[Tom 1] 5.Jak pilnowałeś tych drzwi?!

269 15 0
                                    


- Czyli masz koncert dziś w domu dziecka? - Zapytał zaciekawiony Kaoru, a Hikaru dodał. - I idziesz tam jako...


- Tak, idę właśnie tak.


Uśmiechnąłem się do nich, po czym westchnąłem. Miałem koncert w domu dziecka, a tego najbardziej się bałem. Jeżeli tam będzie ten kretyn...


- A właśnie... Powiedzcie mi, dlaczego...


- Tamaki, wybiera się też? - Zapytali jednocześnie. - Ponieważ jego ojciec finansuje ten dom dziecka, a że nie może iść wysyła syna.


- Ale nie wie chyba, że to ja będę śpiewać prawda? - Zapytałem z lekką obawą, że mógłby się dowiedzieć o mojej tajemnicy.


Bliźniacy pokręciły głowami, że raczej nie, co trochę mnie uspokoiło, ale nie na tyle, żeby nadal się nie stresować odrobinę tym występem.


- Mam jeszcze trzy godziny do występu. Ech... - Westchnąłem. - Nienawidzę sukienek... - Stwierdziłem przyglądając się sobie w lustrze. - Koniec! Idę się przejść. Może się odrobinę od stresuję przed występem. Zresztą i tak nie muszę się martwić, że nie dojadę na czas. W końcu od czegoś się ma limuzynę.


Ostatni uśmiech na pożegnanie posłałem chłopakom, po czym ruszyłem korytarzem Ouran zatopiony we własnych myślach. Jak ja nienawidzę nosić sukienek... Nigdy nie potrafiłem się w nich poruszać, bo były zawsze takie... Przydługie!


Byłem tak zamyślony, że po prostu wpadłem na kogoś i wraz z tą osobą upadłem na podłogę. Otworzyłem niepewnie oczy, które zamknąłem podczas upadku. Przed sobą zobaczyłem... Tego blond kretyna!


Wpatrywaliśmy się w siebie niczym posągi do czasu, gdy on wstał i wyciągnął do mnie szarmancko dłoń. Spojrzałem na niego i bez słowa wstałem. Strzepałem z siebie brud podłogi.


- Proszę o wybaczenie nadobna pani.


Wyciągnął w moim kierunku róże, a wokół jego osoby pojawiła się iluzja błyskotek i róż. Zamrugałem parę razy ze zdziwieniem i spojrzałem na niego jak na idiotę. Zaplotłem ręce na piersi.


- Czy ty próbujesz mnie udobruchać na tani chwyt żigolaków?


On lekko zdziwiony moim stwierdzeniem skamieniał, a w jego stronę powiał chłód arktyczny. W tle pojawił się krajobraz lodowców z pingwinami i tak dalej.


- Ech... Daruj sobie takie podejścia, bo serio nic nie zadziałasz nimi wobec mnie. Kretyn... - Wyminąłem go i ruszyłem przed siebie. Oczywiście ruszył za mną. Narwaniec... - Czemu mnie śledzisz?


- Ty jesteś tą dziewczyną, która ma zaśpiewać w przytułku dla dzieci? - Bardziej stwierdził niż zapytał.


Przystanąłem tuż obok garderobiani. Do niedawna nie wiedziałem, że taka sala istnieje w szkole, ale jak widać istnieje. Spojrzałem na niego i jedynie kiwnąłem na tak. Wszedłem na chwile do pomieszczenia, by zmienić buty. Zapomniałem wam chyba wspomnieć – choć i tak się już pewnie domyśliliście – jestem ubrany w sukienkę i mam też długie włosy. Tak, jestem ubrany na dziewczynę...

Ouran Two (Korekta 0%)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz