Chciałam wam wszystkim bardzo podziękować! Już 3 tysiące wyświetleń i prawie 300 gwiazdek! WOW!!!! Matko bardzo wam dziękuje i mam nadzieję, że po przeczytaniu tego rozdziału nikogo nie dopadnie cringe (chociaż raczej tak się stanie) i nie opuści mych progów 😅
Tak, więc zapraszam do czytania!
Gdy już skończyliśmy głosować, a z rąk zniknęły nam urządzenia, mężczyzna zaczął powoli mówić, gdzie w tym czasie stał stopami twardo na scenie, a uśmiech, ani myślał opuścić jego twarzy.
-A więc tak. Pamiętacie może jak w podstawówce był wybierany samorząd klasowy?- przejechał po nas wszystkich wzrokiem- a przynajmniej w większości się tak robiło- dodał, a gdy nikt nie odpowiedział odchrząknął i kontynuował- oczywiście poprzez głosowanie! Co już wiecie- przerwał na chwilę- Na tej oto tablicy- pstryknął palcami, a znikąd na scenie pojawił się już wcześniej wspomniany przedmiot- tak jak w szkole, przy każdej wyczytanej przeze mnie osobie będę rysował kreskę. Oczywiście tego, kto będzie miał tych kresek najwięcej, czeka smutny koniec- zaśmiał się krótko. Psychopata! No po prostu chory psychopata!- No to dłużej nie przedłużajmy i zacznijmy może od drużyny- przerwał na chwilę, jakby zastanawiając się nad odpowiedzią, jednak wiedziałam, że już ją zna- no niech będzie od drużyny żółtej. Jako iż dotarli tutaj jako ostatni- dokończył, a nerwowy wzrok Tobiasza, wyglądał jakby chciał połowę swojej drużyny co najmniej udusić gołymi rękami. Reszta członków zaczęła ciężej oddychać, jakby obawiając się o wynik.
-No to tak. Po kolei- mężczyzna zamachnął się ręką, a obok niego pojawił się mały stolik, na którym leżały koszyki o kolorach wszystkich drużyn. Sięgnął ręką do tego żółtego, po czym wyjął z niego pierwszą karteczkę- Mamiko!- wyczytał pierwszą osobę, a dziewczynę jakby nagle zamurowało. Mężczyzna dłużej nie czekając wyjął drugą- Zetie!- u kolejnej osoby można było wyczytać strach na twarzy- Gurgo! Mamiko! Mamiko!- mężczyzna po kolei malował kreski obok odpowiednich osób, a raczej robiła to za niego kreda, latająca w powietrzu- Mamiko! Hadesiak! Gurgo! Tidzimi!- w oczach najczęściej wyczytywanej dziewczyny mogłam dostrzec łzy bezradności. Mężczyzna skończył czytać, a napisy na tablicy, jak i ostatnia kartka z jego ręki zniknęły- No to wyrok chyba już znamy- uśmiechnął się w kierunku dziewczyny.
-Proszę nie- wyjąkała przerażona- Błagam!- tym razem krzyknęła, zrywając się ze swojego miejsca, a po chwili na jej twarzy wyczytałam paraliżujący ból. Chwyciła się za głowę i po raz kolejny krzyknęła z udręką, po czym upadła na kolana, uderzając jednocześnie pięściami o podłogę. Mężczyzna patrzył na to wszystko z szerokim uśmiechem na ustach, a z oczu dziewczyny cały czas płynęły łzy. Po chwili ku mojemu przerażeniu jej ręka zaczęła się powoli rozsypywać, tworząc szary proszek, wirujący w powietrzu. Spojrzała ona na nią ze strachem, jednocześnie ciężko oddychając, a już po chwili w jej miejscu, leżała już tylko kupka prochu.
W pomieszczeniu jeszcze dudniło ciche echo jej krzyku, a nasz wzrok dalej spoczywał w tamtym miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się dziewczyna. Serce biło mi jak oszalałe, a w oczach po raz kolejny dzisiaj pojawiły się łzy.
-No to czas na hmmm...-mężczyzna nie zważał na nasz stan i znowu się chwilę zastanowił- niech będzie drużyna niebieska!
Przystąpił do ponownego zapisywania kresek przy odpowiednich osobach.
-Weza!- pierwsza osoba- InareQ! Weza! InareQ!- głosy posypały się jak z nieba, a oboje wystraszonych chłopaków, jedynie patrzyła w jego kierunku, czekając na następne głosy- Weza! mrBlaszka! mrBlaszka! Weza! InareQ! I Weza!- skończył czytać.
Tym razem to tego chłopaka widzieliśmy po chwili na podłodze.
Czułam, że z każdą chwilą robiło mi się coraz słabiej, a w sercu narasta niepokój.
-To teraz weźmy drużynę zieloną- powiedział, a mnie, tak jak i całą resztę drużyny sparaliżował strach, a mi robiło się coraz słabiej.
Mężczyzna wyjął pierwszą karteczkę i zaczął wyczytywać poszczególne osoby.
-SzymeQ!- zerknęłam mimowolnie na chłopaka siedzącego niedaleko mnie. Na jego twarzy dostrzegłam jeszcze większy lęk, niż jeszcze przed chwilą- Triss!- odwróciłam szybko twarz w kierunku sceny, a serce ponownie zaczęło mi bić coraz szybciej- Triss!- po raz kolejny wyczytał mnie. Ręce zaczęły mi drżeć- Triss! SzymeQ! SzymeQ! Triss! Nojracht! SzymeQ! I...- przerwał na chwilę tworząc dookoła siebie głuchą ciszę. Jeden głos. Ja albo ten chłopak. Zaraz jedno z nas zakończy grę. Starałam się w tym momencie zachować zimną krew, jednak wiedziałam, że nie za bardzo mi to wychodzi. Po chwili ciszy mężczyzna wyczytał ostatnią osobę- SzymeQ!
Mimowolnie odetchnęłam z ulgą, jednak, gdy uświadomiłam sobie, że jednak to Szymek opuszcza grę, spojrzałam ponownie w jego kierunku.
Chłopak z bezsilności jedynie mocniej usiadł w krześle, jednak po chwili zaczął się wiercić, jakby coś zaczęło go wyżerać od środka. I chyba faktycznie tak było, ponieważ na samym środku jego brzucha zaczęła się tworzyć dziura. Chłopak krzyknął głośno z bólu, a mnie przeszły po plecach dreszcze. Już po chwili na siedzeniu nie było nic więcej, niż resztki po naszym towarzyszu.
-I czas na ostatnią drużynę- mężczyzna sięgnął ręką do koszyka, który został już jako ostatni. Nie zwlekając dłużej zaczął wyczytywać imiona- Pathmage! Sarczix! Famina!- wykszykiwał imiona z delikatnym uśmiechem, spoglądając w kierunku wyczytywanych osób- Famina! Sarczix! Sarczix! Pathmage! Famina! Sarczix! I Dariatka!- zakończył czytać, a ja zamknęłam oczy oraz zatkałam uszy, by nie musieć patrzeć na ostatni wyrok. Mam dość! Słyszałam tylko stłumione krzyki dziewczyny, a gdy one ustały otworzyłam oczy i jedyne co zobaczyłam to kolejna kupka prochu.
Powoli zaczyna brakować mi sił, a to jest dopiero drugi dzień.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i zapraszam na mojego instagrama:
wattpad_sindswayer_polska
Będą się tam pojawiać cytaty z moich książek i zapowiedzi nowych rozdziałów, części i zmian na profilu.
Tak, więc (oby) do zobaczenia! ❤️😁
CZYTASZ
ZGIŃ LUB ZABIJ • Kwadratowa Masakra
Fanfiction❝ Zostałam zmuszona do walki na śmierć i życie. ❞ © SindSwayer 2020 | zawieszona |