[Tom 2] 20.Jak to idealny?

29 1 0
                                    


Patrzyłam jak na widmo wprost na osobę, która nas porwała. Nie, to nie możliwe... To musi być jakiś chory sen!

 

- Coś nie tak, Luna-Senpai? - Uśmiechnęła się wesoło.


- Noni... - Byłam bardziej niż w szoku. - Ty nas porwałaś?


- Spodziewałeś się zobaczyć kogoś innego? - Zaśmiała się krótko i jakby nagle coś sobie przypomniała. - Ach racja, uznałeś, że taka niezdarna i roztrzepana osóbka nie może stać za tym wszystkim. - Zachichotała z rozbawieniem i momentalnie uśmiechnęła się przebiegle. - Od pierwszego dnia, gdy zobaczyłam słodkich bliźniaków, wiedziałam, że chce ich najbardziej ze wszystkiego na świecie. Dałam im nawet list miłosny, ale potargali go tak jak i moje serce. - Podeszła do komody, z której wyjęła coś. Odwróciła się. - Zebrałam kawałki listu, posklejałam je, a potem spaliłam...


- Jak to spaliłaś? - Przełknęłam niepewnie ślinę. - Po co je w takim razie sklejać?


- Jesteś słodka, Senpai. - Uśmiechnęła się uroczo. Rozszerzyłam zdumiona oczy. - Och, to ty nie wiesz? Wiedziałam od samego początku, że Lunar nie istnieje. Ale to nie było problemem, żebym mogła pokochać również ciebie... - Poprawiła mi kosmyk opadający na twarz. - Posklejałam list, żeby go spalić i patrzeć jak płomień trawi nie tylko papier, ale i moje uczucia do Hikaru i Kaoru Hitachiin. - Wzięła do rąk nóż i wbiła go wprost w pieczeń. - Postanowiłam wówczas, że skoro ja ich nie mogę mieć, to nikt nie będzie miał... - Ściągnęła brwi i przekręciła ostrze. - A potem poznałam ciebie Senpai... - Uśmiechnęła się ładnie. - I moje serce dostrzegło, że istnieje kolejna osoba, której nie mogę oddać nikomu...



- Ale ty... - Spięłam się nabierając powietrza. - Przecież Bella była...



- Ach, słodka Bellatris Claymore... - Westchnęła rozmarzona. - To nie było trudne zwalić całą winę na jej malutką, rozchwianą psychikę, a wystarczyło podmienić tabletki.


- Co?


- Ojej, to nie wiedziałaś Senpai? - Udała zaskoczenie. - Bellatris cierpi na uraz psychiczny, w którym nie umie panować nad emocjami, a wszystko dzięki temu, że pani Claymore powiesiła się na oczach córeczki i przeszła załamanie. - Zaśmiała się z zachwytem. - Nie było trudno wszystkiego na nią zwalić. Już przy pierwszych dniach, gdy przybyłeś do Ouran High chciałam do ciebie podejść i zdobyć zaufanie, uśpić czujność, ale Bella wszystko zepsuła... - Warknęła wbijając nóż w stół. - Zrozumiała moje zamiary i udała zagubioną, małą myszkę prosząc, żebyś zabrała ją do Host Club...




- Przepraszam. Możesz mi powiedzieć, gdzie znajduje się Klub Hostów?

- Klub Hostów?

- Tak, niedawno przyjechałam znów i wróciłam do szkoły tutaj. Mógłbyś mi powiedzieć, gdzie on się znajduje lub zaprowadzić mnie?

- Tak, zaprowadzę cię.

- Nie chce się zgubić. Tyle się pozmieniało w tej szkole, że większości nie poznaje.




Drgnęłam. Aż nazbyt dobrze zapamiętałam tamten dzień. To wtedy Bella pierwszy raz do mnie zagadnęła.



- Ona chciała... - Patrzyłam wielkimi oczami na Noni.



- Przez cały czas próbowałam was dorwać, ciebie i bliźniaków, ale co rusz przeszkadzała mi ta cholerna Claymore! - Wyrwała z irytacją nóż nie siląc się na delikatność. - Później znalazłam idealną szansę, gdy byłaś w swojej prawdziwej tożsamości, jako Luna Suou. - Obróciła ostrze w dłoni patrząc na nie z zainteresowaniem. - Chciałam wówczas ogłuszyć ciebie i księcia, a potem zabrać do siebie i wszystko byłoby dobrze, ale Bella odkryła moje plany i chcąc mi przeszkodzić wepchnęła was do szafy w garderobie. - Prychnęła z niesmakiem. - Zamknęła was tam, a potem jakiejś uczennicy powiedziała, że ktoś chyba zatrzasnął się tam. Wiedziała, że Hikaru i Kaoru są w pobliżu, więc specjalnie powiedziała to na głos. - Zwęziła spojrzenie. Odetchnęła głębiej. - I kolejny raz moje plany poszły w piach...

Ouran Two (Korekta 0%)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz