Rozdział 36

610 47 43
                                    

Szedłem chodnikiem ze sklepu, który znajdował się tuż za rogiem, więc nie było sensu tracić paliwo w samochodzie, trzymając w jednej dłoni dwie reklamówki z zakupami, a w drugiej swój telefon, gdzie odpisywałem przyjacielowi.
Jednakże, kiedy skręcałem wpadłem na osobę, której od dawna szukam i czekam aż sam się ujawni.

ㅡ Ty? ㅡ Warknął.

ㅡ W końcu cię dorwałem gnoju. Znowu nachodzisz Jimina? Mam zgłosić nękanie?

ㅡ Co mi możesz zrobić?

Schowałem telefon do tylniej kieszeni, po czym wziąłem zamach uderzając go w szczękę. Chłopak upadł sycząc.

ㅡ To. Myślałem, że pierwsze ostrzeżenie cię czegoś nauczyło. To jest drugie. Jeśli znowu cię spotkam i dowiem się, że zbliżasz się do mojego męża.. Zginiesz.

ㅡ Widzę, że ktoś tu był w wojsku. ㅡ Zaśmiał się chcąc dłonią zatamować krew z nosa.

ㅡ Nie drażnij mnie.

ㅡ Jeszcze nie zacząłem. ㅡ Zaśmiał się wstając lekko się chwiejąc. ㅡ Zobaczysz później.

ㅡ Te liściki były twoje?

ㅡ Jakie liściki?

ㅡ Ty się włamałeś do naszego domu i zostałeś wiadomości na kartce?

ㅡ Nie wiem co ćpałeś, ale bierz po pół, bo ci na łeb pada. Spadam stąd.

ㅡ Pamiętaj o ostrzeżeniu, bo widzę, że masz problemy z pamięcią. ㅡ Fuknąłem i "przypadkowo" trącą go ramieniem poszedłem do domu.

ㅡ A ty chyba zapominasz z kim zadarłeś.

ㅡ Co tam szczekasz? ㅡ Odwróciłem się do niego.

ㅡ Jeszcze się policzymy. ㅡ Zagroził.

ㅡ Nie mogę się doczekać. Ale najpierw muszę sprawdzić w grafiku czy mam dla ciebie czas. Czekaj.. Chyba nie. ㅡ Zaśmiałem się. ㅡ Jak mi przykro.

ㅡ Spotkamy się. Dzisiaj o dwudziestej. W opuszczonym magazynie.

ㅡ  Nie ma sprawy. Tylko... Sam na sam. Bez żadnej pomocy przegrywie. ㅡ Powiedziałem pewnie.

ㅡ Spoko.

Odwróciłem się na pięcie w końcu w spokoju idąc do domu.

ㅡ Jestem! ㅡ Krzyknąłem. ㅡ Gdzie jesteś, Chim?

ㅡ Tutaj!

Poszedłem do kuchni, w której się znajdował mój mąż. Objąłem go od tyłu całując w skroń.

ㅡ Co tak długo?

ㅡ Spotkałem Josha. ㅡ Mruknąłem kładąc zakupy na blacie.

ㅡ Co?

ㅡ Był tu, gdy mnie nie było?

ㅡ Tak, był. ㅡ Uciekł wzrokiem. ㅡ Przyniósł kwiaty, ale wyrzuciłem je do kosza. Nic ci nie zrobił?

ㅡ Umówiłem się z nim na solo.

ㅡ O czym ty mówisz? Jakie solo? Zamierzasz się z nim bić?

ㅡ Owszem. ㅡ Skinąłem głową.

ㅡ Kiedy i gdzie?

ㅡ Zostajesz w domu. Pójdę sam.

ㅡ Guk, nie. Nie puszczę cię samego. ㅡ Przytulił mnie.

ㅡ Jimin...i tak pójdę. Załatwię to z nim raz na zawsze, a da nam, a szczególnie tobie spokój.

Forever Love / KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz