Mam wybór?

645 37 55
                                    

* * * 
Dante 


Wyglądała tak, jak ją zapamiętał. 

Stała tyłem, patrząc gdzieś przed siebie, ale wiedział, że to ona. 

Brązowe włosy sięgające łopatek powiewały przy lekkim podmuchu wiatru. Wszędzie rozpoznałby tę sukienkę. Uwielbiał ją. Ciemnozielona, do kolan z delikatnym szarym haftem na biodrach.

Zawsze mówił, że wygląda w niej jak księżniczka z bajek, które tyle razy czytała mu przed snem.

– Mama?

Obróciła się, sprawiając, że brązowe pukle otuliły jej szczupłą twarz. Na kształtne usta wpłynął delikatny, czuły uśmiech.

– Cześć, synku.

– Mama – powtórzył zduszonym głosem. – Co... – Zrobił kilka kroków w przód, by się zatrzymać. – Ale... jak?

Był pewien, że wie, o co pyta.

– Czy to jest pierwsze pytanie, które chcesz mi zadać? – Całkowicie odwróciła się w jego stronę.

Pokręcił głową, próbując zapanować nad milionem niewiadomych, na które chciał znaleźć odpowiedź, ale miała rację. Nie to było najważniejsze. 

W dwóch krokach znalazł się przy kobiecie.

Była niższa, a może to on był wyższy? Teraz  patrzył na nią nieco z góry, więc uniosła głowę i spojrzała mu w oczy.

Delikatny dotyk szczupłych palców na policzku, sprawił, że wyrwało mu się ciężkie westchnienie.

Tak bardzo za tym tęsknił.

Wtulił twarz w dłoń kobiety, chłonąc jej ciepło i bliskość. 

– Jesteś taki odważny, kochanie.

Pokręcił głową, mając wrażenie, że jeszcze sekunda a rozleci się na milion pieprzonych kawałków.

– Nie. Nie jestem, mamo. Jestem cholernie słaby. Przegrałem.

– Nie, Dante. Wygrałeś. Rozumiesz? – Chwyciła jego twarz w dłonie i zmusiła, by znów spojrzał w jej oczy. – Wygrałeś, synku. Pokonałeś go.

– I co z tego? Przecież... – Zrobił krok w tył i przesunął wzrokiem po trawniku okalanym kamiennym płotkiem. – Gdzie my jesteśmy?

– Ty mi powiedz.

Stali w rozświetlonym promieniami słońca ogrodzie. Idealnie przystrzyżona trawa, krzewy obsypane różnokolorowymi kwiatami, samotna biała ławka skryta w cieniu rozłożystego drzewa i zapach ziół, malin i jabłek.

Znał ten zapach, tylko skąd?

Jeszcze bardziej się obrócił, by ujrzeć niewielki jednopiętrowy dom o białych okiennicach, jasnoszarych ścianach i spadzistym dachu okrytym ciemnogranatowymi dachówkami.

– Leeds – szepnął, czując narastający w gardle uścisk. – Nasz dom. Ale... czemu akurat tutaj?

– Jestem pewna, że wiesz, czemu.

Jego przystań przepełnioniona miłością i szczęściem, które zostały mu odebrane. 

– Bo to jedyne miejsce, które... w którym czułem się bezpiecznie – odparł po chwili, pocierając oczy, by odegnać łzy. – Dom, w którym byłaś ty.

Zlecenie 3 / DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz