Rozdział 7

37.6K 749 723
                                    

Po spędzonym czasie z Cedric'em, odprowadził mnie do pokoju wspólnego ślizgonów przez co musiałam przyznać, że chłopak był strasznie miły. Na pożegnanie, wybraliśmy nieco dłuższego przytulasa co jednak, przykuło uwagę wielu osób. Z uśmiechem na ustach, rozstaliśmy się, a ja w mgnieniu oka weszłam do pokoju ślizgonów, chcąc udać się do swojego dormitorium. Mój wzrok, przykuła sylwetka marnego w oczach chłopaka, siedzącego na skórzanej, brązowej kanapie tuż obok palącego się kominka. Blondyn nawet nie zwrócił na mnie swojego wzroku co było chyba świętem. Siedział, zapatrzony w jeden martwy punkt, kiedy to ja podchodziłam bliżej niego. Ani drgnął, nie wypowiedział żadnego słowa, które mogłam się jak najszybciej spodziewać. I oto po chwili czasu, stałam niecały metr przed nim nawet nie wiem po co dokładnie. Bałam się chłopaka, a tym razem... Nie wiem. Może chciałam poznać przyczynę czemu chciał, abym to ja akurat wybrała się z nim na te wyjście? Czy naprawdę był zazdrosny o Cedric'a? Uh. Zmieszana, splotłam swoje ręce z przodu, bawiąc się natychmiastowo palcami, wyginając je w milion stron, które nawet nie istniały, ale ja nadal to robiłam. Ogień z kominka, przyjemnie rozgrzewał bok mojej twarzy, która wzrokiem nadal była skierowana w stronę Malfoy'a. Mijały minuty i dopiero wtedy mogłam się doczekać jego wzroku na sobie, ale czy na pewno tego chciałam? Jego usta, rozciągnęły się w szyderczym uśmiechu, który jednak w sekundę, przemienił się w smutek oraz złość. Blondyn, zerwał się na równe nogi, pomagając sobię dłońmi, które złożone były w pięści i to właśnie nimi się odepchnął od mebla. Staliśmy na przeciwko siebie, łącząc ze sobą swoje spojrzenia. Puste i nic nie warte, ulatniające się spojrzenia.

— Nie sądziłem, że wybierzesz akurat. — i tu przerwał, aby wykrzywić usta w wielkim grymasie. — Akurat go. — był cholernie zły na samą myśl o Diggory'm. Gdyby mógł, splunął by mu w twarz bez żadnych konsekwencji czy myśleniu o nich. Taki już był. Arogancki i egoistyczny.

Po tych słowach chłopak znacznie, zmniejszył przestrzeń między nami, wykonując dwa kroki do przodu. Nasze duszę, chłonęły się na przemiennie, oczekując jeszcze więcej. Ale ja mogłam sobie przybić krzesłem piątkę prosto w czoło już wcześniej podchodząc do chłopaka. Byłam chora tak postępując. Kiedy grdyka u chłopaka mocno drgnęła, wiedziałam że w tym momencie przełknął spory kawał śliny. Czyżby się denerwował, ale czemu? W sekundzie jego ręka, uniosła się, a jego smukłe palce, zaczęły jeździć zwinnie po moim policzku. I wtedy mogłam poczuć jak metalowe, rozgrzane do czerwoności łańcuchy, zaczynają okrążać moja szyję coraz bardziej zmniejszając ich długość. Czułam jakby pułapka, która była rozstawiona przez blondyna, została zmieniona przeze mnie i to na gorszą. Jego spojrzenie wbite w jego własną rękę, a moje prosto w jego twarz. Kosmyk białej grzywki, wydostał się z jego idealnie ułożonej fryzury czego nie dało się nie zauważyć. On robił to tak delikatnie. Po czasie niebo, które sam chłopak, sprowadził na ziemię, stało się samą w sobie siedzibą diabła. Poczułam jego rękę na mojej szyi, nie zaciskał jej, nie od razu jednak, wbijał swoje palce wprost w moją skórę, która wołała o pomoc. Z sekundy na sekundę, zaciskał coraz bardziej, a ja nie miałam możliwości dobrze złapać powietrza.

— Draco, proszę. — powiedziałam, kiedy czułam jak krew szumi mi w uszach, a ciśnienie w moim ciele wzrasta. Lubił, sprawiać ludziom ból, którego on nigdy nie mógł doświadczyć. Czułam się coraz bardziej słabsza. Sprawiał, że taka byłam. I był z tego cholernie dumny.

A wtedy, poczułam jak atmosfera między nami, gęstnieje tak, aby dało się ją ciąć nożem. Cholerny Malfoy był tym rozgrzanym łańcuchem, który zaciskał pętlę na mojej szyi, nie odpuszczając nawet na chwilę. Kiedy zrozumiałam co wyszło spomiędzy moich ust z przerażeniem, patrzyłam na chłopaka, łapiąc za jego dłoń. Chciałam, aby przestał sprawiać mi ból, którego nie chciałam. Następne ciche "Proszę", wydostało się spomiędzy moich rozchylonych warg. " Draco" i to było tym kluczem, co zadziałał bez żadnego błędu. Zagubiony wzrok, spoczął na mojej twarzy, która była czerwona niczym burak, jednak chłopak nie puścił kompletnie mojej szyi tylko poluzował uścisk na niej. Mimo tego to nadal było zbawieniem dla mnie.

𝐉𝐔𝐒𝐓 𝐅𝐑𝐈𝐄𝐍𝐃𝐒 • Draco Malfoy 18+ ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz