[Tom 2] 18.Tak nie wolno.

27 1 0
                                    


Zmarszczyłam brwi i syknęłam otwierając oczy. Głowa bolała mnie jak jasna cholera. Ostatnie, co zapamiętałam to krzyk Bellatris i ktoś mnie trzasnął tak mocno w łepetynę, że odbiłam się od ściany i straciłam przytomność, ale nie wiedziałam, kto i dlaczego postanowił mnie ogłuszać. Spróbowałam poruszyć się, ale coś mnie krępowało. Spojrzałam w dół i zamrugałam kilka razy odganiając mgłę z przed oczu. Byłam związana mocnymi, grubymi linami. Szarpnęłam się mocniej, ale to nic nie pomogło.


- Cholera...


- Daj spokój, to nic nie da Lu-chan...


Drgnęłam zaskoczona i podniosłam głowę. Na krześle nieopodal mnie siedział Kaoru związany tak samo jak ja. To dlatego zniknął...


- Nic ci nie jest? - Zagadnął.


- Nie, ale kto... - Rozejrzałam się niepewnie dookoła na ile byłam wstanie. - Kto to wszystko urządził? - Siedziałam przed stołem przygotowanym jak do wykwintnej kolacji.


- Nie mam pojęcia. - Westchnął z rezygnacją. - Bella poprosiła o pomoc, bo podobno Noni poplamiła sukienkę, a ja miałem klucze do garderobiani i wtedy ktoś trzasnął mnie w głowę. - Skrzywił się najpewniej wspominając moment bolesnej pobudki. - Obudziłem się tak jak ty związany i przy stole z przygotowaną kolacją...


- Podejrzewam, że to Bella. - Ściągnęłam brwi patrząc w pusty talerz. - Tylko ona głównie podpadła mi ze swoją rozchwianą osobowością podchodzącą pod psychopatę i nikt oprócz niej nie powtarzał, że jestem tylko jej.


- Myślisz, że byłaby zdolna do czegoś takiego? - Kaoru był w nie małym szoku. - Jest dziwna, ale...


- Nie wiem, ale kto inny ciągle ganiał za mną, tobą i Hikaru? - Zagadnęłam. Zamrugał zaskoczony. - Właśnie. Tylko Bellatris była zawsze, gdy coś działo się złego. Kiedy byłam z Tamakim wepchnęła mnie do środka i zamknęła. Na stoku zepchnęła Noni, gdzie złamała nogę, a teraz wyszła z tobą i ze mną z balu nim ktoś nas nie ogłuszył.


- Masz rację... - Kaoru przełknął ślinę. - Nie sądziłem, że Bella może posunąć się tak daleko.


Już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, gdy usłyszałam otwieranie drzwi. Do pokoju weszła postać w biało czerwonym kimonie japońskim, krótkich białych włosach i porcelanowej masce lisa na twarzy. Zaczęła podawać potrawy na stole nie zwracając na nas całkowicie uwagi.


- Tak nie wolno. - Zaczął spokojnie Kaoru. - Wypuść nas.


Dziewczyna podeszła i założyła mu znów knebel na usta. Pogłaskała po policzku i pojawiła się przy mnie, poprawiła mi włosy. Szarpnęłam się, ale to nadal nic nie dawało. Odsunęła się o krok zaskoczona.


- Bella ja wiem, że to ty. - Patrzyłam uważnie w porcelanową maskę. - Tak nie wolno postępować z ludźmi. Musisz nas puścić, rozumiesz?


Pokręciła przecząco głową jakby chciała tym powiedzieć, że nie może. Zacisnęłam dłonie w pięści. Opuściła troszeczkę głowę, ale w dalszym ciągu nie powiedziała słowa.

Ouran Two (Korekta 0%)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz