Rozdział 2

670 61 22
                                    

Gwiazdka zostawiona? Komentarz będzie? To możesz iść czytać. Chcecie dziś maraton, czyli jeszcze 1-2 rozdziały? Miłego!
______________________________________
Kocham cię za wszystko i za nic. Tak po prostu i bez granic.

*Marinette*

Obudziły mnie jakieś rozmowy. Adrien siedział koło łóżka i przyglądał mi się. Powoli wstał i złożył krótki pocałunek na moich ustach.

-Jedziesz już? - zapytałam zaspanym głosem.

Mogło być dopiero po szóstej rano.

-Niestety, księżniczko. - odpowiedział.

Blondyn jeszcze na szybko mnie przytulił i wyszedł z pomieszczenia. Zauważyłam, że w pokoju są jeszcze dwaj mężczyzni. Pewnie ochroniarze. Nie zważając na nic, poszłam dalej spać.

Kiedy się obudziłam, było po dziesiątej. Lekko się przeciągnęłam i wstałam z łóżka. Założyłam pierwszy lepszy szlafrok, żeby nie chodzić po domu w samej piżamie. Zeszłam po schodach na dół. Pierwsze, co zauważyłam po wejściu do kuchni to róże na blacie.

Nie miałam ochoty kompletnie na nic. Chciałam pójść spać i obudzić się za trzy dni. Przez ten czas będę siedzieć sama, z ochroną. Co w tym fajnego?

Postanowiłam zrobić jakiekolwiek śniadanie, bo przecież taka informacja, że nic nie jem też dojdzie do Adriena.

Po zjedzeniu śniadania i ogarnięciu się, poszłam na górę, a za mną oczywiście ochrona. Czułam się jak małe dziecko, które na każdym kroku trzeba pilnować. Przebrałam się w jakiś komplet dresów, pomalowałam się i zaczęłam pakować torebkę. Zabrałam portfel, telefon i jakieś inne potrzebne rzeczy.

Oczywiście nie mogłam nawet sama jechać do galerii, a tym bardziej prowadzić samochodu. Zeszłam razem z moimi nowymi "znajomymi" na parking. Jeden z ochroniarzy powiedział, że mam wsiąść do białego audi.

Skoro muszę.

Wsiadłam do samochodu i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Zauważyłam, że jadę z szoferem. Po chwili wyjechaliśmy z parkingu. Przed nami i za nami jechało czarne auto. Zapewne dla mojego bezpieczeństwa.

*Adrien*

Czekałem nawet nie wiem na co. Ten pomysł z wyjazdem od samego początku mi się nie podobał. Mari musiała zostać sama, beze mnie. W dodatku nawet nie wiem, jak będę miał to jej wytłumaczyć.

-O co chodzi? - zapytałem, kiedy do pomieszczenia weszło paru mężczyzn.

-Jest sprawa. - popatrzyłem pytająco na dobrze znanych mi "kolegów". -Towar jest w Paryżu, wystarczy go tutaj przywieźć i dostaniesz połowę kasy.

Zaśmiałem się mimo, że nie był to moment na żarty.

-Nie ma mowy. Czemu niby ja? No i po co? - spytałem.

-Gennaro chciał, żebyś to tu przewiózł, bo policja się ciebie nie przyczepi, no bo przecież współpracujesz z nimi. Jeśli nie zrobisz tego, ktoś inny może ucierpieć. Sam dobrze wiesz kto. I ochrona tu nie pomoże.

-A myślisz, że bez ochrony ona by sobie nie poradziła? Wydymała już raz waszych ludzi. - odpowiedziałem, kierując się do wyjścia.

-Zastanów się nad tym, co jest dla ciebie ważniejsze.

To się zaczyna robić śmieszne. Plan był prosty, a nikomu nic nie powinno się stać. Przynajmniej mam taką nadzieję. Mari nie powinno się nic stać, bo się nie dowie.

*Marinette*

Pojechaliśmy do galerii, a ja obecnie przebywałam w jednym ze sklepów. Skoro mogłam kupić wszystko, co chcę to czemu miałabym się ograniczać? To też nie jest tak, że jestem z Adrienem dla pieniędzy. Mam swoje i równie dobrze, mogłabym je wydawać.

Zapłaciłam za kolejne zakupy i przekazałam torby ochroniarzom. Toreb i pudełek było tak dużo, że powoli zaczęły wypadać mężczyznom z rąk. Widząc to, lekko się zaśmiałam i szłam dalej, niezważając na nic. Pomyślałam, że może już wrócimy do domu, zanim wydam wszystkie środki, które są dostępne na karcie.

Wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer do Adriena. Zaczęłam się martwić, kiedy z początku nie odbierał. Myślałam najpierw, że może nie słyszy telefonu. Dzwoniłam drugi raz, znowu nie odebrał.

-Mógłby któryś z was zadzwonić do Adriena? - spytałam, odwracając się do ochroniarzy.

-Oczywiście. - odpowiedział jeden z nich.

Po chwili słyszałam już jakieś rozmowy, z których jak zwykle nic nie rozumiałam.

-Musimy już wracać, Pani Agreste. - powiedział mężczyzna.

Nie wiem, co się działo. I raczej nie chciałam wiedzieć.

Przede mną i za mną szli ochroniarze. Szliśmy bardzo szybko na parking. Wsiadłam do auta, a szofer ruszył z piskiem opon.

****
Układałam nowe rzeczy w szafie. Byłam już zmęczona dzisiejszym dniem. Ochrona cały czas siedziała i pilnowała mnie. Udało mi się parę razy usłyszeć rozmowę Adriena i jednego z mężczyzn. Usłyszałam jedynie, że "za wszelką cenę nie może mi się nic stać".

Super, kolejne sekrety i tajemnice... Nawet nie chce wiedzieć, o co chodzi tym razem.

Spojrzałam na telefon, była dokładnie 19:37. Nawet nie wiem, jakim cudem tak szybko zleciał mi dzień. Postanowiłam napisać jeszcze do Chloe i Adeline, żeby jutro przyszły.

Do: Chloe

Możesz jutro wpaść tak wieczorem?

Do: Adeline

Przyjedź jutro wieczorem do mnie, jak możesz.

Od: Chloe

Jak mi powiesz, z kim mam zostawić Olivię to przyjadę :)

Do: Chloe

A od czego jest mój brat? Proszę cię, przyjedź. Adriena nie ma, bo wyjechał, napijemy się czegoś, poznasz moją znajomą.

Od: Chloe

Przekonałaś mnie! Będę jutro o 20.

Od: Adeline

Zgaduję, że Adriena nie ma. Nie musisz mi mówić dwa razy. Będę przed 20.

Czyli mam już plany na jutro. Może nasza trójka będzie żałować tego wieczoru, ale przynajmniej będzie warto.

Pamiętaj, że cię kocham |Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz