Rozdział 12

35.6K 695 200
                                    

- Panno Evans. - przerwał mu Slughorn.

Moje oczy, rozszerzyły się niczym spodki na słowa profesora. Kiedy Malfoy ode mnie odskoczył, czułam nadal strach. Czułam zimno, które mi zapewnił swoim dotykiem jak i jego brakiem.

- Tak profesorze? - zapytałam, czując jak gorące rumieńce, malują się na moich policzkach. Modliłam się tylko o jedno, aby tylko nie zauważył.

Kto by pomyślał, że Malfoy kiedykolwiek mnie dotknie. Nikt. Wiedziałam, że wygadać to ja się nie mogę nawet do Hermiony, która chyba była w podobnej sytuacji jak ja. Tylko Flint był po prostu okropny i nie dotknął by dziewczyny. Malfoy jest inną sprawą. Laski, które się do niego lepiły, były po prostu obłąkane i spragnione każdego dotyku. On się na to pisał. Pisał się, aby dotykać dziewczyn, aby traktować je jako swoje na zawołanie. Jednak, kiedy poczułam jego bliskość i dotyk na mojej skórze organizm, zareagował kompletnie inaczej niż można było myśleć. Ten przyśpieszony oddech, szybsze bicie serca, ciarki oraz dreszcze na ciele. To się nie działo.

- Skończyliście? - zapytał staruszek, podchodząc do naszego stanowiska, które jednym słowem było nieładem.

Rozrzucone fiolki oraz puste woreczki. Wysypane zawartości, zmieszane z cieczą. Niejedną w dodatku. Książka otwarta nawet na nie tej stronie, co było trzeba. W głębi duszy, czułam jak profesor, zwraca nam już uwagę, że wywar jest okropny. Cholernie się tego bałam. A przede wszystkim, bałam się jak cholera z myślą, że zauważył czyny chłopaka, który jeszcze niedawno, napierał swoim ciałem na moje plecy.

- Tak. - wtrącił się Malfoy. Kiedy, spojrzałam na niego kątem oka ten nawet nie obdarzył mnie swoim spojrzeniem. Egoista. Zwróciłam głowę w stronę nauczyciela, który wpatrzony był w ciemny kociołek z czarno ognistą cieczą.

- Dobrze więc. - zaczął mężczyzna, który pochylił się w stronę naczynia.

W sekundę mój wzrok padł na blondyna, który tym razem kątem oka spojrzał na mnie i uniósł swój prawy kącik ust do góry. Knuł coś? Zmarszczyłam brwi, spuszczając wzrok nieco w dół, zagryzając przy tym wargę.

- Na brodę merlina! Doskonałe! - wykrzyczał profesor tym samym, zwracając uwagę pozostałych osób, znajdujących się w klasie.

Każdy wzrok, spoczął na mnie i chłopaku obok. Czułam tętno, rosnące w moich żyłach oraz zwiększające tempo oddech, który nijak zaczął, wydostawać się spomiędzy moich warg. Spojrzenia zazdrości, smutku oraz złości. Ciarki, zawitały na moich dłoniach, czując jednak nutkę satysfakcji, która z wielkim opóźnieniem, rozchodziła się po moim ciele. Teraz już wiedziałam, co oznaczał ten pieprzony uśmieszek Malfoy'a. Stał za tym, ale przecież podczas ważenia eliksiru, stał cały czas obok mnie, a ja mogłam obserwować jego czyny. Nie zrobił nic kompletnie, co mogło zmienić wywar na bardzo idealny, a wręcz doskonały! Cholera.

- Co? - zapytałam ze zdziwieniem, nie dowierzając słowom profesora, któremu wielki uśmiech, malował się na jego cienkich wargach. Malfoy, spojrzał na mnie ukradkiem, a ja znowu poczułam dziwne uczucie, którym było niemal sztyletowanie mnie.

- Eliksir jest idealny. - dodał mężczyzna w tym momencie, wpatrując się we mnie. Przełknęłam ślinę, która niemal stawała mi w przełyku dębem. - Dwie pozytywne oceny dla was. - zakomunikował, posyłając nam przemiły uśmiech, następnie odszedł w głąb klasy, zaczynając sprawdzać kociołki innych osób.

𝐉𝐔𝐒𝐓 𝐅𝐑𝐈𝐄𝐍𝐃𝐒 • Draco Malfoy 18+ ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz