Rescue.

408 25 34
                                    

×♡×

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

×♡×

Złapałem jej dłoń i zaczęliśmy biec do przodu. Na łące było cudnie. Idealna pogoda. Zero zmartwień. Żyć nie umierać. Przyciągnąłem ją do siebie i spojrzałem jej w oczy. Chciałem jej już nigdy nie wypuszczać z moich rąk i kontynuować wspaniałą przyszłość.

-Kochanie...- spojrzała na mnie zmartwiona.- Czemu nie mówiłeś mi gdzie naprawdę pracujesz?. Czemu musiałam się sama tego dowiedzieć?. J-ja nie chce żyć z mordercą...- zaczęła się wycofywać. Poczułem jak zostałem sparaliżowany. Usłyszałem dwa strzały, a T/I zaczęła opadać. Złapałem ją w ramiona. I spojrzałem na jej buzię która zaczynała robić się coraz bardziej blada.

-T/I!. Nie!. Błagam...- zrozumiałem że to koniec...

-Mówiłem jak się dowie to umrze.- usłyszałem głos mojego szefa i obróciłem głowę w jego stronę. Trzymał pistolet przy mojej głowie i pociągnął tylko za spust.

Krzykłem zrywając się do siadu. Myślałem że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Spojrzałem na drugą stronę łóżka. Nie było jej. Szybko wstałem i pobiegłem do salonu. Nie ma jej. Kuchnia, pokój gościnny, przedpokój, taras. Nigdzie jej nie ma... Pobiegłem do łazienki i pociągnąłem za klamkę.

-Co się stało?.- spojrzała na mnie odkładając suszarkę.

-T/I! Boże święty... - wtuliłem się w nią i przyłożyłem ucho do jej serca. Jest prawdziwa...Zaczęła głaskać mnie po plecach.

-Zły sen?.- pokiwałem głową i nadal jej nie puszczałem.- Aj ty mój dzieciaku.- zaśmiała się i poczochrała moje włosy.

-To nie jest śmieszne.- burknąłem.

-Wiem wiem. Żartuję przecież. Co ci się śniło?.- puściłem ją i spojrzałem jej w oczy. Powiedzieć jej całość?.

-Byliśmy na łące. Rozmawialiśmy biegaliśmy, ale w pewnym momencie powiedziałaś coś. Nie wiem co, ale po chwili nas postrzelili.

Spojrzała na mnie zdziwiona.

-Wszystko w porządku?. Coś się stało ostatnio?. Ktoś Ci grozi?.- oparła dłonie na umywalce. "Wrócisz" czy te wcześniejsze słowa mogły być dla mnie groźbą?.

-Właśnie nie... - odpowiedziałem. Mojemu życiu nie, ale twojemu już tak. Te myśli pojawiły mi się w głowie. Przytaknęła głową i przytuliła się do mnie.

-Nie masz czego się bać. Jestem tu... - szepnęła. Odzwzajemniłem uścisk i wyszliśmy z łazienki. Usłyszałem dzwonienie telefonu T/I. Odebrała i spojrzała na mnie.

𝓜𝓮𝓷𝓽𝓪𝓵 𝓛𝓸𝓿𝓮 | 𝓚𝓲𝓶 𝓗𝓸𝓷𝓰𝓙𝓸𝓸𝓷𝓰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz