Rozdział 15

34.4K 728 285
                                    

Mój szok, dostał niemalże samej epilepsji, widząc jak Malfoy z wielkim, chytrym uśmieszkiem, zatrzymał swoją nogą drzwi, która aż za bardzo chciałam zamknąć. Blyskawicznie, uniósł swoją prawą rękę, uderzając opuszkami palców o drewno, pchnąc je, aby umożliwić brunetce jak i sobie wejście.

- Co tak nie miło Evans? - jego osoba, przekroczyła próg pokoju tuż po dziewczynie, na której moja uwaga narazie się nie skupiła.

Był rozbawiony całą sytuacją, która dla mnie akurat była koszmarem. Jego usta, rozciągnięte w szerokim uśmiechu, pełnego jadu samego żmijowca. Chłopak stanął w lekkim rozkroku, unosząc dłonie w geście, który wyrażał typowe słowo "Nie wiem". Jednak w jego dłoniach, widniały dwie czarne, duże torebki, które najpewniej, należały do brunetki. Malfoy z rozbawienia, puścił w moją stronę oczko, co jednak, wzbudziło we mnie te pieprzone komórki, które sprawiły delikatnie i prawie niewidoczny rumieniec na moich policzkach.

- Pansy, rozgość się. Kochanie. - podczas, wypowiedzenia ostatniego słowa jego ostry jak brzytwa wzrok, spoczął na mojej osobie automatycznie, wbijając mnie w ziemię. Zadziornie, przejechał językiem po swoich spierzchniętych wargach, wracając wzrokiem do brunetki w tym samym czasie, stawiając duże czarne torby nie ziemię obok swoich stóp.

- Weź jeszcze walizki. Stoją za drzwiami. - wypowiedziala przez co, przenioslam swoje spojrzenie na jej osobę. O nie, nie nie.

- Spierdalaj mi z łóżka. - powiedziałam, mrużąc na nią swoje oczy. Dziewczyna niczym królewna, rozgościła się na mojej pościeli, którą już najpewniej będę musiała wsadzić do pralki i porządnie uprać. Chyba za bardzo, wzięła do siebie słowa Malfoy'a. "Pansy rozgość się".

"Kochanie..."

Przymknęłam mocno oczy, uspokajając swoje cholerne ciało, które w tamtej chwili mogło mnie zdradzić na każdym kroku. Evans, weź się w garść! Draco Malfoy, bawił się ludźmi niczym zabawkami, a później je wyrzucał, szukając nowej więc nie ma opcji, że możesz być o niego zazdrosna. Tak. Nie byłam. Tylko po prostu głupia opóźniona reakcja mojego ciała na słowa. Nic takiego. Sekundę później, usłyszałam cichy chichot blondyna, który zareagowal na moje słowa, wytyczone wprost do osoby, której szczerze nienawidziłam. Chłopak, wszedł do pokoju z trzema walizkami Parkinson. Posłałam mu mordercze spojrzenie, kiedy wyprostował swoje plecy, stawiając rzeczy dziewczyny na samym środku pokoju. Czy wspominałam, że nie zgodziłam się na takie coś? Oh, racja. Zadziorny wzrok jak i uśmiech. Tylko tyle, widziałam na jego twarzy. Był przebiegły, ale i też miał rządze we krwi. Chciał jak najbardziej tego, aby to się mogło stać. Chciał mnie zdenerwować. Ba! Udało mu się. Cholerny dupek. Blondyn chwilę po tym, jak walizki z powrotem, dotknęły ziemi, ruszył w stronę drugiego łóżka, które przez tyle lat było puste. I nadal mogło zostać. Czarny materiał jego spodni, dotknął zielonej satyny, usadowiając się wygodnie. Parkinson, widząc chłopaka z prędkością światła, wstała z mebla, które należało do mnie i podbiegła tuż do jego kolan od razu, zajmując na nich sobie swoje miejsce.

Malfoy, posłał jej delikatny uśmiech, który dziewczyna, odwzajemniła chichotem, którego już nie chciałam słuchać. Najlepiej do końca swojego życia. Zaczepki z jej strony w kierunku chłopaka. Czułe słówka, nachalny dotyk z jego strony wobec niej. To było jedyną rzeczą, którą widzialam przez dobre dwie minuty. Jego dłoń tuż na jej tali przez co ja, czułam się dziwnie. Jakby cholernie głupią zazdrość.

- Chce spać więc możecie robić to gdzieś indziej? - zapytałam, zaciskając mocno zęby. Wzrok, wbilam nad głową Malfoy'a jednak na moje słowa ta dwójka nawet nie zareagowała.

𝐉𝐔𝐒𝐓 𝐅𝐑𝐈𝐄𝐍𝐃𝐒 • Draco Malfoy 18+ ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz