Rozdział II

237 52 11
                                    

Wbiegłam do domu po czym wybiegłam do swojego pokoju i wskoczyłam na łóżku rycząc jak małe dziecko. Chciałam jak najszybciej o tym zapomnieć i postanowiłam pójść na imprezę do Julliet i mocno się zabawić. Aby tam zdążyć musiałam doprowadzić się do normalnego stanu.
Umyłam się. I zaczęłam robić nowy makijaż. Na początek nałożyłam korektor pod oczy i na wszystkie niedoskonałości, których było sporo.Potem nałożyłam podkład który zmatowilam skórę. Następnie zrobiłam mocne cienie i kreski. Wykonturowałam twarz i ja rozświetliłam. Zrobiłam ciemne, prawie że czerwone usta.
Makijaż skończyłam, ale co ja na siebie ubiorę?
Hmmmm..... Tych sukienek jest sporo lecz muszę zdecydować się na jedną z nich. Wybrałam czerwoną rozkloszowaną sukienkę opinającą piersi. Do niej założyłam czarne szpilki.
Zadzwonię do Sophie czy jest już gotowa.
- Halo.
-Hej. Jesteś już gotowa bo ja tak.
- Nie jeszcze mam 1.5 godziny, dopidro robię makijaż.
-AA ok. A przyjedziesz z Thomasem po mnie?
-Jasne czemu by nie w trójkę raźniej. Będziemy po ciebie o 18:40.
-Dzięki. Pa
-Paa
Z Sophie miałyśmy się widzieć dopiero na imprezie, miała mnie zawieść na nią mama.
Niestety wyszło jak wyszło będę musiała zadzwonić do taty i mu o wszystkim powiedzieć. Dłużej o tym myśląc nie wiem czy chcę wogóle o tym mówić komukolwiek... Na razie nie będę się tym przejmować, nie chce zepsuć sobie wieczoru.

Achh... Zapomniałam. Jeszcze fryzura. Zrobię sobie Hollywoodzkie fale. To będzie dobry i wygodny pomysł.
Teraz już jestem gotowa w 100 procentach. I chwilę później usłyszałam głośne trombienie. To na pewno Thomas z Sophie. Wyszłam z domu zamykając drzwi i podbiegłam do samochodu.
- Cześć!- wymówili równocześnie
- Cześć, dobrze was widzieć.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedziała Sophie
- Wy również, ładnie razem wyglądacie.
-Dziękujemy.
Dużo nie rozmawialiśmy, czułam się niezręcznie, jak piąte koło u wozu.
- I jesteśmy na miejscu. - powiedział Thomas.
Wysiedliśmy z samochodu, zobaczyłam wielki dom. Wielki, biały DOM, był cudowny a w środku zapewne jeszcze bardziej. Nie chciałam wyjść na biedaka, więc nie wpatrując się weszłam do środka.
W dużym salonie było centrum imprezy, alkohol na stolikach ludzie siedzący na kanapach, widać było po nich że byli trzeźwi, nikt jeszcze nie otworzył ani butelki. Gdy włączyły się głośniki impreza się zaczęła. Wcięłam się w tłum i tańczyłam, wzięłam kieliszek wódki i wypiłam. Pierwszy nie wszedł za dobrze wypiłam kolejny. Nie chciałam pić dużo na początku imprezy. Tańczyłam...Kolejny kieliszek. Byłam rozluźniona, wczulam się w rytm. Zmęczyłam się więc usiadłam na kanapie. Chciało mi się pić więc sięgnęłam po szklankę z napojem stojącą na stole napiłam się, poczułam w niej alkohol, nie przejęłam się tym zbytnio. Wypiłam wszystko.
Jacyś chłopacy przyglądali mi się z ukrycia, nie trudno było ich zauważyć. Bawiłam się dalej...
Podeszła Sophie i przyniosła mi kieliszek. Łyknęłam go.
Byłam już mocno wstawiona, nie myślałam racjonalnie.
Podeszłam do nieznanych mi chłopaków.
- Cześć chłopaki jestem Susan
- No hej, John
- Hej, a ja William
Jeden z nich się nie odezwał był najprzystojniejszy, podobał mi się, lecz nie dałam tego po sobie poznać.
- Co tam u was?
Równocześnie odpowiedzieli że jest ok
Odeszłam od nich i przechyliłam kolejna szklankę z drinkiem. Nadal nie mogłam zapomnieć o tym cudownym chłopaku miał czarne włosy i czekoladowe oczy. Widać było że pod jego koszulką skrywa się sześciopak. Na pewno nie mam u niego żadnych szans, w końcu każda dziewczyna z całej szkoły i nie tylko chce z nim być .
Siedząc na kanapie podeszła do mnie dziewczyna i powiedziala
-Ej ty suko, albo odczepisz się od James'a albo nie będę taka miła.
- Kim ty w ogóle jesteś , nawet nie wiem kto to James.
Skierowała wzrok na szatyna a potem zrozumiałam o co jej chodzi.
Nie przejęłam się jej słowami i poszłam przed dom aby odpocząć od głośnej muzyki, byłam pijana i wzięłam papierosa od jakiejś laski. Ujrzałam kilka metrów dalej James'a i Johna siedzących i rozmawiających na ławce, nie zobaczyli mnie, a ja sama odpaliłam papierosa. Zwykle nie palę.
I usłyszałam :
-Ta Susan to niezła jest, pewnie tak samo w łóżku -powiedział John
- Nie mów tak o niej. - na co odpowiedział James, zrobiło mi się miło.
- A co zakochałeś się?
- Gówno cie to interesuje i odszedł od kolegi.
*O nie idzie tu * W środku siebie się cieszyłam.
- Nie powinnaś palić. - powiedział i wyjął z mojej ręki papierosa, którym sam się zaciągnął
-A ty niby możesz?
- Szkoda patrzeć jak taka ładna buźka pali papierosa. - powiedział z zadziornym uśmieszkiem po czym zgasił papierosa i wszedł do środka domu.

I WANT YOU FOREVER                                  (Zakończona) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz