Rozdział 17

34.2K 694 320
                                    

Moje plecy mocno, zderzyły się z betonową ściana na korytarzu szkoły. Ból, wschodzący niemal po wszystkich kręgach, zawładnął moim ciałem, przez co wielki grymas, zawitał na mojej twarzy. Strużka krótkiego powietrza, urwała się spomiędzy moich warg, a oczy, zasłonił czarny mur. Byłam zdenerwowana po zajściu w Wielkiej Sali, ale jestem pewna, że nie było to powodem, aby się na mnie wyżywać. W ułamku sekundy cień jego oczu, pojawił się przed moją twarzą, a ból wzrósł, kiedy poczułam jego uścisk. Szare tęczówki, pochłonięte kompletną złością. Czyli, wraca stary Malfoy? Mogłam się po nim tego spodziewać. Niemal to przewidziałam. Jego przyśpieszony oddech, walczył z głośnym echem w przejściu. Wiedziałam, że jest późno i nawet nie powinnam spacerować po korytarzu bez żadnego celu, ale ochłonięcie z każdej emocji było mi przydatne. Akurat do tego momentu, ponieważ ból, który królował w całym moim ciele, zajmował w każdym calu moją głowę. Cholernie go nienawidziłam.

- Puszczaj, Malfoy. - syknęłam w stronę blondyna, który dla mnie był niemal niewidoczny. Niewidoczny, ponieważ cierpienie, które przeżywałam nadal, stawiało dla mnie cholerny mur.

Malfoy bez żadnego opamiętania, złapał moje ręce nad głową w swoim uścisku, którego nawet na moment nie poluźnił. Chciał tego, abym znowu, cierpiała z powodu jego zachcianek czy głupiej zabawy.

- To boli. - wychrypiałam, a wtedy mój obraz się wyostrzył na tyle, abym mogła ujrzeć chłopaka, który sporo nade mną przeważał wzrostem. Usta, wygięte w grymas oraz czysta furia chłopaka. Nic więcej, nie dało się zobaczyć na jego twarzy, która w milimetrach, znajdowała się przed moją.

- Nadal będziesz nie miła? - wtedy, podjęłam próbę, wyszarpania swoich rąk z jego. Pożałowałam sto razy bardziej, czując jak Malfoy, odciągnął całe moje ciało od ściany i z prędkością światła znów mnie z nią zderzył. Oh, czyli chodziło mu o to, że wypowiedziałam pare słów do niego, aby się zamknął?

- Pieprz się. - splunęłam w jego stronę jednak to, spowodowało, że sidła chłopaka jeszcze bardziej, otoczyły moją osobę.

Błyskawiczny ruch blondyna, spowodował jego smukłe palce na mojej szyi, którą w bolesny sposób, zaciskał. Chciał tego żebym czuła ból w każdym możliwym calu. Jak nie własna jego osoba to jego wysłannicy. Pieprzony dupek.

- Pomóż mi w tym. - powiedział z zadziornym uśmieszkiem, przejeżdżając językiem po dolnej wardze.

Chłopak był niczym cień. W ułamku sekundy mój rozgrzany policzek, dotknął lodowatej, betonowej ściany korytarza, a moje splątane dłonie przez jego uścisk, znalazły się u dołu moich pleców.

- Jesteś taka bezbronna. - wyszeptał, kierując swoje słowa wprost do mojego ucha.

Kiedy mój strach, osiągnął sam zenit, poczułam jak gorzkie łzy, wypęłniają kąciki moich oczu. Jednak, wiedziałam, że w żadnym stopniu nie mogę pozwolić na to, aby spłynęły po policzkach. Malfoy, miałby wtedy za dużo satysfakcji. Drżący oddech, urwał się spomiędzy warg, które miałam rozchylone przez to, że chłopak najzwyczajniej, dociskał moje ciało do betonu. I był z tego cholernie zadowolony. Jedna dłoń w mocnym uścisku, trzymała moje za to druga ręka chłopaka, powędrowała do moich włosów, które z delikatnością, zaczął odgarniać na bok. A wtedy, poczułam jego miętowy oddech tuż na moim policzku, nim się obejrzałam, skierował swoje wargi do skóry na mojej szyi, którą zaczął całować, zostawiając mokre ślady. Przełknęłam ślinę, chcąc się wyrwać w możliwy jakikolwiek sposób. Nie umiałam. Kiedy, czuł ruch z mojej strony, robił mi jeszcze większą krzywdę. W końcu jego usta, zostały oderwane od mojej szyi. Nie wiedziałam jaki jest kolejny rucha chłopaka, ale zdawałam sobie sprawę, że nie skończy na tym. A ja chciałam już po prostu iść do swojego dormitorium.

𝐉𝐔𝐒𝐓 𝐅𝐑𝐈𝐄𝐍𝐃𝐒 • Draco Malfoy 18+ ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz