Minęły kolejne cztery dni od ostatniego głosowania, a zarazem zobaczenia mężczyzny, który nas w to wszystko wciągnął i wyjątkowo dał nam na razie spokój.
Szczerze mówiąc trochę to niepokojące, że zniknął. Mówił przecież, że zadania będą co dwa dni, więc już dawno powinno być następne, a on nie daje nam nawet najmniejszego znaku życia. Co prawda powinnam się z tego powodu cieszyć. Nie ma przez jakiś czas wyzwań, co z kolei oznacza, że nie będziemy musieli się niepotrzebnie narażać. Na razie. Warto więc w czasie tego wolnego czasu poznać się z innymi trochę bliżej i porozmawiać o tym wszystkim.
Wiem, że wiele osób chce odstawić ten temat na bok i udawać, że to wszystko wcale nie jest takie straszne i stresujące, jednak nie można tego odwlekać w czasie. Właśnie problem w tym, że nie mamy tego czasu za wiele.
Po ostatnim głosowaniu. Kiedy siedzieliśmy wszyscy w kuchni, postanowiliśmy, że warto przyjżeć się tej sprawie trochę bliżej, a przynajmniej bardziej zwracać uwagę na rzeczy, które dzieją się dookoła nas.
Chodzić na nieco dłuższe spacery, żeby zbadać nieco teren. Co mogłoby się również przydać w wyzwaniach. Oczywiście trzeba byłoby iść w kilka osób, nie rozdzielać się i unikać potworów, które czyhają ukryte na każdym kroku.
Jeszcze to dokładniej obgadamy, ale na razie gdzieś wszyscy razem idziemy. Chłopacy nie chcieli powiedzieć gdzie, jednak ja się domyślałam. Trudno przecież nie zauważyć jednego z budynków z niebieską flagą. Litości! Nie mam wcale większej ochoty na spotkania, a szczególnie to już z nim.
Nie wiem w ogóle czemu mamy się z nimi spotkać. Przecież to oni założyli sojusz przeciwko nam podczas ostatniego wyzwania. Ja już bym się z nimi więcej nie zadawała. To nie dla mnie.Przez głowę przemknęła mi jedna taka myśl, żeby się odwrócić i ruszyć z powrotem do naszego domku, jednak jestem pewna, że kilkoro chłopaków bez wahania by mnie zatrzymało i siłą dociągnęło do naszego celu, więc po chwili zrezygnowałam z tego pomysłu.
Szłam gapiąc się pod swoje nogi, jednocześnie kopiąc jakiś kamyk przed sobą. Na głowę miałam założony kaptur bluzy, a ręce włożyłam do kieszeni.
Pogoda nie była jakoś nadzwyczajnie piękna. Niebo przysłaniały chmury, a w plecy wiał mi zimny, nieprzyjemny wiatr, przez co dostawałam dreszczy, a w oddali mogłam dostrzec mgłę, przeciskającą się między drzewami.
Mogłam ubrać kurtkę.
-Triss?- niespodziewanie podszedł do mnie Jawor, przez co ja zdezorientowana zgubiłam kamyczek. Teraz będę musiała iść bez kamyczka. Sadge. Spojrzałam w kierunku chłopaka. Wyglądał jakby chciał o coś zapytać, ale jednak się przed tym wstrzymywał.
-Tak?- odparłam nieco zaniepokojona.
-Wiesz, bo ostatnio jak było to wyzwanie z zabieraniem swoich chust to trochę się wszyscy przyglądaliśmy temu co robili inni. Ja z Nexe i Nojrachtem podeszliśmy do ciebie w momencie, gdy Ewron zdejmował ci chustę z ręki, ale wcześniej jeszcze coś do siebie mówiliście, jednak my nie dosłyszeliśmy co. Powiesz może o co wtedy chodziło?- dokończył.
-Też jestem tego ciekaw- po mojej drugiej stronie nagle pojawił się Nexe, przez co prawie dostałam zawału.
-Boże! Nexe! Nie strasz mnie tak więcej!- zwróciłam się w kierunku chłopaka, a gdy ten się zaśmiał wróciłam z powrotem do zadanego mi pytania- nie powiedzieliśmy sobie nic ciekawego- odparłam powracając wzrokiem na drogę przed sobą. Szliśmy tak jeszcze chwilę, jednak wkrótce potem zapytałam, ponownie spoglądając w ich kierunku- Swoją drogą. Czemu jesteście tego tak ciekawi?
-Tak po prostu- zaczął Nexe- oboje wyglądaliście na dość zdenerwowanych.
-Po prostu jakoś za sobą nie przepadamy- odparłam, obojętnie wzruszając ramionami.
-Emmm... ok- stwierdził szybko Jawor, po czym razem z Nexe bez słowa z powrotem wycofali się w głąb naszego małego orszaku i zajęli rozmową kogoś innego.
To było nieco dziwne, a już szczególnie to ta końcówka- stwierdziłam w myślach.
Po jakimś czasie nie wytrzymałam i z ciekawości obróciłam głowę, jednocześnie spoglądając w kierunku tej dwójki, która rozmawiała z Nojrachtem.
Zobaczyłam jak Nexe spogląda w moim kierunku, jednak po chwili szybko odwraca wzrok i dalej kontynuuje rozmowę.
Coś mi tu nie pasuje. Gadają o czymś i coś mi sié wydaje, że jest to coś związanego ze mną.
Muszę się dowiedzieć o co im chodzi. Przecież to co wydarzyło się cztery dni temu nie było, aż takie ciekawe.
Pov. Nexe
-Coś mi tu nie pasuje- stwierdził Jawor, odrywając mnie jednocześnie z głębokiego zamyślenia.
-Mi w sumie też- odparłem, spoglądając w kierunku Triss, która szła na przeciwko nas, oddalona o kilka metrów, dzięki czemu mogliśmy rozmawiać, bez obaw, że nas usłyszy.
-Zauważyliście, że Ewron nikomu nie zdjął chusty, tylko jej?- zapytał Nojracht- I to z taką dość mocną premedytacją.
-Kto, by tego nie zauważył?- zaczął Jawor- Była przeciwko czterem chłopakom. Żaden z nas nie został zaatakowanym przez tak sporą ilość. Może wszyscy zostali już nastawieni przeciwko niej?- dokończył.
-Nie snuj tu żadnych teorii spiskowych Jawor. Moim zdaniem po prostu pewnie za mocno im się stawiała i musieli poradzić sobie jakoś inaczej- odparł Nojracht.
-Pewnie tak- mruknąłem pod nosem, jednocześnie spoglądając w kierunku dziewczyny, która jak się okazało również miała wzrok utkwiony w naszej trójce, więc szybko odwróciłem spojrzenie na chłopaków obok mnie.
Kurde. Gorzej postąpić nie mogłeś palancie- zganiłem siebie w myślach. Teraz pewnie będzie myślała, że to o niej gadamy. Kurcze.
-Ale to dalej nie zmienia faktu, że coś mi tu nie pasuje- stwierdził ponownie Jawor.
-Tak, tak. Już to od ciebie usłyszeliśmy, aż tak krótkiej pamięci to nie mamy- stwierdziłem sucho pod nosem.
-Co ty taki agresywny?- usłyszałem pytanie skierowane w moim kierunku. Spojrzałem na Nojrachta.
-Sory. Po prostu... eh... nieważne- ostatni raz spojrzałem w kierunku Triss.
W następnym rozdziale będzie powiedziane które osoby zostały wywalone ze swoich drużyn.
Do zobaczonka :3
CZYTASZ
ZGIŃ LUB ZABIJ • Kwadratowa Masakra
Fanfic❝ Zostałam zmuszona do walki na śmierć i życie. ❞ © SindSwayer 2020 | zawieszona |