[Tom 2] 6.I byłaś płaska

42 3 0
                                    

Gdy tylko udało nam się, mnie i Haruhi, ocalić Tamaki'ego z rąk jej ojca, ruszyliśmy całą paczką... Gdzieś... Dokładnie, to żadne z nas nie wiedziało dokąd idziemy, ale jakoś się nie przejmowaliśmy tym. Ostatecznie zostałam sama z Tamaki'm i Haruhi, bo Hikaru pociągnął Anę ze sobą na peron, żeby ją odprowadzić do domu jak twierdził. Coś czuje nową parkę w przyszłości. Zaszliśmy do księgarni, gdzie oczywiście mój kochany braciszek od razu przyssał się do ładnych, kolorowych komiksów. Obie z Haruhi westchnęłyśmy ciężko i pokręciłyśmy głowami stwierdzając, że nie warto nawet komentować. 


- Dzień dobry Akkagi-San. - Haruhi uśmiechnęła się do młodej kobiety za ladą. - Przyszła już książka, którą zamówiłam?


- Zaraz sprawdzę, daj mi chwilkę. - Kobieta zniknęła na zapleczu.


- Co tym razem zamówiłaś „Jak radzić sobie z facetem, o powierzchni intelektu wielkości grochu fasoli" ?- Zaśmiałam się.


- Nie, nie. Nic z tych rzeczy. - Parsknęła śmiechem. - Książkę kucharską, postanowiłam trochę więcej pobawić się w nowsze przepisy. Mama na pewno wolałaby, żebym uczyła się ich więcej niż tylko z jej zeszytów i zapisków.


- No Haruhi Fujioka, wydoroślałaś jak nikt. - Pokiwałam głową z uznaniem. - Ale książka o chodzeniu z debilem i tak by ci się przydała. - Od razu mój wzrok padł na Tamaki'ego, który nie wiedział za jaki komiks wziąć się najpierw. - Czasami dziwi mnie fakt, że jestem młodsza...


- Zdarza się. - Uśmiechnęła się pocieszająco.


- Siostrzyczko?


Poczułam ciągnięcie za materiał, więc z ciekawości spojrzałam w dół. Wielkie oczęta patrzyły na mnie ciekawie, a przysłaniała je odrobinkę opadająca grzywka z boku. Długie czarne włoski puszczone luzem i spięte jedynie po bokach spineczkami z truskawką.


- Słucham? - Przykucnęłam przy dziewczynce. - Coś potrzebujesz? - Uśmiechnęłam się.


- To ty... - Nabrała głęboko powietrza i zarzuciła mi niespodziewanie rączki na szyję. - To naprawdę ty, siostrzyczko!


- Ej, spokojnie... - Wydusiłam zaskoczona.


- Znasz ją? - Haruhi schyliła się zdziwiona.


- Właśnie nie jestem pewna. - Przyznałam niepewnie. - Znamy się?


- Masz krótką pamięć, siostrzyczko. - Nachmurzyła się wydymając zabawnie policzki, gdy tylko odsunęła się troszeczkę. - Miałaś wtedy krótkie włosy i... - Spojrzała na obfity biust, po czym dźgnęła go paluszkiem. - I byłaś płaska.


- Kochanie, to nie ładnie tak tykać ludzi. - Pouczyła ją kobieta, gdy tylko wróciła z zaplecza. - Oto książka Haruhi.


- Dziękuje.


- Zaraz, ja ciebie pamiętam! - Zza moich pleców wyłonił się Tamaki. - Jesteś tą małą zgubą, którą znaleźliśmy z Luną pół roku temu.


- Teraz pamiętam, Sara, prawda? - Spojrzałam na dziewczynę. Natychmiast się rozpromieniła i kiwnęła głową. - Aleś wyrosła, nie poznałam ciebie. - Uśmiechnęłam się wesoło.


- Ach, to wy znaleźliście wtedy moją córeczkę. - Ekspedientka klasnęła niemo w dłonie. - Ty najpewniej miałaś krótkie włosy i... - Tu spojrzała uważnie na mój biust. - Hm, byłaś mniejsza...


- Udawałam chłopaka. - Zaśmiałam się krótko. - Miałam bandaż na biuście i perukę oraz szkła kontaktowe. Jestem Luna Suou, a to mój brat Tamaki. - Tu wskazałam od niechcenia kciukiem na blondyna. - Ale wole nazywać go idiotą, debilnym narcyzem i kretynem... - Wyliczyłam na palcach i spojrzałam od razu na Sarę. - Nie powtarzaj tylko tego, bo to nieładnie, jasne?


- Tak jest! - Zasalutowała trochę krzywo, ale i tak mnie rozbroiła.


- Znaleźliście ją? - Haruhi spojrzała na mnie zdziwiona i zaciekawiona.


- Tak. Kiedy Tamaki ubzdurał sobie, że chce mieć mnie w Host Club, łaził za mną niczym drugi cień i raz kiedy byliśmy na mieście znaleźliśmy Sarę. Zgubiła się, więc zajęliśmy się nią i szukaliśmy jej mamy. - Tu spojrzałam na kobietę. - Dopiero po długim czasie udało nam się i wtedy zaproponowałam, żeby Tamaki zgadł moje imię, a wówczas dołączę. - Westchnęłam ciężko.


- Zgadł?


- Tak, ale tylko dlatego, że podsłuchiwał moją rozmowę z jedną uczennicą. - Mruknęłam patrząc zła na blondyna.


- Oj, to cały Senpai. - Haruh zaśmiała sięi. - Idę na chwilkę do sklepu obok, spotkamy się przed wejściem.


- Okej. - Kiwnęłam na nią, zapłaciła za książkę i wyszła. - Dobra, a co ty wynalazłeś?


- Nie mogę się zdecydować, który chce... - Jęknął niepocieszony Tamaki. - Wszystkie mi się podobają, ale jak wezmę więcej niż jeden, to Haruhi się pogniewa, że trwonię pieniądze na darmo, a nie chce trwonić...


- Ty w ogóle wiesz, co to znaczy „trwonić"? - Uniosłam brwi i zamrugałam zdziwiona. - Super, ta dziewczyna ma na ciebie lepszy wpływ niż durna szkoła dla obrzydliwie bogatych snobów. Sara, nie powtarzaj tego. - Spojrzałam na dziewczynkę. Zaśmiała się i pokiwała głową. - Okej, kupie ci... - Wybrałam jeden komiks, który sama kiedyś czytałam i wręczyłam go blondynowi. - Bierzemy ten. - Zapłaciłam. Złapałam Tamaki'ego za rękę i wyprowadziłam przed księgarnie. - Ty na pewno jesteś starszy ode mnie, bo mam ochotę czasami się wykłócać o to...


- Jestem starszy, ale nie moja wina, że fascynuje mnie pospolity świat biedoty. - Odparł śmiertelnie poważny zerkając do komiksu.


- Oczywiście... - Westchnęłam przewracając oczami. - Pewnego dnia naprawdę wrzucę twoje zwłoki do rzeki z kamieniem u szyi i to zanim staną się zwłokami. - Wymamrotałam bardziej do siebie. Zerknęłam na zegarek. - I gdzie jest Haruhi? Myślałam, że poszła tylko do sklepu obok...


- Może wróciła już do domu? - Tamaki zauważył dość inteligentnie. - Co przypomina mi, że babunia chce się z tobą spotkać dzisiaj.


- Poważnie? - Skrzywiłam się udając uśmiech. - Ona w ogóle wie, że istnieje, bo coś powątpiewam... - Wyjęłam komórkę i napisałam wiadomość. - Wyślij... Napisałam Haruhi sms'a, że musimy lecieć do domu. Na szczęście mieszka tylko kilkanaście kroków stąd, więc nic się nie stanie.

Ouran Two (Korekta 0%)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz