Jesteś kotwicą

778 48 46
                                    

* * * 
Draco 

– Co ty, kurwa, robisz? – Zerwał się z miejsca, widząc, jak Granger wychodzi z pokoju. 

Ruszył za nią, dość mocno zdziwiony jej reakcją, po tym jak powiedział, że podejrzewa Greena o bycie synem Dołohowa. Spodziewałby się krzyków, płaczu, nawet kolejnego przywalenia w twarz, ale nie tego! 

Po prostu wstała i bez słowa wyszła z gabinetu.

– Granger, kurwa mać, odpowiedz mi!

Nawet się nie obróciła, krocząc w stronę ich sypialni. Otworzyła drzwi z takim rozmachem, że walnęły o ścianę.

– Stój, do cholery! – chciał chwycić ją za ramię, ale zrobiła unik i po chwili była przy szafie. Rozsunęła drzwi i jednym ruchem wyszarpnęła z najwyższej półki jedną z walizek, by rzucić ją na łóżko.

– Ja pierdolę, co ty odwalasz? – Znów próbował ją złapać, ale spojrzenie kobiety dosłownie zmroziło mu krew w żyłach. 

Stał i patrzył, jak szatynka wyciąga z szafy jego koszule, wyszarpuje koszulki i spodnie, by bezceremonialnie wcisnąć je w otwartą walizkę.

Przechodziła przed nim w tę i z powrotem, wciskając coraz większą ilość ubrań.

– Chwila... – obrócił się, gdy skierowała kroki ku komodzie, w której trzymał bokserki. – Co ty...

Trzask zamykanej walizki, sprawił, że w końcu odzyskał możliwość ruchu. Chwycił kobietę za ramiona, zatrzymując w miejscu.

– Granger... – zaczął, ale pchnęła go mocno w tył, by bez ostrzeżenia przywalić mu w twarz otwartą dłonią.

Kurwa.

– Nie waż się mnie dotykać, Malfoy!

– Oszalałaś?! To nie pierdolony serial, żebyś reagowała w ten sposób! 

– Naraziłeś moje dziecko na niebezpieczeństwo, sukinsynu!

– Co... – zaczął, by znów zostać zmrożony spojrzeniem kobiety.

– Przez trzy miesiące pozwalałeś, żebym żyła w nieświadomości, że Hope każdego dnia jest w niebezpieczeństwie! Okłamywałeś mnie każdym słowem. Mydliłeś mi oczy, mówiąc, że jest ok, gdy ona... Gdybyś mi tylko powiedział...

– To, kurwa, co? Co być zrobiła? Przypominam ci, kretynko, że to ja jestem najlepszym agentem Ministerstwa, a Hope jest także moim dzieckiem! Robiłem to, co uważałem za słuszne i uwierz, że gdyby Green posunął się o krok dalej, bez wahania bym go zabił!

– Naraziłeś ją na niebezpieczeństwo. Zakazując jej spotykania się z tym chłopakiem, sprawiłeś, że jeszcze bardziej go pragnęła! Zakochała się! Zakochała się w synu Dołohowa!

– Przecież, wiem! Myślisz, kurwa, że nad czym teraz pracuję, co? – Wskazał bezmyślnie w stronę drzwi. – Próbuję dojść, jak sprawdzić, czy w tym chłopaku naprawdę tkwi, chociaż minimalna część Dołohowa i uwierz, ale to nie takie, kurwa, łatwe. Próbowałem użyć na nim legilimencji, ale nie dałem rady. A bez jakiegokolwiek namacalnego dowodu, możemy jedynie na niego popatrzeć i mu pomachać.

– Okłamywałeś mnie. Kłamałeś mi prosto w oczy – powiedziała nieco ciszej, patrząc na niego wzrokiem pełnym wyrzutu.

– Wiem i przepraszam.

Pokręciła głową i przymknęła powieki, by nagle wziąć głębszy oddech i znów na niego spojrzeć.

– Bierz walizkę i się wynoś.

Zlecenie 3 / DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz