Rozdział 25

30.7K 607 213
                                    

Kara, skończyła się dosyć przedwcześnie niż było to planowane. Od razu po wyjściu z biblioteki, udałam się do pokoju wspólnego, przez który przeszłam, kierując się do swojego pokoju. I tak o to jestem sama, bo Pansy pewnie poszła do Nott'a, z którym już na stałe się spotykała. Minęły cztery godziny, a ja jak przyszłam, tak się rzuciłam do łóżka, zdejmując wcześniej z siebie buty i przykryłam się kołdrą, a bardziej zasłoniłam cała. Chciałam uciec od tego całego zgiełku i mogłam tylko wtedy, kiedy byłam sama i nikt mi nie przeszkadzał. Moja relacja z Malfoy'em była i jest po prostu chora. Jednak, wolałam już nie rozpamiętywać tego, co się wydarzyło w bibliotece parę godzin wcześniej. Głośny dźwięk, rozszedł się po zakątkach pokoju, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Wyjrzałam zza materiału, który mnie przykrywał, kierując swoje spojrzenie na drewnianą płytę. Nie powiedziałam nic, a bardziej czekałam, aż osoba, która coś chciała po prostu odpuści i odejdzie. Westchnęłam, kiedy zauważyłam jak ktoś, naciska klamkę, wchodząc do ciemnego pomieszczenia. Momentalnie, wywróciłam oczami, widząc Zabiniego.

- Czego? - syknęłam w jego stronę, na co zareagował, wygięciem ust w wielki grymas, mierząc moją twarz swoimi czekoladowymi tęczówkami.

Musiałam przyznać, że byłam już zmęczona, a humoru to już ani krzty w sobie nie miałam. Ani nie chciałam mieć.

- Witam, słonko. - zaśpiewał nieco zalotnie. - Mogę.. - jego ton głosu od razu się zmienił, jeżdżąc wzrokiem po całym pomieszczeniu. W końcu jego oczy, zahaczyły o moją osobę. Musiałam przyznać, że nienawidziłam widoku, kiedy jego oczy były niczym dwie maślane bułeczki.

Wygrzebałam się spod kołdry głośno stękając, widząc jego błagalny wzrok. Z westchnieniem, usiadłam, opierając swoje plecy o zagłówek łóżka.

- Chcesz znowu przenocować? - zapytałam, wywracając oczami na tą całą sytuację. Uniosłam głowę, spoglądając w biały sufit, który w tamtym momencie, wydawał się o wiele bardziej ciekawszy niż twarz Zabiniego.

- Noo. - przeciągnął, mając minę niczym śliniący się buldog. Na słowa chłopaka, zanurkowałam dłońmi w swoich włosach, które niekontrolowanie, zaczęłam ciągnąć. W końcu, spojrzałam na chłopaka, który wyczekiwał mojej odpowiedzi.

- Daj powód, Zabini. - wzruszyłam bezapelacyjnie ramionami, wypowiadając słowa. Czarnoskóry, wertował mnie swoim spojrzeniem aż w końcu, nabrał sporą ilość powietrza. Wkrótce, posłał mi pytające spojrzenie, przez co uniosłam na chłopaka prawą brew do góry. Serio z nim to coś było nie tak czasami.

- A chodzi ci o powód.. - zrobił przerwę, spuszczając głowę w dół, patrząc się w podłogę.

- Zabini, brałeś coś? - wykrzywiłam usta w wielkim grymasie, kompletnie nie rozumiejąc jego zachowania. Było dziwne.

- Nie. - westchnął, opuszczając ręce, które opadły po obu stronach jego ciała z głośnym dźwiękiem. - Mam dość, że Malfoy, przyprowadza co noc jakieś laski. - powiedział na jednym tchu, przez co przełknęłam ślinę, próbując przeanalizować każde słowo. - A jak mu się to nie uda, każe mi wyjść, aby sam mógł sobie zwalić. - czarnoskóry, parsknął gorzkim śmiechem na swoje własne słowa.

Ja za to byłam w ciężkim szoku. Wiedziałam, że Malfoy jest narcystyczny, ale nie spodziewałam się tego, że jego pokój robi niczym za burdel. To było nie do pomyślenia. Chociaż, kiedy usłyszałam to wszystko, robiłam się..

Zazdrosna.

Nie. Nie mogłam być zazdrosna o kogoś, kto nawet nie był mi bliski. Głośno westchnęłam, odganiając od siebie głupie myśli. Spojrzałam błagalnym wzrokiem na Blaise'a, który nadal stał tuż przy zamkniętych drzwiach.

- Więc, które z opisanych przez ciebie wybryków Malfoy'a był powodem? - chłopak, stał niemal bez ruchu, oglądając się za siebie. Czyżby temat go drażnił?

- Wiem, że może to śmiesznie zabrzmieć, ale ten drugi. - powiedział stanowczo, wkładając dłonie do kieszeni szarych dresów, które widniały na jego nogach.

Westchnęłam, dalej się nie zastanawiając nad decyzją czy chłopak będzie tu spał. Poprawiłam się na łóżku, przyjmując jeszcze bardziej wygodniejszą pozycję.

- Dobra, ale ty śpisz na łóżku Pansy. - przykryłam się dokładniej kołdrą, czując to jak materiał, ogrzewa powoli moje ciało.

- Pojebało cię? - zapytał ze śmiertelną powagą, kiedy posłałam mu mordercze spojrzenie. - Na tym łóżku, działy się złe rzeczy. Pansy i Draco prawdopodobnie się tutaj ruchali. - pisnął jakże dziewczęcym głosem, mając na twarzy obrzydzenie, jak tylko spojrzał na łóżko obok. 

- To idź do pokoju wspólnego. - wzruszyłam ramionami, zniżając się na meblu, na którym leżałam. Odwróciłam się do chłopaka plecami, zginając nogi w kolanach.

- Evans, proszę. Nie bądź taka. - mruknął Blaise, wydając z siebie bliżej nieokreślony dźwięk.

- Dobra. - wywróciłam oczami, mając go już dosyć. Jak na swój sposób, był bardzo upierdliwy. - Ale bez dotykania. - powiedziałam stanowczo, przesuwając się nieco w bok, robiąc chłopakowi trochę miejsca.

Niemal, czułam jak na jego wargi, wpływa uśmiech, który tylko pokazywał jak bardzo cieszył się z tego, że wygrał pojedynek. Blaise w kilka kroków, znalazł się tuż obok mojego łóżka, natychmiast na nie, siadając. Chwilę później jego plecy, spoczęły na miękkiej pościeli, kładąc się obok mnie. Blaise, założył ręce za głowę, wbijając swój wzrok w biały sufit.

- Co jeśli, Pansy wróci? - zapytał, nie poświęcając mi najmniejszej uwagi.

- Na pewno śpi u Nott'a - mruknęłam odwracając się w stronę chłopaka, który powoli sięgał po skrawek kołdry, nakrywając sie nim chwilę później.

- No tak. - westchnął, pozostawiając między nami niezręczną ciszę, której wręcz nie znosiłam.

W głębi swojego ciała, duszy i umysłu, liczyłam na czysty cud. Bo co jeśli początek roku szkolnego, zacząłby się całkiem inaczej. Nie wpadłabym na Cedric'a, który jest tematem nieco wrażliwym dla moich uszu. Nie poznałabym Blaise, mimo że było to przypadkiem.

Bez przerwy, patrzyłam na profil czarnoskórego po prostu go, podziwiając. Cieszyłam się, że Blaise jako najlepszy przyjaciel, a niemal jak brat Malfoy'a nie był tym samym egoistycznym dupkiem co blondyn. Wiedziałam, że na Blaise'a można liczyć.

- Życie ssie. Po prostu jest do dupy. - powiedziałam od razu, przerywając głęboką i niezręczną ciszę między nami.

Blaise, obdarzył mnie swoim spojrzeniem, które wyrażało coś innego niż zawsze. Blask w jego tęczówkach był słaby, a sama kolorystyka jakby wyblakła.

- Oj mała. - westchnął, zaczynając swój monolog. Posłał mi słaby uśmiech, wyciągając jedną rękę spod swojej głowy, którą następnie, skierował w moją stronę, co oznaczało, abym się do niego przytuliła.

Wiedziałam, że nic mi nie szkodzi. Jednak sama myśl, że Blaise jest moim przyjacielem oraz to, że ktokolwiek może wejść do tego pokoju jest.. przerażające. Mierzyłam każdy cal twarzy chłopaka swoim wzrokiem, w końcu po długim zastanowieniu się, przybliżyłam się do czarnoskórego, wtulając się w jego tors, który szybko się unosił na to jak, wtłaczał powietrze do swoich płuc. Bez zastanowienia, zaczęłam wsłuchiwać się w bicie jego serca. Każda dobra chwila z dobrą osobą, sprawiała, że cały mętlik, który we mnie buzuje po prostu opada na samo dno.

- I co teraz? - zapytałam powoli, wpatrując się w drewnianą płytę.

- Evans, mam pytanie. - szepnął.





N.

𝐉𝐔𝐒𝐓 𝐅𝐑𝐈𝐄𝐍𝐃𝐒 • Draco Malfoy 18+ ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz