,,Kocham Cię "

418 18 0
                                    

Jednak Lastrange nie zrobiła krzywdy Rose, a wycelowała w matkę sióstr

-Cruciastus! -kobieta zaczęła wić się z bólu . Chwyciła z trudem za brzuch z którego po chwili zaczęła wypływać kałuża krwi

-Hahaha dziecko już martwe, została tylko jedna -śmiała się podle wpatrując w jej cierpienie

-Nie rób jej krzywdy proszę ! -krzyknęła Hermiona

-Avada Kedavra!

Kobieta padła obok męża blada

-Miło że prosisz, ale za świetnie się bawię -odwróciła się dumna

Rose upadła na ziemię trzymając siostrę za rękę. Wpatrywały się pustym wzrokiem w martwych rodziców i nienarodzonego brata.
Nie mogłem dużej na to patrzeć , wyrwałem się matce , podbiegłem do Rose i schowałem w ramionach mocno przytulając

-Jestem tu. Bądź silna. Musimy uciekać -szeptałem bez skutku bo dziewczyna nie ruszyła się, nic nie powiedziała tylko mocniej ścisnęła dłoń Hermiony

Bellatriks przymierzała się do rzucenia na mnie zaklęcia, gdy rożdżka wypadła jej z dłoni

-Nie w mojego syna ! -matka stanęła w mojej obronie

-Narcyzo.. Ty przeciwko siostrze? -spytała robiąc oczy szczeniaka

-Nie skrzywdzisz Dracona. To rodzina. Ty też popełniałaś błedy.

-Pożałujesz tego siostro

Nagle do sali wpadł Harry i Ron. Nie zdążono odebrać im jeszcze różdżek. Rzucali zaklęciami w śmierciożerców. Wstałem i dołaczyłem do nich. Chciałem pomóc. Jednak nie odsunonęłem się od sióstr nawet na milimetr. Zostałem przy niej.

Nagle ogromny , kryształowy żyrandol z hukiem spadł prosto na ciotkę Lastrange. Spod szkła wygrzebał się stary dobry skrzat Zgredek.

Harry wycelował różdżką w moją matkę

-Nie rób tego! -krzyknąłem

-Ona nie zrobi nam krzywdy ... - patrzyłem Potterowi w oczy. Odpuścił. Zgarnął miecz i dołączył do Rona który trzymał już Hermionę obok siebie. Wziąłem Rose w ramiona i skupiłem się na teleportowaniu nas jak najdalej.

W ostatnim momencie Bellatriks wygramoliła się spod odłamków pokaleczona i wściekła rzuciła w naszą stronę ostrzem

~

#Rose

W ułamku sekundy znaleźliśmy się na świeżym powietrzu. Spadliśmy na chmurę piachu dalej oszołomieni.

- Wszyscy cali? -spytał Ron

-Nie -odpowiedział Harry. Trzymał w ręku umierającego skrzata.

-Zgredek, boże ... -Hermiona potarła dłonią o małą twarzyczkę stworka

-Dostał nożem -powiedział Harry

-Zgredek jest szczęśliwy, że mógł mieć takich przyjaciół -wyszeptał

Nie byłam słabsza. W środku rozpadałam się na miliony kawałków, ale podniosłam się i podeszłam do siostry.

-Podziwam Was naprawdę, że jeszcze macie siłę na wszytsko -powiedział Ron przyglądając się mi i Hermionie

Podszedł i Draco. Otulił mnie ramieniem i także ukląkł przy Zgredku

-Wychowałem się z Tobą. Byłeś także moim przyjacielem -odezwał się Draco

-Pamiętam pana. Panie Malfoy. To był dla mnie zaszczyt

#

Ja,Hermiona i Draco siedzieliśmy późnym wieczorem nad grobem Zgredka. Harry spędził z nim ostatnie chwile. Miałam wyrzuty sumienia, że ja nie. Dalej miałam w głowie obraz rodziców

-Nic nie dały nasze starania -odezwała się Hermiona

-Nie prawda. Byli szczęśliwi chodź moment. Nie zamiartwiali się nami i ułozyli życie od nowa. Zaklęcia po śmierci przestają działać. Teraz czuwają nad nami. Jestem pewna -powiedziałam i znowu nie mogłam powstrzymać łez

-To wszytsko moja wina. Gdyby nie ja...

-Przestań Draco. No nie jest wina żadnego z nas. Nikt nie mógł tego przewidzieć. -powiedziałam

-Jesteście silne. Jeszcze dużo przed nami. Bitwa toczy się dalej. Nie jesteście same

-Pierwszy raz Draco Malfoy powiedział mi coś miłego -uśmiechneła się delikatnie Hermiona

-Moja zasługa -zażartowałam

-Naprawdę podziwiam was ja także że macie się siłę jeszcze uśmiechnąć.

-Trzeba jakoś sobie radzić. Masz rację bitwa się nie skończyła.Ale boli bardzo... -Hermiona przytulała mnie mocno jeszcze przez jakis czas po czym odeszła do namiotu gdzie był już Harry z Ronem

-Rose... Może to nieodpowiednia chwila, ale chce Ci uświadomić jak bardzo dzięki tobie zmieniło się moje życie -powiedział

-Dzięki mi? Dokonałeś wszystkiego sam. Zawsze uważałam Cię za anioła. Trzeba było to tylko z Ciebie wydobyć

-W tym rzecz nikt nigdy tego nie zrobił. Nikt nie sprawił że czuje sie w ten sposób. Jesteś najlepszym co mi się przydarzyło. I boli mnie równie bardzo gdy widzę jak cierpisz -powiedział

-Upadłem dawno temu. Wiele razy rozmyślałem nad swoim życiem. Czy warto je dalej ciągnąć. Nie jestem aniołem. Upadły Anioł to już nie Anioł. To szatan we własnej osobie

Wpatrywał się w swoje dłonie i przesypywał ziarenka piasku z ręki do reki

-Spójrz na mnie. Ja też nie jestem idealna. Mam blizny i podnoszę się. Cierpię i podnoszę się. Ty także się podniosłeś. Jesteś dobry. Walcz a nie upadniesz jeszcze raz - wpatrywałam się w jego szare błyszczące oczy

-Kocham Cię Rose.Zawsze będę Cię kochał. Zawsze będe twoim Aniołem -powiedział

Pierwszy raz wypowiedział te słowa , pierwszy raz powiedział to na głos . Świat się walił a on dwoma słowami potrafił rozgrzać moje serce pomimo tragedii. Straciłam rodziców. Brata. A na chwilę znów byłam szczęśliwa dzięki niemu

-Już zawsze -odpowiedziałam. Złożył pocałunek na moich ustach w taki sposób jakby miał robić to ostatni raz. Nie wróciliśmy do namiotu. Zostaliśmy sami pod gwiazdami.

Upadły Anioł // Draco Malfoy  [ Zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz