Rozdział 55

424 42 17
                                    

ㅡ Guk? ㅡ Szepnąłem głaszcząc jego policzek. Rozpłakałem się kolejny raz przytulając go. Po kilku chwilach do środka wszedł lekarz i nim o coś spytał wyprzedziłem go. ㅡ Doktorze on żyje. ㅡ Powiedziałem z uśmiechem na ustach. ㅡ O-on oddycha...

Mężczyzna czym prędzej założył stetoskop sprawdzając stan mojego męża.

ㅡ Niewiarygodne... ㅡ Przyznał. ㅡ Lecz... Jeśli był nieprzytomny dłużej niż cztery minuty, ponieważ nie wiadomo, kiedy odzyskał oddech, jego mózg i tak umarł.

Wkurzony złapałem fartuch lekarza.

ㅡ On żyje. ㅡ Zacząłem patrząc mu w oczy ze łzami. ㅡ On w tej chwili walczy nie tylko dla siebie, lecz i dla mnie. W dodatku obiecał, że mnie nie opuści, więc do cholery ratujcie go kiedy jest okazja, jasne? ㅡ Fuknąłem puszczając go i podchodząc do wyższego. ㅡ Gukie... Jestem tu. Słyszysz mnie? Wyjdziesz z tego. Tylko... Tylko się nie poddawaj. Nie wiem, gdzie jesteś, ale... Idź za moim głosem, dobrze? Proszę cię.

ㅡ Sala operacyjna jest wolna. ㅡ Powiedział po kilku minutach skądś wracając. ㅡ Spróbujemy jeszcze raz, lecz z innej strony.

ㅡ Nie mogliście tak od razu?! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Ratujcie go. ㅡ Prosiłem opierając się o ścianę, dając miejsce i przestrzeń pielęgniarką, aby zabrał starszego. Poszedłem za nimi, aż do momentu, kiedy dalej już miałem zakaz.
Usiadłem na krześle czekając.
Teraz mało mnie obchodziło to, gdzie jest Tae. Wolałem być sam.

Godzina mijała, a za nią kolejne.
Tym razem.. Nikt nie biegał, nie krzyczał. Czyżby... Dali radę?

Po pięciu godzinach wyszedł lekarz z szerokim uśmiechem.

ㅡ Udało się proszę Pana. Pan Jungkook przeżył. W tym momencie jest pod narkozą, lecz stopniowo będziemy go wybudzać.

ㅡ Będzie żył? Będzie żył! ㅡ Rozpłakałem się. ㅡ Dziękuję doktorze. ㅡ Kłaniałem się płacząc. ㅡ Dziękuję.

ㅡ Pan nie tracił wiary. Pan Jungkook bardzo musi Pana kochać, iż tak dzielnie także walczył.

ㅡ Tak... Kocha. ㅡ Wszlochałem siadając na krześle.

ㅡ Niech pan pójdzie spać. Jest tu pan od początku i ani razu nie widziałem by Pan spał.

ㅡ Nie chce. Proszę zaopiekować się Jungkookiem. Proszę.

ㅡ Obiecuję. ㅡ Uśmiechnął się odchodząc.
Jednak mnie nie opuścił. Zostanie ze mną. Wybuchłem płaczem czując wewnętrzną i nie opisaną radość.

ㅡ Jimin! ㅡ Usłyszałem. Podniosłem głowę widząc Tae z Namjoonem i Jinem. ㅡ Co jest?

ㅡ Tae... ㅡ Pociągnąłem nosem. ㅡ Uratowali go. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Będzie żył. ㅡ Dodałem przytulając go. Wszyscy jakby odetchnęli z ulgą sami zaczynając płakać.

***

Minął tydzień, a Guk jeszcze się nie wybudził, lecz najważniejsze, że żyje i niedługo wszystko wróci do normy. W międzyczasie przyjaciele wysłali nasze rzeczy do Ameryki, lecz najgorsze jest to, że... Suzy wyszła na wolność, a Yoongi od tygodnia się nie pojawił. Bałem się, że coś się stanie, teraz, gdy Kook jest taki bezbronny, dlatego muszę być czujny i go bronić.
Nie wiadomo na co wpadnie ta wariatka..

ㅡ Jimin... Idź się przespać. ㅡ Odezwał się ojciec Kooka, który przyleciał jakieś dwa dni temu. ㅡ Spałeś tak mało..

ㅡ Ale ja nie chcę. Niech pan zrozumie. ㅡ Spojrzałem na niego trzymając dłoń męża.

ㅡ No, ale..

Forever Love / KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz