Rozdział 1

52.5K 973 1.1K
                                    

— Patrz jak łazisz! — spojrzałam w górę. Przełknęłam nerwowo ślinę, patrząc na osobę, z którą się zderzyłam. Chyba na gorszą trafić nie mogłam. 

— Hufflepuff.  —  wycedziłam przez zęby. Wow, szczerze nie spodziewałam się go na mojej drodzę. Zawsze inne domy nie wchodziły w interakcje z Slytherinem.

— Slytherin, milej trochę może co? — będziemy się nazywać po nazwach domów. Nieźle.

—  Spadaj, nie mam czasu na ciebie. —  wyminęłam chłopaka i skierowałam się do stołu. Po chwili czasu brunetowi słowa same cisnęły mu się na usta jednak zacisnął wargi w cienką linię i ruszył w swoją stronę. Do stołu szłam ciągle, pocierając o bolący nadgarstek.

Po chwili byłam już przy stole, usiadłam na swoje miejsce. Gwarne rozmowy, dochodziły wprost do moich uszu. Rozejrzałam się na strony tym samym zauważając jak inni dobrze się bawią,siedzą sami lub się obściskują przy wszystkich. I to były dwie konkretne osoby. Pansy Parkinson i Draco Malfoy. Musiałam przyznać, że jednak w jednym domu nie każdy się lubił. I właśnie to były dwie osoby, których nie trawiłam z resztą one mnie najwidoczniej też. Ich wzrok, spoczął w tej chwili na mnie po czym następnie wrócili do siebie jakby nic się nie wydarzyło. Dziewczyna miała szeroki uśmiech co pewnie oznaczało, że chłopak szeptał jej czułe słówka. Nie fajny widok.
Spojrzałam na dwójkę z nich, następnie na Malfoy'a, który to zauważył, w sekundę przestał zwracać uwagę na dziewczynę obok, a swoje spojrzenie utkwił we mnie. Musiałam przyznać jedno - Draco bardzo wyprzystojniał przez te wakację. Jego szare tęczówki wpatrywały się we mnie, a kpiący uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Posłałam mu spojrzenie, mówiące chyba wszystko co nie miłe i odwróciłam od niego wzrok. Zaczęłam patrzeć się w mój pusty talerz, ale kątem oka widziałam, że ciągle się na mnie patrzy. Podniosłam wzrok na niego i spojrzałam prosto w jego oczy. Oblizał dolną wargę po czym ją przegryzł. Na moich policzkach pojawiły się lekkie prawie niewidoczne rumience. Robił to patrząc na mnie. Po chwili, przeciągnął kciukiem po dolnej wardze i się uśmiechnął. W końcu się ogarnęłam i pokazałam mu środkowy palec. Uśmiechnęłam się cwaniacko w jego stronę i spojrzałam na Dumbledore'a, który chciał coś ogłosić.

— Drodzy uczniowie. Witam noworocznych jak i starszych. Bardzo cieszymy się wraz z nauczycielami, że wróciliście do Hogwartu na dalszą naukę. — co roczna gadka Dumbledore'a zapadła już każdemu w głowie. Co roku mówi, że się cieszy wraz z nauczycielami, a później okazuje się, że wcale tak nie jest. Nie czekałam długo żeby Dumbledore wymówił te słowa.
— Prefekci waszych domów zaprowadzą was do waszych dormitoriów. — no tak teraz musiałam się dowiedzieć kto jest prefektem Slytherinu.

Rozejrzałam się po wielkiej sali i wstałam od stołu. Szłam w stronę wyjścia bo i tak wiedziałam, gdzie są dormitoria Slytherinu. Spojrzałam na stół Gryffindoru i zobaczyłam, że nie ma tam moich przyjaciół, odwróciłam wzrok, a przed moimi oczami wyrósł Malfoy. Przyznam, że nie miał najlepszego wyczucia czasu.

— Nie powinnaś czekać na prefekta? — uśmiech malował mu się na twarzy, a ja nawet nie wiedziałam co go tak bawi.

— Wiem, gdzie są pokoje, nie musisz się martwić. — spojrzałam w jego szare tęczówki momentalnie od razu, przełykając ślinę. Chcąc go wyminąć, pocierałam nadal lekko obolały nadgarstek. Niebieskie tęczówki chłopaka, spoczęły na tym co robię i to było punktem zaczepki dla Malfoy'a. W mgnieniu oka, złapał mnie za rękę i oszczędzając na sile.

— Nie szukam zaczepki, Malfoy. — chęć płakania z bólu coraz bardziej rosła. Mimo tego, starałam się.

— Powinnaś czekać na prefekta... Nie ładnie się nie słuchać. — powiedział a jego ręka sięgnęła mojego policzka, na którym po sekundzie spoczęła. Czy było to niezręczne? Bardzo. — Chyba, że chcesz dostać karę za nie słuchanie się? Widać po tobie, że tego nie chcesz. —  przejechał kciukiem po moim policzku, a ja w duszy modliłam się o koniec.

— Nie bawię się w twoją gierkę, lecz się.— uwolniłam się z jego uścisku, wymijając i zostawiając go na środku wielkiej sali. Wyszłam, patrząc czy idzie za mną. Nie szedł, stał tam jak wbity.

Malfoy właśnie mnie podrywał. Błagam powiedzcie że to tylko sen.

Kiedy wyszłam z Wielkiej Sali, postanowiłam zaliczyć mały spacer po szkole. W końcu to pierwszy dzień i nie każdy będzie chciał chodzić po szkole wieczorem za to jednak ja wolałam. Lubiłam ciszę, długie spacery czy ogólnie spokój. Przyznam, że były takie dni, kiedy na korytarzach panowała kompletna cisza i tak było i teraz. To właśnie wtedy mogłam się odstresować i przemyśleć kilka rodzinnych spraw.
Podeszwy moich butów bez dźwięcznie się odbijały od podłogi a ja słyszałam to. Z cichym westchnieniem, spuściłam głowę lekko w dół, jednak kroki, stały się szybsze, kiedy usłyszałam, że się podwoiły. Przed moimi oczami, pojawiły się czarne mroczki, kiedy to moje plecy, spotkały się z zimną ścianą.

— Nie bawię się w chore gierki Malfoy. Odpuść. — wyminęłam ramię chłopaka, ale w jednej chwili złapał mnie za ramiona i przyszpilił mnie z powrotem do ściany. Moje ręce uniósł do góry i trzymał je jedną ręką.

Czy ja naprawdę nie mogłam mieć spokoju?

N.

𝐉𝐔𝐒𝐓 𝐅𝐑𝐈𝐄𝐍𝐃𝐒 • Draco Malfoy 18+ ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz