Uwaga, uwaga...
* * *
HopeOdgarnęła niesforny jasny kosmyk, który postanowił wyrwać się spod upięcia. Jednak znów opadł, wymykając się zza ucha, by delikatną falą musnąć policzek.
– Cholera – westchnęła, patrząc na swoje odbicie.
Wielkie błękitne oczy wydawały się przygaszone, delikatny makijaż podkreślał ich kształt i mogła uznać, że wygląda nieco lepiej niż zwykle, ale nie umywała się do Cassie, która za jej plecami wsuwała się w czerwoną, rozkloszowaną sukienkę bez ramiączek.
– Myślisz, że mi nie spadnie? – mruknęła Weasley poprawiając biust, tak by wydawał się pełniejszy, chociaż nie można było go uznać za mały. Był idealny.
– Użyj trwałego przylepca – odpowiedziała, przesuwając ramiączko swojej bordowej sukienki.
– Bardzo śmieszne – prychnęła ruda, posyłając jej oburzone spojrzenie, po czym wytknęła język. – Nie chcę świecić cyckami przed połową szkoły. Poza tym, jakby ojciec to zobaczył...
Rodzice.
Bal z rodzicami, to chyba było ziszczenie koszmaru każdego nastolatka na świecie. Bycie na cenzurowanym, powstrzymywanie się przed zbyt zażyłą bliskością z partnerami, uważanie na słowa i ruchy w tańcu.
Znów odgarnęła kosmyk, jednak nie dawał za wygraną. Westchnęła, całkowicie się poddając. Trudno, będzie wyglądała jeszcze gorzej.
Spojrzała na toaletkę, na której czekała jej maska. Złoto-bordowa przypominająca kształtem nieco kocie oczy. Chwyciła ją zrezygnowana i nałożyła na twarz, pozwalając, by zasłoniła grzbiet nosa.
– Ojażesz cię pierdzielę – usłyszała sapnięcie Weasley, za plecami, a po chwili ujrzała jej twarz w odbiciu lustra. – Dziewczyno, wyglądasz jak ziszczenie mokrych męskich snów.
– Nie przesadzaj – odparła, obracając się i patrząc na niebotycznie długie nogi przyjaciółki. Materiał sukienki Cassie kończył się mniej więcej tak jak jej – tuż nad kolanami, chociaż przy szybszym ruchu, czy obrocie obie będą wirować wokół ud.
Wstała, poruszając w miejscu stopami, by przyzwyczaić się do wysokości szpilek, które pożyczyła jej mama. Nie raz chodziła w nich w czasie rodzinnych imprez i były niesamowicie wygodne, ale nie była pewna, czy wytrzyma w nich całą noc.
– Kiedy ty w końcu w siebie uwierzysz, Hope? – Cassie złapała ją za ramiona i spojrzała w oczy. – Przypominam ci, że dwóch najprzystojniejszych facetów za tobą szaleje, no nie mówiąc o Thomasie, bo on jest mój i jeśliby na ciebie spojrzał...
– Cass! – warknęła, zatrzymując potok słów rudzielca. – Jesteś gotowa? – zmieniła temat, wymownie patrząc na czerwoną maskę, która nadal leżała na łóżku przyjaciółki.
– Ach, no tak! – machnęła ręką, jakby chciała uderzyć się w czoło, ale w porę się powstrzymała i chwyciła maskę, by nasunąć ją na buzię.
Jakby miała wskazać, kto w tym pomieszczeniu wyglądał lepiej, to na pewno Weasley.
W swoim czerwonym stroju, lśniącej masce i z rudymi włosami upiętymi w wysoką, długą kitkę przypominała jej lisa.
Seksownego, uwodzicielskiego lisa.
– Dobra, kochanie, czas ruszyć na podbój Hogwartu! – Cassie wyrzuciła ramiona do góry i obróciła się, sprawiając, że czerwony materiał zawirował wokół jej nóg, odsłaniając szczupłe uda.
CZYTASZ
Zlecenie 3 / Dramione
Fanfiction- Miałam nadzieję, że nigdy już nie wrócę do tamtych czasów. Tego człowieka już nie ma, ale cień przeszłości pozostał, kochanie. Patrzę na ciebie i widzę siebie. I boję się, że jeśli wcześniej cię nie ostrzegę, wpadniesz w coś, z czego trudno będzie...