Od pewnego czasu zauważyłam, że Hikaru i Kaoru zachowują się nieco dziwnie, a zwłaszcza Kaoru. Złości się, gdy siedzę w klubie z chłopakami. Nawet wygląda na zirytowanego, kiedy jakiś chłopak mnie zaczepia i pyta o coś. Nie do końca rozumiem, o co mu właściwie chodzi, a może on...
- Niemożliwe... - Zaśmiałam się nerwowo kręcąc głową, aby odgonić dziwne myśli.
- Luna-san?
Obejrzałam się zaskoczona. Za mną stały trzy dziewczyny z mojej klasy. Znowu się zaczyna... Jak mogłam się spodziewać znów dopytywały się o Lunara - mojego rzeczonego brata -, co u niego słychać, jak się miewa i czy wróci do szkoły kiedyś. Kolejny raz ten sam szablon pytań i taka sama odpowiedź z mojej strony.
- Przykro mi, nie mam pojęcia.
Widziałam ich zasmucone spojrzenia, ale nic już na to nie mogę poradzić. Przykro mi, że tak bardzo chcą zobaczyć Lunara, ale postanowiłam nigdy więcej nie oszukiwać nikogo... Ale czy w ten sposób w pewnym sensie nie oszukuję ich twierdząc, że on naprawdę istnieje? Życie jest do dupy... Wyszłam za róg i stanęłam jak wryta widząc kolejne uczennice, które jak wyraźnie usłyszałam, pytały o mnie. Wycofałam się szybko i schowałam do pierwszej lepszej sali, która była pod ręką. Przeczekałam chwilkę, a kiedy kroki za drzwiami oddaliły się wraz z rozmowami dziewczyn, odetchnęłam z ulgą. Dopiero zorientowałam się, że w pomieszczeniu jest dziwny pół mrok, a wokół unosi się ciężka aura jakby...
- Jak śmiesz bezcześcić święte miejsce mrocznego świat...? - Wyszeptała z grozą w głosie jakaś dziewczyna w czarnej pelerynie z fioletowym kryształem wiążącym całość pod szyją. - Zostaniesz przeklęta za swą zuchwałość!
- Tak, tak oczywiście. - Machnęła lekceważąco dłonią doprowadzając ją do głębokiego szoku. - Zamknij buzię, bo tak nie przystoi. - Zamknęłam jej usta dłonią uśmiechając się z pobłażaniem. - I wybaczcie za najście, nie chciałam zakłócać mrocznej atmosfery w rzucaniu klątw w waszym klubie. - Tu spojrzałam na równie zdziwionych, ale i niezbyt ucieszonych członków klubu czarnej magii.
- Jakże miło mi widzieć ciemność twego serca w naszych skromnych progach, panienko Tsukihime.
Wśród mało znanych sobie twarzy dostrzegłam tylko jedną, którą miałam przyjemność kiedyś spotkać w Anglii i kilkakrotnie w szkole Ouran. Wysoki młodzieniec w pelerynie okrywającej całe ciało oprócz głowy, na której miał ciemną perukę tej samej długości, co jego prawdziwe oraz kremowa maskotka kota z dzikim wzrokiem przebiegłości, jakby planowała coś okrutnie złośliwego. Skłonił się i uśmiechnął szczerze. Odwzajemniłam gest.
- Nekozawa-Senpai, a co ty tutaj robisz? - Zagadnęłam zaplatając ręce na piersi. - Zwiedzasz stare mury swojej byłej szkoły?
- Można tak to ująć. Właśnie mieliśmy zebranie... - Przyznał z nieukrywanym lekkim zakłopotaniem. - A właściwie, co Ty robisz w klubie czarnej magii?
Opowiedziałam mu całe zdarzenie. Nekozawa-Senpai znał doskonale moje położenie i wiedział o niemal wszystkim z mojego życia, a także tym, że planowałam przybyć do Ouran High, jako nowy uczeń i na dodatek chłopak. Nie oceniał mnie, ani też nie pochwalił, po prostu życzył powodzenia. I tym razem wysłuchał moich rozterek bez mruknięcia. Opowiedziałam mu o dokładnie nawet o tym jak dziewczyny ze szkoły często dręczą mnie pytaniami o Lunar'a czyli moją drugą tożsamość, co bywa nieco uciążliwe.
CZYTASZ
Ouran Two (Korekta 0%)
FanfictionLuna Tsukihime jest lustrzanym odbiciem Haruhi, ale z charakteru kompletnie inna i co ciekawiej nie są powiązane w żaden sposób. Czy ukrywanie pod postacią chłopaka imieniem Lunar, to jej jedyna tajemnica?