❧ Rozdział V- "Chyba się zgubiliśmy" ❧

818 52 5
                                    

Szliśmy tak dłużącą się już chwilę, cały czas w jednym kierunku. Na samym czele podążał Graf z mapą w ręce, a my za prosto nim. Miałam cichą nadzieję, że się jednak nie zgubimy w tym lesie, który i tak swoją drogą nie wyglądał za przyjaźnie. Kto by w końcu tego chciał? Chyba nikt. 

Podczas drogi wszyscy milczeli, zupełnie tak jakbyśmy wybierali się właśnie na jakiś pogrzeb. Ja osobiście miałam dość tej ciszy, lecz miałam pustkę w głowie i nie mogłam wymyślić żadnego rozsądnego tematu do wspólnej rozmowy, by zająć czymś czas, a zarazem by droga nam szybciej minęła. Niestety nikt nie chciał mnie przy tym wyręczyć, więc musiałam wytrzymać tę ciszę, a zarazem się trochę ponudzić. 

Po jakimś czasie zaczęłam czuć u siebie coraz większe zmęczenie, bo jak już wcześniej wspominałam nie jestem za bardzo wysportowaną osobą, a to, że  nie wypiłam wody, ani nic nie zjadałam, przez dłuższy czas nie pomagało.  Na wf'ie nie miałam nigdy nawet pieprzonej czwórki, tylko słabą trójkę, a biegałam zawsze jako jedna z ostatnich osób. Po prostu wf to był zawsze mój najmniej lubiany przedmiot i nie zamierzałam się na nim za bardzo starać, nawet jeśli groziło to obniżeniem średniej na koniec roku. Na szczęście teraz nie muszę się męczyć czymś takim jak szkoła, bo na studia nigdy nie poszłam i nie zamierzam pójść, chociaż moi rodzice bardzo tego chcieli, a mojego pomysłu jako zostanie youtuberką, nigdy nie popierali, tylko się temu sprzeciwiali. Niestety takich mam rodziców. Nic na to nie poradzę.

Z zamyślenia wyrwał mnie głos idącego niedaleko mnie Grafa.

-To powinno być tutaj- stwierdził, przyglądając się dokładniej mapie, po czym jego wzrok z powrotem wylądował na krajobraz rozprzestrzeniający się przed nami. Składającego się z drzew, drzew i drzew. O i zapomniałabym, jeszcze drzew!

-Super- burknęłam pod nosem, następnie siadając zrezygnowana na pieńku obok,  po czym dodałam, wpatrując się prosto w ziemię przed sobą- zgubiliśmy się- czyli jednak moje wcześniejsze obawy się potwierdziły.  

-Nie możliwe. Szliśmy przecież według mapy- odparł Graf. 

-A może to jest gdzieś tutaj, tylko tego nie widzimy- zasugerował Żelazny, a ja spojrzałam na niego jak na wariata.

-Przecież niczego tutaj nie ma!- tym razem odezwał się podniesionym głosem Ewron po czym zaczął chodzić dookoła, rozglądając się dookoła siebie i żywo gestykulując.

Po jakimś czasie wstałam z pieńka, przyglądając się jednocześnie całej trójce chłopaków. Graf dalej głowił się nad tą durną i bezużyteczną mapą, a zaciekawiony Żelazny przypatrywał się jego poczynaniom, chociaż moim zdaniem nie robił nic co było warte uwagi. Ewron za to ciągle chodził w kółko, co jakiś czas zmieniając kierunek. 

Ja jedyne co robiłam to stałam w miejscu, pogrążona w swoich myślach i wpatrując się prosto w ziemię, przed sobą.

W pewnym momencie usłyszałam za sobą dźwięk przypominający, jakby ktoś nagle upadł na ziemię i tak jak pozostali zaczęłam się szybko rozglądać, ale ku mojemu zdziwieniu niczego tam nie zobaczyłam i nigdzie nie mogłam dostrzec bruneta, który jeszcze dosłownie przed chwilą stał niedaleko mnie. Tak jakby właśnie z niewyjaśnionych przyczyn rozpłynął się w powietrzu. 

-Gdzie Ewron?- zapytałam, jednak na odpowiedź nie musiałam długo czekać.

-Tu jestem. Z nalazłem coś ciekawego- odpowiedział mi głos, a ja ponownie odwróciłam się w jego kierunku i  znowu niczego, ani nikogo nie zobaczyłam. 

-Gdzie?- tym razem zapytał Żelazny, a wszyscy rozglądali się w poszukiwaniu wzrokiem bruneta.

-No tutaj jestem. Nie widzicie mnie? Niewidomi jesteście, czy jak?- odparł z zapytaniem oraz ironią w głosie chłopak. No on chyba sobie z nas jaja robi. To nie czas na zabawę w chowanego!

-Chodź  tu i nie rób sobie z nas żartów. Prawdopodobnie zgubiliśmy się w lesie i to w minecraft, a ty...- Graf przerwał, gdy przed nami w niewyjaśniony sposób z powrotem pojawił się Ewron.

-Teraz mnie widać?- zapytał,a nasze wyrazy twarzy mu chyba na to odpowiedziały. 

-Co? Jak ty to...?- usłyszałam za sobą pytający głos Żelaznego.

-Sam nie mam zielonego pojęcia.  Ale chodźcie zobaczyć co takiego znalazłem- pokazał nam ręką byśmy szli za nim, na co Żelazny niemal od razu to uczynił i to w podskokach.  Po chwili po chłopakach nie było już ani śladu. Tak jakby zapadli się pod ziemię. Spojrzałam na Grafa, który również po chwili wahania podążył za nimi, a ja zaraz za nim. 

Zamknęłam oczy, wyciągając przed siebie prawą rękę, w obawie, przed wpadnięciem na coś. Po chwili poczułam jak przechodzę, przez jakąś gęstą, galaretowatą powłokę. Skrzywiłam się lecz się nie zatrzymałam, tylko przeszłam do końca, a gdy już myślałam, że to koniec i chciałam otworzyć z powrotem oczy, poczułam jak upadam prosto przed siebie na ziemię. Dopiero teraz uchyliłam powieki i jęknęłam gdy wstawałam ociężale z twardej podłogi. Spojrzałam na to o co się przewróciłam. Nie powiem, zdziwiłam się. Myślałam, że Ewron mi podłożył nogę, czy coś. Z tego co zobaczyłam to chyba w jego stylu.

-Co do cholery robią tu schody?- zapytałam zdziwiona i lekko podirytowana, lecz nikt nie raczył mi odpowiedzieć, więc więc się do nich odwróciłam i spojrzałam w tym samym kierunku co reszta, stojących obok mnie chłopaków.

Przyznam, że takiego widoku się nie spodziewałam.

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał <3 Możecie napisać co sądzicie :*




ZGIŃ LUB ZABIJ • Kwadratowa MasakraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz