Obudziłem się w bardzo słabo oświetlonym pokoju.. Gardło nadal mnie trochę bolało, i miałem posmak krwi w ustach... Brzuch natomiast pobolewał mnie przy najmniejszym ruchu.. Z trudem podniosłem się do pozycji siadu. Zauważyłem, że jestem przebrany w czarną, OGROMNĄ koszulę. Ogromną dlatego, ze moje ciało po prostu topiło się w nadmiarze materiału.
Po chwili usłyszałem dźwięk przekręcającego się klucza w zamku drzwi. Przeniosłem wzrok w źródło hałasu. W progu wejścia stał ten sam chłopak, który wcześniej mi pomógł. Przeszły mnie ciarki... Facet przez chwilę po prostu na mnie patrzył, a po chwili włączył światło, oślepiając mnie chwilowo. Miał na sobie białą koszulę i czarne jeansy. Przy szyi wisiały mu opadające z uszu ogromne, czarne kolczyki w kształcie krzyża. Jego śnieżne włosy były w nieładzie, a jego błękitnawe oczy.. Były po prostu puste. Jego skóra była blada, co kontrastowało z czarnymi elementami jego ubioru. Nawet nie zauważyłem kiedy, a facet siedział na łóżku obok mnie.
- Kładź się. - Mruknął. Ja pierdziele, kocham ten głos, po prostu go ubóstwiam!
Powoli położyłem się z powrotem, z grymasem na twarzy, bo ból brzucha nie ustawał. Chłopak nachylił się nade mną, i podwinął moją koszulę, tak, aby widzieć brzuch.
- Masz sporego siniaka, z resztą tak jak na całym ciele.. - Mruknął, z powrotem zakrywając mnie ubraniem.
- Jakoś nie jestem tym zdziwiony.. - Odezwałem się cicho, patrząc w sufit.
- Jesteś też strasznie wychudzony, trzeba ci trochę porządnego jedzenia.. A co do tych bachorów, to już się nimi zająłem. - Powiedział, kładąc dłoń na moim udzie.
- W jakim sensie..? - Zapytałem zaniepokojony.
- Niektórym wydłubałem oczy, innym wyrwałem zęby, a jeszcze innym po prostu pourywałem kończyny. Nawet nie wiesz jaki miałem ubaw słuchając ich wrzasku i płaczu..! - Ton jego głosu był przerażający. Przełknąłem ślinę, i powoli podniosłem się do siadu.
- C-czemu to z-zrobiłeś..? - Zacząłem się jąkać.. Wyraz jego twarzy był przerażający.. Jeśli naprawdę to zrobił, to jest jakimś psychop... albo jest po prostu demonem..
- Bo dotknęli mojej własności. Nienawidzę, gdy ktoś rusza nie swoje rzeczy. - No i.. zamarłem. Jak to własności?! Rzeczy..?!
- Ale.. J-jak to...? - Moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej.
- Jak to jak? Po prostu, spodobałeś mi się, więc cię zażądałem. Twój ojciec miał na ciebie wyjebane, chciał tylko kasy na jakieś używki. Ale w sumie, dla mnie lepiej, nie musiałem bawić się kilka miesięcy z przekonaniem go. Podpisał papier i teraz jesteś mój, tyle w temacie. Po za tym, chciał za ciebie bardzo mało. - Mówił to ze spokojem, a ja z każdym jego słowem jeszcze bardziej zaczynałem się bać. Minęło kilka sekund ciszy. - Nic nie powiesz? - Mruknął.
- Co mogę powiedzieć... Mój ojciec mnie sprzedał... - Nie wierzyłem we własne słowa.. Wiedziałem, że mnie nie kocha, ale aby sprzedawać jakiemuś nieznanemu typowi?
- Cóż, przynajmniej katy się skończą. A przynajmniej w pewnym stopniu, bo jak będziesz mnie denerwował, to będę stosował kary.
- Nic specjalnego. W całym życiu byłem karany za byle gówno, już zdążyłem się przyzwyczaić.. - Mruknąłem.
- Nie chodzi o kary takie, jakie stosowali twoi prześladowcy. Domyśl się, o co mi chodzi. - Uśmiechnął się szyderczo, a ja spaliłem buraka.. Schowałem twarz w dłonie. Chłopak tylko się zaśmiał..
- W sumie.. to też różnicy mi nie robi.. Już mnie gwałcili i to nie raz.. - Powiedziałem cicho.
- Ale tamci, byli ludźmi, słabi byli i mieli bardzo mało siły. Po za tym, już nie żyją. - I tu się zesrałem nie na żarty. Jak to "tamci byli ludźmi"..?!
CZYTASZ
BEZLITOSNY |YAOI|
Romansa!!!! MPREG !!!! Pisałem to w wieku 12 lat, jestem świadom tego, jak chujowo jest to napisane - postacie są przedstawione okropnie, w dodatku słownictwo i składnia zdań bije mnie na łopatki, ale jestem zbyt leniwy żeby to poprawiać, za dużo roboty x...