Rozdział XXI

38 14 2
                                    

Co? Czy chłopak, który mówi że mnie kocha kłamie? Zdradza mnie? Kurwa, nie. Nie przylatywał by tu, gdyby mu nie zależało.

- "Ja ciebie też"? James co to ma znaczyć do cholery? - w moich słowach był smutek oraz wyrzuty.
- Podsłuchiwałaś mnie?
- Nie, mówiłeś takim tonem, że nie trudno było usłyszeć! - krzyczałam, łzy spływały strumieniami po moich policzkach, nie kontrolowałam ich. - Nie chce Cię już w moim życiu. Wypierdalaj jak najdalej stąd!
- Kotku to nie tak.... - nie dałam mu dokończyć
- Co Kurwa? Kotku? Idź do swojego kotka a mnie zostaw w spokoju!
- Nie zdradziłem cię ani nic z tych rzeczy. Daj mi sobie to wyjaśnić.
- Masz 3 minuty. - stanowczo odpowiedziałam.
- Rebecca to moja przyjaciółka znam się z nią od dziecka. Owszem powiedziałem jej, "ja ciebie też". Ale to nic wielkiego. Jest dla mnie jak siostra. - nie byłam pewna czy mu uwierzyć, czy nie. Co jeśli mówi prawdę a ja nakrzyczałam na niego bezpodstawnie. Co jeśli to tylko przyjaciółka? Nadal byłam zła, ale czułam dziwne ukłucie gdy na myśl przychodziło mi, że kłamie.
- Skoro to Twoja przyjaciółka, czemu wyszedłeś? - byłam podejrzliwa w stosunku do czarnowłosego.
- Nie chciałem Ci przeszkadzać. Tyle. Susan dałem Ci kiedykolwiek lub jakikolwiek powód żebyś mi nie ufała?- zapytał, miał rację. Nigdy nie zrobił nic abym przestała mu ufać.
- Nie. Ale ze mnie idiotka.Przepraszam - miałam już wyjść stąd ale James chwycił mój nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Mówiłem Ci już, że kocham tylko ciebie i nic tego nie zmieni. Nic. - przytulił mnie mocno i pocałował w czubek głowy. Odsunęłam się lekko od niego i wróciłam do kuchni.

Na wyświetlaczu mojej komórki zawidniał nieznany mi dotąd numer. Dzwonił do mnie 3 razy, musiałam nie usłyszeć dzwonka.

Może to coś ważnego. Oddzwonić? Ahhh, zadzwonię przecież to tylko telefon.

Kliknęłam oddzwoń i przyłożyłam telefon lekko do ucha. Kilka sygnałów i dalej nikt nie odbierał.
- Do kogo dzwonisz? - zapytał James, wskazując niepewnie palcem.
- Oddzwaniam. Może to coś ważnego. - odpowiedziałam, rozłączając się i dzwoniąc ponownie.
- Ale do kogo? - pytał wciąż chłopak.
- Zaraz się dowiem.

Tym razem ktoś odebrał.
- Halo, to ty Susan?- męski głos rozlegał się w słuchawce, kojarzyłam go skądś.
- Tak to ja. A kto mówi?
- Claus.
- Ohhh, cześć. Skąd masz mój numer, chyba Ci go nie dawałam. - trochę zdziwiło skąd ma mój numer.
- Nieważne. Możemy się spotkać? - w jego głosie był niepokój igrający że strachem.
- To coś ważnego?
- I to jak.
- Okej, widzimy się w tej kawiarni co wczoraj za godzinę. Pasuje?
- Tak, do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - odpowiedziałam, lecz Claus odłożył już słuchawkę.

Zapisałam numer Clausa w swoich kontaktach jako " Claus☺️".
- Kto to był? Gdzie wychodzisz? - zabombardował mnie pytaniami chłopak.
- Stary przyjaciel, do kawiarni tuż za rogiem. Jeszcze coś chcesz wiedzieć?
- Nie już nic. Albo. Po co się z nim spotykasz? Mówiłaś coś tam gdzie wczoraj?
- Wpadliśmy na siebie w kawiarni, a dziś ma jakąś ważną sprawę. Tyle nic więcej.
- Może pójdę z tobą? Chętnie go poznam jeśli nie masz nic przeciwko.
- Okej, pójdziemy razem. - odpowiedziałam miłym głosem co zdziwiło go mocno, zdziwiło go to że nie mam nic przeciwko aby wyszedł że mną. - Ale nie obiecuję, że to co będzie mówił będzie dla ciebie ciekawe. - dodałam.
- Masz rację, idź sama. Jak coś to dzwoń. Ufam Ci, Susan. - odpowiedział i przejechał dłońmi po moich barkach.
- Cieszę się.

Szkoda tylko, że zaufałeś mi dopiero gdy powiedziałam, że możesz pójść że mną. Achhh... Ważne, że zaufał.

15 minut później :
Byłam już gotowa do wyjścia, miałam na sobie bluzkę na grubszym ramiączku i spodenki. Na zewnątrz wydawało się cieplej niż wczoraj.
- Skarbie ja wychodzę - podeszłam do Jamesa i pocałowałam na pożegnanie.
- Wracaj prędko, nie mogę się doczekać aż spędzimy trochę czasu sami. - odwzajemnił mój pocałunek i powiedział.
- Jasne, też nie mogę się doczekać - odpowiedziałam, gdyż naprawdę chciałam spędzić z nim czas bez wychodzenia, pooglądać filmy, cokolwiek. Ale tylko z nim. - Paa.
- Paa.

Wyszłam na zewnątrz, tak jak myślałam było gorąco. Do kawiarni miałam 15 minut drogi. Tak jak zrobiłam to wczoraj szłam powoli. I tak powinnam być 20 minut wcześniej niż było to zaplanowane.
Wolałam być wcześniej, może Claus też będzie? Moje rozmyślenia przerwał sygnał dochodzącej do mnie wiadomości.
Od Claus☺️: * Kiedy będziesz? *
Do Claus☺️: * Za 10 minut *
Od Claus☺️: * Okej, czekam *

Claus był 30 minut wcześniej? Może to naprawdę ważna sprawa? A co jeśli coś mu grozi? Nie chcę, aby coś mu się stało, przecież to mój przyjaciel.

W mojej głowie pojawiały się najczarniejsze scenariusze. Nie mogłam pozwolić dłużej na te brednie krążące po mojej głowie. Przyspieszyłam, wręcz biegłam.

5 minut później byłam na miejscu.

Otworzyłam szklane drzwi kawiarni i ujrzałam siedzącego w kącie Clausa.
Podeszłam do niego, i usiadłam naprzeciwko.
- Hej. Coś się stało? - zapytałam zmęczonym od biegu głosem.
- Można tak powiedzieć. - powiedział jąkliwym głosem chłopak.
- Więc co takiego?
- Jesteś sama tutaj? Tak?
- Nie wczoraj przyjechał James. Wybaczył mi. Cudownie, co nie? - na mojej twarzy wymalował się jakże szeroki uśmiech.
- Tak, tak. Też się cieszę.
- Chyba nie. Mów ci się dzieje. Masz jakiś problem?
- Nie ja, a ty.
- Co ja?
- Masz spory problem.
- Cooo? - przeciągnęłam słowo i wytrzeszczyłam oczy.
- Yhymm. Musisz stąd wyjechać i to jak najszybciej się da.
- Dlaczego? Tu jest świetnie.
- Susan zaufaj mi. Wszystko Ci opowiem jak będziesz już bezpieczna, u siebie. - w jego głosie słychać było przerażenie. - Zależy mi na tobie, jesteś moją przyjaciółką.
- Okej, wyjadę. Ale później mi wszystko opowiesz.
- Tak. A teraz idź i wyjedź. - wstał, ja zrobiłam to samo. Przytulił mnie, więc ja odwzajemniłam uścisk. - Podwieźć cie?
- Nie chce Ci robić problemu.
- Nie robisz, chodź odwiozę cię.

Poszliśmy do białego samochodu. Zdziwiło mnie zachowanie Clausa, zawsze był pewnym siebie, nie bojącym się niczego chłopakiem. A teraz był przerażony. Miałam powody aby mu ufać.

Kilka minut później byliśmy pod domem. Przytuliłam chłopaka jeszcze raz i podziękowałam za ostrzeżenie.
- Zadzwonię jak to się skończy. Leć do chłopaka.
- Okej. Paa. - wyszłam z samochodu i podbiegłam do drzwi.

James
Siedziałem w salonie oczekując na powrót Susan. Nagle drzwi się otworzyły i wpadła dziewczyna do domu.
- Skarbie, co się stało? - lekko się do niej przybliżyłem.
- Musimy wyjechać. - co? Dlaczego ona chce wyjechać. Myślałem, że chce tu zostać do końca wakacji.
- Dlaczego?
- Nie wiem, Claus powiedział żebyśmy wyjechali jak najszybciej się da. Nie rozumiem dlaczego, nic mi nie powiedział. Ale wiem, że to coś poważnego.
- Jesteś pewna, że chcesz wyjechać? Możemy zostać, poradzimy sobie.

Dziewczyna patrzyła mi prosto w oczy ja jej. Zobaczyłem w jej oczach zwątpienie...

Piszcie jak się podoba, zostawiajcie gwiazdki. I jeśli chcecie zostać na dłużej, zaobserwujcie mój profil. Będzie mi bardzo miło.
Pozdrawiam. ❤️

PS. Mamy już tysiąc wyświetleń, dziękuję bardzoo


I WANT YOU FOREVER                                  (Zakończona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz