Rozdział 75

436 40 8
                                    

Obudziłem się w środku nocy. Wystraszyłem się nie mając obok swojego męża, dlatego podniosłem się do siadu. Dzięki lampce nocnej zauważyłem go stojącego w kącie tyłem do mnie. Opierał głowę o ścianę. Wyglądał... Strasznie. Przez chwilę myślałem, że występuje w dramie "Sweet Home", gdzie były przeróżne potwory, ale przecież Guk nim nie był.

ㅡ Kookie.... ㅡ Powiedziałem wstając. Po chwili prawie upadłem na podłogę, przez śliską powierzchnię. Ale skąd miała być tu woda? Spojrzałem w dół widząc ciemną plamę. ㅡ Jungkook.. ㅡ Podszedł do niego odwracając w swoją stronę. Jego oczy były czarne jak smoła. Twarz miał we krwi jakby dłonią przejechał po ustach, na których miał uśmiech. ㅡ Kook... Wszystko dobrze?

ㅡ W jak najlepszym. Nie martw się, Jimin. ㅡ Powiedział bardzo poważnie, a uśmiech nie schodził mu z ust. ㅡ Wracaj do łóżka. Przecież nie chce by coś ci się stało. ㅡ Zaśmiał się strasznie.

ㅡ Jungkook, co tobie?

ㅡ Mówię, że nic. ㅡ Warknął. Spojrzałem na jego ręce, które krwawiły. ㅡ Kochasz mnie, prawda? Tak mnie kochasz, że zamknąłeś w tym ośrodku. Pozwoliłeś, żeby mnie krzywdzono. ㅡ Popchnął moją osobę. ㅡ Tak mnie kochasz, że nie potrafisz mi pomóc! ㅡ Krzyknął. ㅡ Ty się nazywasz mężem? Wolę już zdechnąć niż mieć ciebie.

Obudziłem się zalany potem. Obok nie było starszego. Zacząłem płakać przypominając sobie ten straszny koszmar. Usłyszałem szelest. Wystraszony podniosłem głowę widząc męża stojącego nade mną. Usiadł obok przytulając mnie. Oddałem gest wtulając się w niego. Czemu oglądałem ten głupi serial? Ugh...

ㅡ Przepraszam. ㅡ Szepnąłem chcąc się odsunąć, lecz ponownie przyciągnął moje ciało do siebie. ㅡ Miałeś rację. ㅡ Wyszlochałem. ㅡ W tym koszmarze. Nie jestem dobrym mężem. Nie potrafię ci pomóc... Pozwoliłem by cię zamknęli w psychiatryku. To wszystko przeze mnie. Przepraszam, Jungkook... ㅡ Szlochałem czując straszne wyrzuty sumienia.

ㅡ Jimin-ssi... ㅡ Szepnął. ㅡ Nie płacz. ㅡ Poprosił. Rozpłakałem się jeszcze bardziej chowając twarz w jego zagłębieniu szyi słysząc jego delikatny głos.

ㅡ Co mam zrobić byś czuł się lepiej? ㅡ Spytałem chcąc się uspokoić na siłę.  ㅡ Dlaczego wtedy nie przestałeś, gdy kazałem? Nie byłoby tego wszystkiego. Nie poczuł byś się gorzej.

ㅡ Nie chciałem... Byś mnie z tego powodu zostawił. Zrobiłem to... Bo cierpiałeś przez brak mojego dotyku.

ㅡ Nie. ㅡ Pokręciłem przecząco głową.

ㅡ Chim... Zrobiłem to, bo bałem się, że znajdziesz sobie kogoś innego. Kogoś kto spełni twoje potrzeby. Nie chciałem cię stracić. ㅡ Sam zaczął płakać.

ㅡ Guk... Nigdy bym sobie nikogo innego nie znalazł. Kocham cię całym sobą. Czekałbym nawet jeśli nie byłbyś gotowy przez kilka lat. Naprawdę... ㅡ Powiedziałem kładąc dłonie na jego policzkach, lecz strzepnął je.

ㅡ Kłamiesz. ㅡ Szepnął. ㅡ Pamiętasz co było z Joshem... Byłem wtedy we wojsku...

ㅡ Myślałem, że skończyliśmy ten rozdział. ㅡ Mruknąłem. ㅡ Guk.. Tamto było minęło. Nauczyłem się dużo, ale drugi raz ci tego nie zrobię. Przyrzekam.

ㅡ Wcześniej też obiecywałeś, że tego nie zrobisz. ㅡ Rzekł cicho odwracając głowę w bok.

ㅡ Jungkook o co ci chodzi teraz? Myślałem, że mamy to za sobą, a ty wracasz do tego. ㅡ Wstałem z łóżka. ㅡ Dlaczego? Przecież dałeś mi kolejną szansę...

Milczał. Schowałem twarz w dłoniach nie mogąc powstrzymać płaczu. Po kilku chwilach odsunął moje ręce przytulając moją osobę.

ㅡ Przepraszam. ㅡ Wyznał mi do ucha. ㅡ Jestem idiotą. Daj mi jakąś karę. Uderz... Cokolwiek. Zasłużyłem. ㅡ Odsunął się. Podszedł do palącej się lampki. Zdjął osłonę i nim zdążyłem go powstrzymać przybliżył gorącą żarówkę do ręki parząc ją. Krzyknął z bólu. Natychmiast mu to zabrałem zapalają już normalne światło. ㅡ Jestem złym Jungkookiem. ㅡ Dodał robiąc to kolejny raz.

ㅡ Kook, koniec. Nie rób już tego! ㅡ Płakałem, chcąc mu wyrwać lampkę, lecz mi nie pozwalał. ㅡ Jesteś dobry. Nie zrobiłeś nic złego. Błagam zostaw już to.

W końcu odłożył przedmiot upadając na kolana. Przytuliłem go, a następnie złapałem za dłoń, która była czerwona. Zmusiłem by wstał i razem poszliśmy do łazienki. Obmyłem mu to zimną wodą by później posmarować maścią i zabandażować.

ㅡ Nie rób już tak, jasne?

ㅡ Lepiej od razu daj mi się zabić... Po co masz się ze mną męczyć?

ㅡ Jungoo... ㅡ Szepnąłem. Spojrzał na mnie zaskoczony. ㅡ Nie pozwolę ci na to.

ㅡ Proszę... Powiedz to jeszcze raz.

ㅡ Jesteś moim Jungoo... I zawsze będziesz. ㅡ Powtórzyłem. Wtem sięgnął po moją dłoń patrząc na pierścionek, który założył mi przy ołtarzu. Uśmiechnął się całując biżuterię. Zarumieniłem się przytulając go. ㅡ Nigdy cię nie zostawię. Jeśli nie zdążyłbym cię uratować... Pójdę za tobą. Wierz mi.

ㅡ Co to za hałasy? ㅡ Do środka wszedł zaspany Tae.

ㅡ Wracaj spać. Dobranoc.

Mruknął coś niezrozumiałego wracając do pokoju. Wróciłem po wzrokiem na męża, który znowu był nieobecny. Zmusiłem go by spojrzał na mnie. Posłałem mu uśmiech całując jego policzek.

ㅡ Kook? Obiecasz mi coś? ㅡ Spytałem, a kiedy dostałem jego atencje, kontynuowałem. ㅡ Że będziesz walczyć. Żeby było jak kiedyś. Pomogę ci, ale nic nie zrobię, jeśli ty nie chcesz. Obiecaj, że będziesz walczyć. Jesteś silnym mężczyzną. Moim mężczyzną. ㅡ Szepnąłem patrząc mu w załzawione oczy. Przytulił mnie lekko skinając głową. Uśmiechnąłem się oddając gest i siadając na jego kolanach. ㅡ Kocham cię. Chodźmy spać.

ㅡ Chim? A co ci się śniło?

ㅡ Nie ważne, Kookie. Tylko zły koszmar. Chodźmy. ㅡ Wstałem ruszając w stronę sypialni ciągnąc za sobą starszego. Po chwili usłyszałem piszczenie. ㅡ Idź spać ja pójdę wyprowadzić Sarang i Bomul. ㅡ Westchnąłem idąc w głąb korytarza zastając szczeniaki przy drzwiach. Zapiąłem je na smyczach chcąc wyjść, lecz poczułem ucisk na nadgarstku.

ㅡ Chodźmy na spacer. ㅡ Zaproponował. Zdziwiłem się.

ㅡ Przecież jest środek nocy.

ㅡ No to co? ㅡ Mruknąłem ubierając buty i kurtkę. Wyszliśmy schodząc na sam dół. Złapałem dłoń starszego idąc przed siebie. ㅡ Co ty na to bym... Wrócił do pracy?

ㅡ No teraz chyba oszalałeś. ㅡ Przystanąłem spojrzawszy na niego. ㅡ Jeszcze nie możesz. Za wcześnie...

ㅡ Jimin.... Co nie odrzuca mnie od statusu prezesa. Ojciec nie może robić tego wieczność. ㅡ Spuścił głowę.

ㅡ Guk... Poczekaj jeszcze kilka dni. Niech ci się polepszy.. Nie rzucaj się od razu na głęboką wodę.

Pokręcił przecząco głową. Przytuliłem go, bo widzę jak bardzo chce wrócić do dawnego trybu życia, ale.. On nie jest jeszcze gotowy. Dopiero co wrócił... Co jeśli ktoś go tam zrani?

ㅡ Wiem, że bardzo chcesz pomóc tacie. ㅡ Odsunąłem się lekko patrząc mu w oczy. ㅡ Ale on rozumie twoją sytuację i chce dobrze dla ciebie. Poradzi sobie. Przecież jest prezesem tyle czasu. Do emerytury ma jeszcze kilka lat, więc nadal może rządzić firmą. Jeśli będziesz czuł się lepiej pozwolę ci, hm?

ㅡ Jimin...

ㅡ Proszę, Jungoo.

Westchnął i skinął głową. Posłałem mu lekki uśmiech całując go w policzek, lecz ten niespodziewanie pocałował mnie w usta. Oddałem gest obejmując go w pasie.

ㅡ Tego brakowało. ㅡ Szepnąłem po oderwaniu się. ㅡ Wracajmy na górę.

**************

02.01.21

Trza teraz przyzwyczaić się z datą xD

Jak wam się podoba?

Miłego dnia kochani!

Forever Love / KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz