7. Judo.

2.8K 201 104
                                    

Kolejny rozdział dla was!

Miłego dnia!

Harry był zdziwiony w ten pozytywny sposób, kiedy Bruno mimo wyjścia z ojcem chciał zostać u niego. Ba, nawet poprosił Harry'ego, żeby w jeden wolniejszy dzień pojechał do domu Logana po trochę jego rzeczy.

Nie chciał być dociekliwym, ale prawdopodobnie ich małe wyjście nie wyszło tak dobrze, jak myślał starszy alfa.

Omega nie rozumiała, co było głównym napięciem u nich. Wydawało mu się, że Bruno raczej nie miał na co narzekać u mężczyzny. Widocznie się mocno mylił.

Chłopak zdecydowanie wziął się za siebie w ostatnim czasie. Robienie prawa jazdy dawało mu mnóstwo radości, a jego oceny również trochę się polepszyły. Wydawał się szczęśliwy, a to wywoływało ciepło na sercu Harry'ego. To był moment jego życia, jeśli chodziło o rodzicielstwo.

Nie oznaczało to, że Bruno nie miał swoich humorków ani nie musiał czasami przyprowadzać go do porządku. Chłopak był nastolatkiem, a to nie jest prosty etap, zarówno dla niego jak i dla rodzica. Kilka razy musiał z Loganem spotykać się u wychowawcy chłopaka. Ich syn bronił omegi, nie patrząc na własne konsekwencje.

Dorośli nie wiedzieli, czy powinni być wściekli za zachowanie syna, czy raczej dumni, ponieważ był dobrze wychowanym alfą pod względem słabszych.

- Idź do auta Bruno - poprosił Harry, biorąc głęboki oddech - Po prostu idź, chcę porozmawiać z twoim ojcem - starał się nie być zirytowany, ale tyle razy prosił chłopaka o nie pakowanie się w kłopoty.

- Dobrze mamo - nastolatek zgarbił się i przyjął klucze od bruneta. Zaraz odszedł od rodziców, czasem odwracając się w stronę mężczyzn. Nie chciał wracać do taty, a obawa zagłębiała się w nim.

- To nie jest pierwszy raz w tym roku szkolnym, kiedy jesteśmy na dywaniku u dyrektorki Harry, ja wiem że on chce dobrze, ale nie tędy droga - westchnął Logan, mieli już chwilę przerwy od tego, jednak nie mogli nacieszyć się zbyt długo.

- Za bardzo chce zmienić świat na lepsze - schował dłonie w kieszeniach płaszcza - Może zapiszemy go na jakiś sport, żeby gdzieś mógł wyładować emocje? - zaproponował.

- Jeśli tylko będzie chciał to dobry pomysł, nie ma problemu żebym opłacił dodatkowe zajęcia - zapewnił Logan - Nie jestem jednak pewien, czy zmiana środowiska dobrze mu zrobiła...

- Naprawdę Logan? Może być miło, a ty znowu zaczynasz, niszcząc spokój - starał się nie irytować od razu - Słuchaj, kiedy był u ciebie w równi często się to zdarzało. To siedzi głęboko u wilka Bruna.

- Porozmawiaj z nim o tych zajęciach, ale ja i tak będę miał sytuację na oku - odpuścił - Daj znać, jeśli coś ustalicie i zweryfikujemy to. Żadnych głupot.

- Myślałem nad boksem, albo pływaniem - cofnął się o dwa kroki - Zadzwonię wieczorem. Cześć Logan.

- Cześć - rzucił alfa i poszedł w stronę swojego samochodu.

Tak bardzo, jak Harry chciałby nie mieć kontaktu z Loganem, tak łączył ich Bruno. Za bardzo kochał swoje dziecko, by jego kosztem uciąć kontakt z byłym partnerem.

Wsiadł do samochodu i odebrał od syna kluczyk, żeby odpalić pojazd. Nic nie mówił, dając tym pewnego rodzaju karę i czas na przemyślenia dla nastolatka. Cisza, którą mieli między sobą nie była ani trochę komfortowa i Bruno doskonale to czuł, nie był dzieciakiem, żeby nie rozumieć tego. Mimo to nie żałował tego co zrobił.

- Mamo? - nie mógł się powstrzymać.

- Tak? - Harry chrząknął, przez ciężką chrypkę w swoim głosie i spojrzał krótko na niego, zaraz wracając wzrokiem do jezdni.

Breaking Rules/larry/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz