Rozdział 26

30.9K 618 410
                                    

Uniosłam głowę na słowa chłopaka, które wydawały się dla mnie być tajemnicze. Nie zdarzało się to naszemu diabełkowi. Wertowałam jego tęczówki swoimi, a cała atmosfera, narastała wraz z naszymi ciśnieniami. Był dziwny.

- Evans, mam pytanie. - powiedział, sprawiając dreszcze na mojej skórze, które przedostawały się na kark.

Moja głowa z powrotem, spoczęła na poduszce, kiedy to zamknęłam oczy, mrucząc pod nosem "Mhm" na to, aby chłopak kontynuował swoje słowa.

- Nie twierdzisz, że wystarczy jedna noc? - zapytał. Leżałam, a po mojej skórze maraton biegła gęsia skórka. Atmosfera, sprawiała dziwne uczucie w całym moim ciele, a słowa chłopaka tego nawet nie ułatwiały. Czekałam jeszcze chwilę, aż rozwinie swoje słowa.

- Jedna chwila. - ściszył głos. - Żeby się zakochać. - otworzyłam szeroko oczy, oddalając swoją głowę od jego. Spojrzałam niemal przerażonym, ale i też rozbawionym wzrokiem na chłopaka.

- Co ty kurwa, brałeś? - zapytałam, piszczącym głosem, patrząc na niego z niedowierzaniem. Co do kurwy.

- Nic. - odpowiedział krótko, wpatrując się w sufit, który dla niego, wydawał się o wiele ciekawszy niż cokolwiek innego w tym pokoju.

- Wiesz co. - zaczęłam, przełykając momentalnie gulę śliny. Z wielkim bólem. - To może, pójdę spać do pokoju wspólnego. - wygrzebałam się spod kołdry, stając na równe nogi. - Znowu. - burknęłam, wywracając oczami.

Szczerze, nie chciałam iść na dół. Cholernie nie chciałam, aby ta kanapa, służyła za moje łóżko, ale Zabini, stawiał sprawę jasno. Wymamrotałam parę przekleństw pod nosem, oburzając się. Świetnie. Blaise będzie spał wygodnie w moim łóżku. MOIM łóżku. Odwróciłam się do chłopaka plecami, kierując się do wyjścia ze swojego dormitorium, zostawiając go samego. Z głośnym trzaskiem, zamknęłam za sobą drewnianą płytę, ruszając w stronę schodów, po których zeszłam w mgnieniu oka. Podeszłam do barku, który otworzyłam, szukając wzrokiem tego co właśnie, potrzebowałam. Po kilku sekundach, wyjęłam wodę w niewielkiej butelce, odkręcając od razu plastikowy korek. Upiłam sporego łyka prosto w butelki, odwracając się w stronę kominka. Ciecz, rozlała się tuż po mojej koszulce, mocząc ją do ostatniej nitki. Kurwa. Moje serce, wybijało najszybsze tętno, jakie tylko mogło.

- Jakbym wiedział, że robisz się aż tak mokra na sam mój widok, zwalenie konia, zostawiłbym tobie. - zachrypnięty głos, rozszedł się w moich uszach, kiedy patrzyłam na niego z pogardą.

Jego uśmiech, rozszedł się po kącikach ust, mając odwróconą głowę w moją stronę, kiedy to siedział na skórzanej kanapie. Był z tego zadowolony.

- Spierdalaj, Malfoy. - rzuciłam, bluzgając. Pieprzony dupek. Odstawiłam plastikową butelkę z cieczą obok barku, pozostawiając go wcześniej otwartym.

Podeszłam odrobinę w stronę kominka, aby ujrzeć czy szkody na mojej bluzce są duże czy nie. Moje ręce, opadły po obu stronach mojego ciała z bezwinności, którą czułam. Wtedy, zobaczyłam jak blondyn między swoimi smukłymi palcami, obraca szklankę z zawartością. Woń jaka, unosiła się wśród chłopaka, oznaczała to, że szkarłatna ciecz, okazuje się być whisky. Pić, aby rano mieć kaca w dodatku przed zajęciami? Miał duży tupet. Prychnęłam na widok alkoholu w jego dłoni, wracając wzrokiem do białego mokrego materiału.

- Kurwa. - szepnęłam wewnętrznie się załamując. Czemu akurat ten debil, musiał tu siedzieć?

- Przeziębisz się. - powiedział, a ja uniosłam na niego swój wzrok, wykrzywiając usta w wielkim grymasie.

Malfoy, wertował mnie swoim wzrokiem, następnie, przystawiając szklankę do swoich ust, z której upił kolejnego łyka mocnego trunku.

- Ohoho! - zawołałam, patrząc na chłopaka niemal błagalnym wzrokiem. - Od kiedy się tak martwisz? - zapytałam, czując narastającą złość w moim ciele.

Miał tupet i to jednak ogromny. Draco, prychnął na moje słowa pod nosem, wrzucając na swoje usta cyniczny uśmiech. Odwrócił głowę w stronę naczynia, które bez kompletnego sensu, zaczął obracać w swojej dłoni.

- Nie martwię się. - wzruszył ramionami, kiedy ja, próbowałam zachować spokój

- Mówiłam ci to wiele razy, ale powtórzę. - zrobiłam krótką przerwę, oczekując, że chłopak na mnie spojrzy. - Pieprz się. - przejechałam językiem po szeregu swoich zębów, kręcąc głową ze złości, która we mnie tkwiła.

Bez większego zastanowienia, skierowałam się w stronę schodów. Chciałam jak najszybciej, wrócić do swojego pokoju, gdzie Blaise pewnie, leżał jak zabity.

- Dokąd się wybierasz, maleńka. - szepnął mi do ucha, napierając swoim ciałem na moje plecy.

Właśnie teraz zrozumiałam, chłopak jest jak cień. Pojawia się i znika kiedy chce. W moment, stanęłam w miejscu, czując jakbym, zobaczyła ducha. Jego dłonie, błądziły po moich biodrach w brudny sposób. Jego oddech tuż przy moim uchu, sprawiający wschodzące ciarki na moim ciele.

- Znów to robisz. - odparłam stanowczo, nie chcąc dać mu do zrozumienia, że to on znowu ma nade mną pieprzoną władzę.

Kłamałam sobie sama w oczy. Okłamywałam swój mózg, a tym bardziej serce.

- Ja nic nie robię. - wyszeptał mi do ucha, kiedy zaczął nieco boleśnie, wbijać opuszki swoich palców w moją skórę, okrytą dresami.

- Zostaw mnie. - powiedziałam głosem, jakby wypranym z wszelkich uczuć, które posiada każdy człowiek. Czy bałam się? Tak, bo był zdolny w każdej minucie zrobić coś szalonego. Coś głupiego na tyle, abym żałowała wszystkiego co się stało.

- Przestań udawać niedostępnej. - mruknął, nachylając się jeszcze bardziej, po to, aby chwilę później jego ręka, mogła sunąć po moim udzie. - Nie przeszkadzało ci, kiedy pieprzyłem cie palcami. - jego dotyk, skierował się na wewnętrzną stronę mojego uda, które zaczął pocierać.

Plan jaki, tkwił w jego głowie, zaczął powoli się spełniać. Jego kciuk co chwilę, dotykał mojej kobiecości w delikatny sposób, co spowodowało wilgoć w mojej bieliźnie. Przełknęłam gulę śliny, próbując wymyśleć coś, co mogłoby go odepchnąć w dość bolesny sposób.

- A tobie nie przeszkadzało, kiedy pieprzyłam się z Cedric'iem. - skłamałam.

Wkrótce po dwóch sekundach, poczułam kompletną pustkę, a wzdłuż mojego ciała, przebiegły ciarki. Wiedziałam, że ta krótka gra, musi się skończyć. W myślach jednak wiedziałam, że już wygrałam. W końcu, odwróciłam się w stronę blondyna, który zrobił duży krok do tyłu, odchodząc od mojego ciała. Chytry uśmieszek, wpłynął na moje wargi, kiedy jego osoba, została niczym wbita w ziemię moimi słowami. Dobrze znany blask, opuścił jego tęczówki, zostawiając sam matowy kolor. Był pusty. Niczym nic nie warty wrak człowieka.

- Widzisz ja też mogę się pieprzyć z kim chce. - wzruszyłam ramionami, odwracając się z powrotem w stronę schodów, zaczynając powoli wchodzić do góry. - Jest nawet lepszy od ciebie. - powiedziałam pod nosem, ale mimo tego Malfoy to usłyszał.

W końcu, prychnęłam pod nosem, pokonując schody, kierując się od razu do swojego pokoju. Po kilkunastu sekundach, nacisnęłam klamkę, wchodząc do środka, zamykając za sobą drewnianą płytę. Zabini, spał jak zabity. Głośny świst powietrza, opuścił moje wargi, kiedy przez moją głowę, przeszła prawdziwa myśl o tym, by pójść spać do pokoju wspólnego. Jednak to było wykluczone. Spojrzałam z powrotem na moje łóżko, decydując, że Zabini, leżał na nim jak żaba na liściu. Rozejrzałam się po ciemnym pokoju, a mój wzrok, padł na jedną rzecz.

A może tak spać na łóżku.. Pansy.

Nie. Wykluczone.

Podeszłam cichym krokiem do łóżka, tak żeby nie obudzić chłopaka. Odchyliłam kawałek kołdry powoli się pod nią wkradając. Ułożyłam się wygodnie na łóżku, kiedy Zabini, zaczął mruczeć coś pod nosem. Wtedy ja, próbowałam po prostu się nie zaśmiać. Kiedy, ułożyłam swoje ciało wygodnie na meblu chciałam zasnąć jak najszybciej. Z nienacka czarnoskóry, wtulił się we mnie, uniemożliwiając mi swobodne poruszanie kończynami. Kiedy, poczułam od niego, bijące ciepło moje powieki, zaczęły opadać, a po kilku minutach, zasnęłam.





N.



𝐉𝐔𝐒𝐓 𝐅𝐑𝐈𝐄𝐍𝐃𝐒 • Draco Malfoy 18+ ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz