♦Hikaru♦
Dotarliśmy pod jakiś płot. Ana rozejrzała się uważnie, a gdy upewniła się, że nikt nas nie śledzi, odgięła jedną deskę i przesunęła na bok. Wgapiałem się jak idiota w to, zobaczyłem zamiast pójść za nią.
- Te paniczyk, idziesz czy robisz za ozdobę bez sensu? - Wychyliła się po chwili i popatrzyła zdegustowana.
- Eeee... A, bo ja... - To się nazywa inteligentna odpowiedź.
- Ruszaj tu swoje zasuszone dupsko, albo wracaj sobie do domku. - Warknęła i znów zniknęła z mojego pola widzenia.
Westchnąłem cicho. Potarłem kark. No skoro sobie ubzdurałem, że za nią pójdę, - mimo, że nie ma już takiej zabawy, kiedy sama mi pozwala za sobą iść - to, co mi zależy? Mruknąłem coś pod nosem, pokręciłem głową i wślizgnąłem się w ślad za nią. Rozejrzałem się uważnie dookoła. Nie wiem czemu, ale miałem przez ułamek sekundy głupie przeczucie, że gdy tylko wychylę tam głowę do tej dziury, to Ana przepierdzieli mi jakimś konarem w czerep i ucieknie... Pokręciłem głową. Ja pierniczę... Za dużo kreskówek się ostatnio chyba naoglądałem... Tragedia, jaki ja mam zryty czerep.
- Ej, paniczyk! - Warknęła Usagi wyrywając mnie z dziwnych myśli. - Przestań bujać w obłokach ty napalony frajerze i podałbyś mi siatki!
- Dziś jakaś mało milutka jesteś... - Zauważyłem podając zakupy. - Okresik się zbliża, co?
- Odpierdziel się głupi fiucie! - Najeżyła się jak nigdy, ale z pokaźnym rumieńcem na policzkach wyszło bardziej uroczo niż strasznie. - Jak nie przestaniesz mnie drażnić, to posmakujesz glana!
- Okej, okej nic nie mówię.
Zaśmiałem się i zaraz syknąłem. Coś mnie ugryzło w kostkę. Zerknąłem tam zaskoczony. Do mojej nogi uczepił się mały kociak i próbował podgryzać przez nogawkę spodni. Chyba pomylił sobie nogi kurczaka i człowieka...
- Fi zostaw, mam dla ciebie coś lepszego niż mięso z kretyna.
- Dzięki... - Mruknąłem niepocieszony. - Jesteś bardzo milutka, ale to bardzo...
- A jak mam nie być milutka, skoro jakiś imbecyl z ilorazem inteligencji mniejszym niż przeciętna larwa muchy upierdzielił sobie, żeby mnie śledzić i psuć mi dzień? - Ścięła mnie spojrzeniem bazyliszka.
- Dobra, dobra rozumiem aluzję... - Uniosłem dłonie w geście poddańczym. - Ale śledzenie ciebie, to najciekawsze zajęcie, jakie dziś zaplanowałem, ale z wyprzedzeniem tydzień temu. - Uśmiechnąłem się wesoło.
Łup!
Ana zaryła twarzą w ziemi. Uniosłem zaskoczony brwi. Czy to oznacza, że właśnie ją dobiłem? Ale tak, dosłownie dobiłem i doprowadziłem do ostateczności wytrzymałości psychicznej? Podniosła się po chwili, wytarła twarz z ziemi i piachu mamrocząc coś o nachalnym kretynie, co wnioskuję, że mowa o mojej nie skromnej osóbce.
- Trzymaj resztę.
Wcisnęła mi w ręce siatki z warknięciem. W rękach miała jedynie puszki tuńczyka, które pootwierała i postawiła w niewielkich odległościach od siebie. Zacmokała i niespodziewanie z różnych dziwnych kątów, zaułków i skrytek, o których bym nawet nie pomyślał zaczęły wychodzić koty w różnym wieku. Jeden nie miał połowy ogonka, inny szramę na zamkniętym oku... Kilka z nich miało troszkę opatrunków na sobie, co wnioskuję, że Ana musiała już od dawien dawna tu przychodzić i dokarmiać maluchy w tajemnicy przed wszystkimi.
Jeden kot wstał na uboczu i wpatrywał się stalowym wzrokiem w pozostałe. Był szarego umaszczenia z tylko jedną ciapką na grzbiecie w kształcie gwiazdy, koloru białego. Niczym posąg patrzył, nie poruszył się niemalże w ogóle i gdyby klatka piersiowa nie unosiła się, to mógłbym przysiąc, że jest statuetką. Zrobiłem krok na przód, a spojrzenie kota padło na mnie. Nie mrugnął, przeszywając chłodnym i nieprzyjemnym wzrokiem bazyliszka barwy złota. Był inny niż reszta, to było widoczne jak na dłoni. Postąpiłem kolejny krok i oberwałem po głowie.
- Za co?
Syknąłem niepocieszony pocierając obolały tył głowy. Usagi była najwidoczniej bardzo zła, bo patrzyła na mnie z mordem bardziej, niż uprzednio. Ale co ja takiego zrobiłem?
- Nie podchodź do niego. - Warknęła. - Sherifu nie lubi ludzi.
- Dlaczego? - Zerknąłem na kota, który nadal patrzył na mnie z uwagą. - Boi się czy co?
- Ludzie skatowali go dawno temu... - Przymknęła odrobinę powieki. - Miał połamane trzy żebra, wszystkie łapki i ogon. Nie pozwala się zbliżyć żadnemu człowiekowi.
- Nawet tobie?
Zerknąłem na nią i znów spojrzałem na kota. Ludzie skrzywdzili go tak samo jak mnie i Kaoru, ale w jego przypadku to cielesna krzywda, a u nas jedynie psychiczna...
- Ledwie...
- Co?
- Mnie tylko odrobinkę ufa, ale tylko dlatego, że przynoszę jedzenie i zajmuję się w wolnym czasie ranami maluchów. - Odwróciła się na pięcie i podeszła do gromadki. - Nawet mnie nie pozwala na podejście bliżej.
Patrzyłem chwilę na Anę i kociaki. Fakt faktem, udawała twardą, samowystarczalną i pewną siebie, ale to była jedynie część jej osobowości, którą chciała okazywać światu. Była zupełnie jak Sherifu, który nie chciał, żeby jakikolwiek człowiek zbliżał się do niego, bo to ich gatunek skrzywdził go. Możliwe, że Ana była również skrzywdzona kiedyś przez kogoś z rasy ludzkiej i dlatego nie chciała tak bardzo zbliżać się do kogokolwiek...?
- Ona nie jest zła, a zagubiona... - Uśmiechnąłem się nieznacznie. - Ty również, prawda? - Odwróciłem się na kota o stalowym spojrzeniu. Był tam nadal i wlepiał we mnie wzrok. - Chcesz ufać, ale boisz się kolejnego zawodu i krzywdy.
Kot nieznacznie drgnął. Przez chwilę wydawało mi się, że doskonale mnie rozumie, wie o czym mówię. Podobno zwierzęta są mądre i rozumieją wszystko, co do nich człowiek mówi, ale na ile w tym prawdy, to nie wiem na pewno...
- Te paniczyk, nie gap się, bo oślepniesz. - Oberwałem po głowie puszką. - Ruszaj swoje cztery litery, nie mam całego dnia na ciebie...
I zanim zaprotestowałem, albo cokolwiek powiedziałem wlazła znów w dziurę w płocie. Zamrugałem niepewnie, podrapałem się po głowie i zerknąłem na koty. Wszystkie maluchy łasiły się do Sherifu. On chyba był zadowolony z ich bliskości, ale nieznacznie to okazywał. Wzruszyłem ramionami i poszedłem w ślad za Aną. Oczywiście znów mi wcisnęła w ręce zakupy, bo chyba uważa, że mam przez to pokutować za łażenie jak jej drugi cień.
CZYTASZ
Ouran Two (Korekta 0%)
FanficLuna Tsukihime jest lustrzanym odbiciem Haruhi, ale z charakteru kompletnie inna i co ciekawiej nie są powiązane w żaden sposób. Czy ukrywanie pod postacią chłopaka imieniem Lunar, to jej jedyna tajemnica?