Rozdział 18

575 47 21
                                    

Bardzo "ciekawe" to opowiadanie, takie oryginalne 😂
________________________________
"Byliśmy" to czas przeszły, pamiętaj, skarbie...

*Chloe*

Szłam do kuchni, jednak zatrzymałam się, gdy usłyszałam rozmowę swojej teściowej i swojej szwagierki.

-Może powinnaś mu dać ostatnią szansę? A on wie, że ten pozew to nie jest prawdziwy i że ja go napisałam? - zapytała kobieta.

-Chyba mu rzeczywiście wybaczę, stara się, widać, że żałuje tego. A wkrótce sam się dowie, że pozew był fałszywy. - odpowiedziała Marinette.

O cholera... Czego ja się dowiaduję.

Adrien nie będzie zadowolony, a może jednak będzie? Z tego wynika, że się nie rozwodzą, a Mari oszukała go. Więc mają jeszcze jakieś szansę, że będą razem. Muszę mu to koniecznie powiedzieć!

Wróciłam szybko do salonu, wzięłam telefon z torebki i wybrałam numer do Adriena. Przez chwilę czekałam, aż odbierze. Po chwili udało się.

-No? Co się dzieje ? - zapytał, w ogóle nie zainteresowany rozmową.

-Mam dla ciebie dobrą wiadomość! - krzyknęłam szczęśliwa.

-Wymyśliłaś jak się pozbyć problemów moich i swojego męża? - spytał.

-Nie! Spotkajmy się za godzinę u mnie. Wszystko Ci wyjaśnię. Narazie. - odpowiedziałam i rozłączyłam się.

Wyjaśniłam wszystko Luce, a on powiedział, że odwiezie mnie do domu, tylko powie reszcie, że ma coś do zrobienia.

Po pół godzinie wróciliśmy do domu. Czekałam na Adriena, żeby mu wszystko powiedzieć. Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi szybko zerwałam się z sofy i poszłam otworzyć.

-No, co chciałaś? - spytał lekceważonco.

-Chcesz być dalej z Mari? Zależy Ci na niej? - zaczęłam pytać.

-No tak, ale co w związku z tym, skoro ona wniosła pozew o rozwód?

-A na przykład to, że ten rozwód nie jest prawdziwy. Rozmawiała dzisiaj ze swoją mamą i mówiła, że kiedyś Ci powie, że to były fałszywe papiery... - zaczęłam, a blondyn od razu się wtrącił.

-Japierdole, ona mnie oszukała. - szepnął do siebie.

-No nie powiem. Nieźle was wszystkich wydymała, ciebie, Nathaniela, Alexa i Leona. - dokończyłam.

-Ja muszę coś załatwić, później się odezwę! Pa! - pożegnał się i wyszedł szybko z mieszkania.

*Marinette*

Wróciłam do swojego mieszkania, a Sophie na mój widok zaczęła się śmiać. Zauważyłam, że na stole leży chyba już setny bukiet kwiatów.

-Posłuchaj... zanim cokolwiek powiesz, to chcę Ci jedynie powiedzieć, że ten pozew o rozwód był fałszywy. Wcale się nie rozwodzę z Adrienem... - wymamrotałam, biorąc karteczkę od kwiatów do ręki.

-Ou... cieszę się, że będziecie znowu razem. Może pojechałabyś do niego? - zapytała, a ja odwróciłam wzrok. -Ubieraj się i jedziesz! - ponagliła mnie.

Szczerze nie wiedziałam czy to był dobry pomysł. Niby nic złego w tym nie było, prawda ? Po prostu bym sobie wróciła do domu. Do swojego domu.

-Niech zgadnę, jedziesz do swojego nowego chłopaka, a nie chcesz, żebym została sama. - odpowiedziałam, a dziewczyna przekręciła oczami i potwierdziła to.

-Po prostu martwię się o ciebie, a nie chcę, żeby coś Ci się stało. Z tym idiotą będziesz bezpieczniejsza. - zaśmiała się.

Coś mi nie pasowało tutaj. Czy Sophie też o tym wszystkim wiedziała?

Zabrałam torebkę, ubrałam kurtkę i buty. Po chwili pożegnałam się z przyjaciółką. W drodze do auta, przeszukiwałam swoją torebkę w poszukiwaniu kluczy do domu. Wsiadłam do swojego samochodu, standardowo rzucając gdzieś torbę.

Po dziesięciu minutach koszmarnie złej jazdy zaparkowałam auto i wyszłam z niego, wcześniej zabierając swoje rzeczy. Weszłam do windy i po może około minucie wyszłam z niej, zatrzymując się na moim piętrze. Wyjęłam klucz i otworzyłam drzwi.

Po cichu weszłam do środka. Jednak w mieszkaniu nie było cicho, jak sądziłam, że będzie. Słyszałam jakieś wyzwiska, kłótnie i nie wiem, co jeszcze. Rozejrzałam się po salonie i wszystko było jasne. Adrien, Daniel i mój brat.

-Widzisz, mówiłem, że żyje. - powiedział Luka, widząc mnie. Blondyn, słysząc to wstał i podszedł do mnie. Odetchnął z ulgą i podniósł mnie. -Nie widzieliście się przecież z półtora tygodnia.

-Przepraszam, Mari, za wszystko. - zaczął Adrien. -Powinienem powiedzieć ci wszystko już dawno temu... - nie dokończył, bo przysunęłam się do niego, składając na jego ustach pocałunek, po czym wplątałam palce w jego blond włosy, a on, łapiąc mnie w talii przysunął mnie jeszcze bliżej siebie.

-Boże, siostra, wstyd za ciebie. Naprawdę. Zachowujesz się jak jakaś napalona nastolatka, która widziała Biebera bez koszulki. - skomentował mój brat.

-Adrien... - zaczęłam, patrząc na niego. -Oni mogą już iść? Proszę... Własny brat mnie irytuje. - stwierdziłam zgodnie z prawdą.

-Oczywiście. - odpowiedział zielonooki, a po sekundzie mnie przytulił. -No to proszę wypierdalać, bo moja księżniczka jest zmęczona i chce mieć spokój. - powiedział, ja na jego słowa zaczęłam się śmiać.

Chłopacy wyszli z mieszkania, a my zostaliśmy sami. Spojrzałam jeszcze szybko na godzinę, która widniała na wyświetlaczu mojego telefonu. Dokładnie 20:17.
_____________________________
Następny rozdział nie będzie (chyba) wnosił nic do fabuły, a będzie tak mniej więcej 15/18+. Ale nawet nie wiem czy go napisze. Więc jak ktoś nie lubi czytać takich scen, po prostu nie czytać. Zaznaczyłam w opisie, że w tym opowiadaniu będą takie sceny i wyzwiska.

Do następnego rozdziału ♡

Pamiętaj, że cię kocham |Adrienette Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz