tył.
- Ja sam się nie powstrzymam, jeśli nie znikniesz nam z oczu - kontynuował chłopak, ledwo powstrzymując swoją wściekłość - Może jestem młody, ale jeśli chodzi o moją mamę, jestem w stanie zrobić wiele...
- Spokojnie szczeniaku, nie wiedziałem że ta omega jest zajęta - mężczyzna uniósł dłonie w górę i odwrócił się, żeby zaraz od nich odpłynąć.
- Jesteś naprawdę silnym alfą Bruno - Harry szepnął, przechodząc bliżej do szesnastolatka.
- Co za idiota! Jak można tak traktować innych - prychnął młodszy - Wszystko w porządku mamo? Nic się nie stało?
- Mam się dobrze, przestraszył mnie trochę - przyznał szczerze i ścisnął przedramię alfy - Takie sytuacje często się zdarzały, kiedy byłem w twoim wieku. Nawet w momencie ciąży z tobą - nie wspominał tych sytuacji za dobrze - Dlatego się cieszę, że twoje roczniki są lepsze dla omeg.
- Niektóre alfy i tak są nieprzyjemne dla nich - krzywił się chłopak - Nie lubię tego i nie popieram, staram się powstrzymywać ich przed tym.
- I bardzo dobrze robisz, jestem z ciebie dumny - spojrzał wprost w zielone oczy - Będziesz idealnym partnerem w przyszłości.
Bruno się zarumienił się i odwrócił wzrok od bruneta, takie tematy były dla niego krępujące. Szczególnie, że był w okresie dojrzewania.
- Idziemy coś zjeść? - wskazał na sklepiki obok, z miejscem na spokojne zjedzenie - Niedługo się inni rzucą, pływanie sprawia, że jesteś szybciej głodny.
- To dobry plan, napełnijmy brzuchy. Będziemy szczęśliwsi, endorfiny te sprawy - zgodził się i skierował od razu w miejsce wskazane przez mamę.
Brunet pokierował się za chłopakiem i zamówił im coś dobrego, lekko (mocno) tuczącego.
- Och, Lottie - zaskoczony zawołał do blondynki i machnął dłonią, zajmując wolne miejsce.
CZYTASZ
Breaking Rules/larry/
FanfictionŻycie nie zawsze układa się po naszej myśli, nieraz popełniamy błędy i później latami za nie płacimy. Tak właśnie było z Harrym, omegą po usunięciu znaku przynależności i Louisem, który lata musiał ukrywać prawdziwego siebie...