Rozdział XXII

36 14 0
                                    

Może jednak chce zostać?

- Nie. Lepiej będzie jak wyjedziemy. Widziałeś może laptopa? Muszę zobaczyć kiedy wylatuje najbliższy samolot.- a jednak, wracamy. Nie chciałem się jej sprzeciwiać więc poprostu jej przytaknąłem.
- Ja to ogarnę, idź się spakuj.
- Dziękuję. - pocałowała mnie, chwytając w dłoń mój policzek.

Znalazłem laptopa. Zobaczyłem że najwcześniejszy samolot wylatuje za 2 godziny, jak się pośpieszymy to zdążymy. Kolejny dopiero o 22.
Zabukowałem 2 ostatnie bilety. Cud.
- Za 2 godziny mamy samolot. - wykrzyczałem do Susan, która pakowała swoje rzeczy.
- Dobrze. - postanowiłem wyjść na górę i pomóc Susan.

Musimy być 15 minut przed wylotem. A na samo lotnisko jedzie się godzinę.
Wyszedłem po schodach, omijając co drugi stopień.
Zobaczyłem, że Susan w pośpiechu pakuję swoje rzeczy. Podszedłem za jej plecami i objąłem jej talię dłońmi, przyciągając ją do siebie.
- James... - zaczęła dziewczyna.
- Tak skarbie? - szepnąłem za jej uchem.
- Nie zdążymy przez ciebie.
- Spokojnie, wszystko mam pod kontrolą. - nie odpowiedziała mi już więcej. Wiedziała, że nie dam jej spokoju.

Obróciłem ją, stała do mnie twarzą. Przyłożyłem swoją dłoń do jej twarzy i złożyłem pocałunek na jej delikatnych ustach. Ona odwzajemniała moje gesty. Pchnąłem ją lekko na łóżko. Całowałem po szyji.
Mój penis był nabrzmiały, gotowy do działania.

Susan podniosła się na równe nogi. Usiadłem na końcu łóżka, chcąc zapytać o co chodzi. Gdy już chciałem coś powiedzieć ona przyłożyła palca do moich ust. Uklękła przede mną i zaczęła rozpinać moje spodnie. Zsunęła je wraz z bokserkami.
Chwyciła do rąk mojego członka i dotykała go przez chwilę. Później objęła mnie ustami. Poruszała nimi bardzo szybko.

Kurwa, Susan.
Zaraz się spuszczę do jej ust. Poruszała wargami tak szybko że po 2 minutach doszedłem. Moja sperma wylądowała w jej gardle.

- Tyle powinno Ci wystarczyć. - zaśmiała się i pocałowała mnie.
- Yhmmm... Nic mi więcej nie potrzeba. - odpowiedziałem - może chcesz czegoś ode mnie? - uśmiechnąłem się.
- Liczę na to, że mi to wynagrodzisz jak już wrócimy. - powiedziała i odeszła do łazienki.

Susan
Spakowałam się z drobną pomocą Jamesa. Chłopak wziął moje walizki i wpakował do taksówki. Klucze dod domu schowałam tam gdzie były poprzednio. Oczywiście musiałam do niej zadzwonić i powiedzieć jej, że już wyjeżdżam a klucz jest na swoim miejscu. Podziękowałam jej i chwilę z nią porozmawiałam.

Dojechaliśmy na lotnisko. Byliśmy wcześniej niż nam się wydawało. Oddaliśmy bagaże. Zajęliśmy miejsca w samolocie. To James siedział od strony okna, tylko dlatego by nie musieć słuchać znowu tych wszystkich krzyków jakie spotkały go w poprzednim locie. Ja nie miałam nic przeciwko siedzenia w tym miejscu.

Podczas lotu nie stało się nic ciekawego oprócz małych turbulencji, które wystraszyły niektórych ludzi.
Między innymi mnie. James spał jak zabity, nawet nic nie poczuł dopóki spanikowana go nie obudziłam.
Śmiał się że mnie i uspokajał, że będzie dobrze. Miał rację.
Ale nigdy nic nie wiadomo.

Wylądowaliśmy, była 21. Oboje byliśmy zmęczeni. A musieliśmy jeszcze odebrać bagaże. Kolejka była długa, po kilkunastu minutach udało nam się je zabrać. James zadzwonił po ubera, który przyjechał wręcz od razu. Nie czekaliśmy nawet 10 minut. Siedzieliśmy już w samochodzie.
- Jedziemy do ciebie czy do mnie? - zapytał ziewająco chłopak.
- Może do ciebie? - zaproponowałam.
- Okej - James podał adres.

Jechaliśmy chyba jakieś 30 minut, nie pamiętam zbyt dokładnie bo po 5 minutach zasnęłam. Obudziłam się dopiero rano. Zapewne James zaniósł mnie na łóżko nie budząc mnie. Był taki kochany.
Rano rozglądając się po pomieszczeniu, w którym byłam zauważyłam białe meble, szare zasuniete zasłony. Nie bywaliśmy zbytnio u chłopaka w domu. Raczej było to u mnie, gdyż musiałam się uczyć.
Nie myślałam zbyt długo i położyłam się spowrotem. Zasnęłam od razu, moje oczy były tak śpiące, że nie wiem czy wytrzymałyby choć 5 minut dłużej.

James

Obudziłem się koło 9. Dziewczyna leżąca obok mnie spała, zawsze wygląda tak niewinnie, nawet podczas snu. Jej usta są lekko wydymane do przodu, nos trochę zadarty do góry. Włosy opadają kosmykami na jej twarz.

Poprawiłem kołdrę pod którą spaliśmy, aby bardziej ją okryła. Lekko odgarnęłam włosy z jej jakże małej twarzyczki.
Wstałem i poszedłem na dół przygotować coś na śniadanie. Co prawda w gotowaniu nie byłem za dobry, ale jajecznicę potrafię zrobić.

Naszykowałem na talerzu chleb i upieczone jajka. Do szklanki nalałem soku, i zaniosłem na górę. Susan nadal spała.
- Wstawaj śpiochu. - lekko potrząsnąłem jej ramię. Dziewczyna obudziła się, przetarła oczy dłońmi.
- Cześć - powiedziała słodkim głosem. Ach.. Mógłbym słuchać jak mówi całe dnie. - Ooo zrobiłeś śniadanie, jesteś kochany. Dziękuję.
- Nie ma za co. Smacznego. - wskoczyłem na łóżko obok niej i odpaliłem komórkę.
Był SMS od Johna.
Od Johna: * Kiedy wracasz? Mam
nadzieję, że szybko. W
sobotę szykuje się gruby
melanż *

Do Johna: * Wróciliśmy wczoraj
wieczorem. *

Od Johna: * Czyli będziecie? *

Musiałem zapytać Susan czy chce pójść.
- Skarbie, w sobotę jest impreza.
- Gdzie?
- Nie wiem, chyba u Johna. Idziemy?
- Pewnie, czemu nie.
- Okej.

Do Johna : * Będziemy. Ale gdzie? *

Od Johna: * Kurwa zajebiscie. Poza
miastem, 2 godziny stąd*

Dawno nie imprezowaliśmy w naszym gronie. A wiem, że to będzie melanż życia. Mam tylko nadzieję, że Susan nie zmieni zdania jak dowie się że to poza miastem.

- Susan, imoreza jest poza miastem. - niepewnie powiedziałem dziewczynie.
- Okej, nie ma problemu. - popatrzyła na mnie i wróciła do jedzenia.

Do Johna: * Spoko, będziemy. *

Od Johna: * A pojedziesz autem? *

Do Johna: * Raczej tak, a co? *

Od Johna: * Zgarnęli byście mnie i
Sophie? *

Do Johna: * No spoko, zgadamy się *

Rzuciłem telefon na poduszki i obróciłem się do Susan.
- Pojadą z nami Sophii z Johnem. Chyba kręcą że sobą.
- Coooo? Czemu ja nic nie wiem?
- Może dlatego, że od nikogo nie odbierałaś? - lekko się zaśmiałem. Ona uderzyła mnie w bark że złośliwości.
- Wszystko nadrobię - uśmiechnęła się do mnie przebiegle, i odłożyła talerz wraz z szklanką na komodę przysuwając się w moją stronę.
- Yhmmm.... Zacznij ode mnie.
- Tak? A co takiego mnie ominęło? - lekko popchnęła mnie na materac, ja się poddałem.
- Dużo rzeczy.
- Zacznijmy więc - przełożyła kolano przez mój brzuch i siadła na mnie.
- Co proponujesz?
- Rozmowę - pochyliła się i lekko ugryzła moje ucho. Dłonie miała oparte o mój nagi tors.
- Będzie ciekawie. - delikatnie obróciłem ją tak, że to ja byłem teraz górą.
- Więc zacznijmy od końca - seksownie wypadały słowa z jej
ust. A gdy skończyła przygryzła wargę.- Niech sobie przypomnę.... Na końcu byłam ja i twoja wczorajszą obietnica.
- Okej. Zaczynajmy.

Zdjąłem z niej wszystko co miała na sobie. Nie miała na sobie kompletnie nic. Całowałem jej każdy milimetr skóry. Ssałem jej piersi, ściskałem.
Włożyłem w nią palec i poruszałem tak długo aż nie doszła. Jęczała, zwijała się z rozkoszy. Jak dobrze patrzy się na nią taką.
- Susan jesteś tak piękna, tak idealna.-
Powiedziałem jej i zakończyłem całą pieszczotę....

Kochani ten rozdział bardziej 16+.
Hahaha
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Komentujcie i zostawiajcie gwiazdki.
Do zobaczenia wkrótce. ❤️

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

I WANT YOU FOREVER                                  (Zakończona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz