Rozdział 24

32.2K 608 501
                                    

Po przejściu długich i ciemnych korytarzach, znalazłam się pod wyznaczonym pomieszczeniem. I tak o to, chodziłam w dwie strony niczym nakręcona. Przejmowałam się, gryząc opuszek swojego palca, wpatrując się non stop w swoje buty. Kompletnie, nie wiedziałam co może mnie czekać. W końcu, usłyszałam zbliżające się kroki, gdzie przeniosłam swój wzrok. Momentalnie, przełknęłam nerwowo ślinę.

- Już jestem, możecie mi oddać.. - kroki McGonagall, ucichły chwilę po tym, jak stanęła naprzeciwko mojej osoby. Posłała mi dość spory uśmiech, jednak ja natychmiast jej przerwałam.

- Malfoy, jeszcze nie przyszedł. - odetchnęłam z ulgą, mając nadzieję, że chłopak nie przybędzie na wyznaczoną przez profesor karę.

Moje serce, waliło jak szalone.

- Zaczekamy. - kiwnęłam głową w znaczeniu, że rozumiem. Czy bałam się? Cholernie. W końcu, poczułam drżenie rąk, co nie wróżyło całkiem dobrze.

- Nie będzie to potrzebne. - blondyn niczym duch, pojawił się przede mną i starszą kobietą, która odwróciła wzrok w stronę chłopaka.

Niczym jak zawsze, miał na sobie czarny garnitur również w tym samym kolorze koszule. Natomiast jedna rzecz w jego ubiorze mi, nie pasowała. Czarna koszula tym razem była rozpięta na dwóch pierwszych guzikach. Dzisiaj trochę nie elegancko. Kiedy, oderwałam swoje myśli od chłopaka, wzdrygnęłam na to, że dosłownie za chwilę zostanę po raz któryś sama z Malfoy'em. Przypominam, że chłopak jednak ma trochę nie po kolei w głowie, więc to nawet niczego nie ułatwia.

- No proszę. - Minerwa bardzo powolnym wzrokiem, zmierzyła chłopaka od stóp do samego czubka głowy, a ja wiedziałam, że ten typ kobiety nie za bardzo lubi jak ktoś się spóźnia. - A zatem. Oddajcie mi swoje różdżki. - staruszka, wyciągnęła w nasze strony obie dłonie, a łatwo mogłam zobaczyć, że skórę, dotknął ząb czasu.

W sekundę, wyciągnęłam swoją różdżkę zza paska spódniczki. Podałam ją kobiecie, która od razu, opuściła rękę wzdłuż swojego ciała. Teraz, został tylko blondyn. Malfoy, stał z dłońmi, znajdującymi się w kieszeniach czarnych spodni. Z ogromną pogardą, patrzył na kobiete, która wciąż oczekiwała od niego jednej rzeczy. Blondyn, prychnął pod nosem, kręcąc przecząco głową. W końcu, wyjął swoją różdżkę z kieszeni spodni i wręczył ją nauczycielce. Wtedy, spojrzałam na kobiete, która nas pogoniła dłońmi, wskazując drzwi do biblioteki. Przewróciłam oczami na to wszystko, znajdując się w kilku krokach w pomieszczeniu, wcześniej otwierając drewniane drzwi. Chwilę później blondyn, wszedł za mną, a po tym drzwi z wielkim trzaskiem, zamknęły się.

Tętno, biło po moich uszach jak oszalałe, sprawiając drugi świat, w którym stałam jedną nogą. Wiedziałam, żebym mogła funkcjonować, musiałam wyciszyć swoje wnętrzności. Strząsnęłam dłońmi, tym samym, czując jak mały spokój, rozpływa się po moim ciele. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Moim oczom, ukazały się dębowe regały, sięgające po sam sufit oraz na całą długość, rozciągnięte stoły przy każdym z regału. Westchnęłam głośno na ten widok, lecz wtedy zrozumiałam, że byliśmy kompletnie sami. Pomieszczenie było niemal ogromne, wiedziałam, że nie damy rady nawet połowy posprzątać.

- Rusz się. Im szybciej posprzątamy tym wcześniej skończymy i wyjdziemy. - ruszyłam w stronę półek z książkami, nie patrząc nawet na reakcję chłopaka na moje słowa.

Z prędkością światła, chwyciłam za ścierkę w kolorze brudnej zieleni, która była wilgotna i zaczęłam ścierać kurz z jednego ze stołu. Wszystkie książki, które znajdowały się na blacie, przekładałam na drugie miejsce, aby pod nimi też wytrzeć, mając później zamiar, odłożyć je na dobry dział. Wiedziałam, że byłoby o wiele szybciej jakby, pracowały dwie osoby, a nie jedna. Spojrzałam w stronę Draco, który bez większego wyrazu twarzy, zasiadał na krześle tuż pod ścianą, zakładając również nogi na stół. Oh, czyli w ten sposób.

𝐉𝐔𝐒𝐓 𝐅𝐑𝐈𝐄𝐍𝐃𝐒 • Draco Malfoy 18+ ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz