Rozdział 58

378 42 4
                                    

Doleciałem do stolicy Korei Południowej. Gdy postawiłem pierwszy krok wychodząc z lotniska poczułem się jak w prawdziwym domu. Nie musiałem udawać tutaj nikogo, bo byłem na swoim miejscu. W miejscu, gdzie powinienem być.

Byłem przygnębiony, a jednocześnie szczęśliwy, że wróciłem do swojej Ojczyzny.
Od razu zamówiłem taksówkę jadąc pod adres przyjaciela Jungkooka. Może na jakieś czas mnie przygarnie? Najwyżej pojadę do hotelu.

Po kilku minutach dotarłem na miejsce. Podziękowałem kierowcy, który zaraz odjechał. Następnie podszedłem do drzwi pukając, a po kilku chwilach otworzył mi Jin.

ㅡ Jiminnie! ㅡ Uśmiechnął się szeroko przytulając mnie. ㅡ Jaka miła niespodzianka. A gdzie masz Jungkooka?

ㅡ Um.. Miał dużo na głowie.

ㅡ Pokłóciliście się? ㅡ Trafił w dziesiątkę wzdychając. Spuściłem głowę. ㅡ Wejdź.

ㅡ Nie, nie.. Nie będę robił kłopotów.

ㅡ Chim.. Wejdź, proszę cię.

Westchnąłem robiąc co kazał.

ㅡ Usiądź. ㅡ Poprosił, więc zrobiłem tak siadając na kanapie. ㅡ Opowiesz? To musiała być niezła awantura, skoro wyleciałeś aż do Korei.

ㅡ Po prostu... Mam go już dosyć. Kocham go, bardzo, ale... Przegina już.

ㅡ W czym?

ㅡ Zmienił się. Przez pierwsze kilka dni, gdy poleciliśmy do Ameryki był spokojny... No taki jak zawsze był. Ale odkąd przejął firmę zachowuje się jak Pan wszechświata. Nic mu nie pasuje. Kilka razy nawet wywalił obiad, który dla niego zrobiłem. Nie jest już miły, czuły i kochany jak dawniej. Teraz to samolubny, arogancki dupek. Nie odpowiedział mi nawet na wyznanie miłości... Nie zaprzeczył, gdy spytałem go czy chce rozwodu. Jin... On chyba naprawdę mnie już nie kocha. ㅡ Rozpłakałem się.

ㅡ Jimin na pewno jest na to jakieś wytłumaczenie. Stres w pracy? Albo..

ㅡ Przestań. Jaki stres? Proste. Przestał już cokolwiek do mnie czuć i pewno ma na boku kogoś innego.

ㅡ Jimin. Na pewno nie.

ㅡ Pójdę do hotelu. ㅡ Wstałem chcąc już przestać rozmawiać na ten temat, lecz zatrzymał mnie starszy.

ㅡ Możesz zostać. I tak cię nie puszczę, bo na dworze grasuje Suzy.

Westchnąłem skinając głową.

ㅡ A Namjoon?

ㅡ Powiadomie go nie martw się. Mamy jeden wolny pokój. Chodź.

Poszliśmy na górę wchodząc do jednego pomieszczenia. Wyglądało jak zwykły pokój dla gości i chyba nim był.

ㅡ Jin...

ㅡ Jeśli będziesz mi marudzić, że powinieneś iść do hotelu to zamknę cię tutaj bez jedzenia i picia na dwa dni.

ㅡ Dziękuję. ㅡ Powiedziałem z lekkim uśmiechem. Odetchnął z ulgą odwzajemniając gest.

ㅡ Nie ma za co. Przyjdź za pół godziny. Dokończę kolację.

ㅡ Pomogę ci. Chociaż się czegoś nauczę.

ㅡ Nie ma sprawy. ㅡ Zaśmiał się schodzacna dół, a ja poszedłem za nim.

***

Minęły już cztery dni, a ja nie dostałem ani jednej wiadomości od męża. Nie wiem czy powinienem się cieszyć czy bać, lecz jak na ten moment się cieszę jako iż jestem na niego wkurzony.

Forever Love / KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz