❧Rozdział X- "Czemu to się nie chce otworzyć?!" ❧

628 47 6
                                    

-To miejsce powinno być gdzieś tutaj- stwierdził cicho Paczol, trzymając w dłoni mapę. Jednocześnie rozglądał się dookoła siebie, tak samo jak cała reszta drużyny, a w tym i ja.

Zmierzyłam dokładnie wzrokiem miejsce na którym właśnie staliśmy, czyli jakiejś nie zbyt wielkiej polance, którą ze wszystkich stron otaczały gęste, ponure krzaki, tworzące swego rodzaju żywy mur. A były one ustawione tak, że nie było totalnie nic przez nie widać, w przeciwieństwie do światła słonecznego, przedzierającego się, przez korony drzew tuż nad naszymi głowami.

Uwierzcie mi. Wcześniejsze przedzieranie się, przez te krzaki, nie było za przyjemnym uczuciem. Założę się, że mam teraz wszędzie pełno zadrapań, a poza tym bało tam pewnie pełno kleszczy oraz innych tego typu robali. Aż się wzdrygnęłam na samą myśl. Nie jestem i nigdy nie byłam zbyt wielką fanką owadów, a szczególnie pasożytów. Kto by był?

Ponownie rozejrzałam się dookoła, gdy nagle niespodziewanie moją uwagę przykuł jeden mały, ale bardzo jasny punkt pomiędzy krzakami na przeciwko. 

Nie odrywając od niego wzroku, podeszłam powolnym krokiem nieco bliżej, następnie się mu uważnie przyglądając i odsłaniając delikatnie ręką liście na około w celu ukazania sobie widoku przed sobą. Gdy tylko to zrobiłam na moją twarz wpłynął szeroki uśmiech.

Gdy z powrotem przeniosłam wzrok na resztę drużyny, zobaczyłam, że większość osób gadała coś do siebie, albo rozglądała się jeszcze, bądź przyglądała Paczolowi, próbującemu rozgryźć mapę przed sobą.

Jednego byłam pewna. Totalnie nie zwracali na mnie choćby najmniejszej uwagi.

-No to wygląda na to, że się zgubiliśmy- usłyszałam za sobą zmarnowany głos jakiegoś chłopaka.

-Nie- odparłam pewnie, puszczając wcześniej liście, zarazem zasłaniając widok. Moje słowa widocznie nieco ich zdziwiły.

-Czemu niby?- zapytał Nexe, po chwili dodając- przecież nic tutaj nie ma- stwierdził, na co ja pokazałam im głową by podeszli bliżej, co oni po niedługiej chwili zawahania zrobili.

Dostrzegłam na ich twarzach lekkie zdziwienie, natomiast z mojej twarzy nie schodził delikatny uśmiech.

Gdy tylko chłopacy byli wystarczająco blisko, odsłoniłam im widok, a im jak i mnie ukazało się olbrzymie jezioro, którego tafla, delikatnie połyskiwała od delikatnych promieni słonecznych. Które powoli stawały się coraz ciemniejsze, gdyż słońce powoli zachodziło. Co tworzyło dość piękny widok.

Mój wzrok przeniósł się tuż obok zbiornika i mogłam tak jak reszta chłopaków zobaczyć nie za duży, drewniany domek, nad którym powiewała niewielka, zielona flaga- barwa naszej drużyny.

-No to się nie zgubiliśmy- stwierdził Nexe.

-Dobra robota Triss- poczułam na ramieniu dłoń Nojrachta. Uśmiechnęłam się delikatnie w jego kierunku, a po chwili odparłam.

-Dzięki- powiedziałam, następnie dodając energicznie- no dobra chodźcie. Nie będziemy tu tak stać, jak jakieś kołki.

Ruszyliśmy wszyscy w kierunku przydzielonego nam domku.

Dopiero teraz mogliśmy ujrzeć przed sobą resztę powierzchni jeziora, oraz... kilku innych domków, a dokładniej mówiąc trzech.

-Czyli wszystkie drużyny, łącznie z naszą mają domki w tym samym miejscu- tym razem usłyszałam za sobą głos Yoshiego.

-Na to wygląda- odparł jakiś inny chłopak.

-No to nieźle- odezwał się kolejny.

Tak jak już wcześniej wspominałam trzeba będzie poznać ich imiona. Znam już Yoshiego, Nojrachta, Paczola oraz Nexe. I to chyba na razie tyle. Jeszcze zostało pięć osób.

ZGIŃ LUB ZABIJ • Kwadratowa MasakraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz