Rozdział 61

396 40 12
                                    

ㅡ Jungkook! ㅡ Krzyknąłem wparując do budynku. Pobiegłem jak najszybciej do jego gabinetu.
Zastałem tam Suzy, która pochylała się nad nieprzytomnym chłopakiem. ㅡ Zostaw go.

ㅡ Yoongi. Miałeś go zabić! ㅡ Krzyknęła do brata. ㅡ Wszystko muszę robić za ciebie. Jesteś bezużyteczny. ㅡ Powiedziała celując we mnie bronią zaraz strzelając. Nie zdążyłem uniknąć strzału, obrywając w ramię. Krzyknąłem z bólu widząc krew. Nie mogłem nawet ruszyć ręką.
ㅡ Spudłowałam. Jeszcze raz. Zginiesz szczurze.

ㅡ Suzy, dosyć! ㅡ Krzyknął siwowłosy. ㅡ Nikt nie jest tego wart.

ㅡ Zamknij się. Zdradziłeś mnie. Więc powinieneś zginąć pierwszy. ㅡ Wycelowała. Patrzyłem na to z szeroko otwartymi oczami. Jak najszybciej pociągnąłem chłopaka do siebie, a dziewczyna trfiła w drzwi.
ㅡ Jesteście idiotami. Szkodnikami. A ty... ㅡ Spojrzała na mnie. ㅡ Odebrałeś mi miłość, więc teraz ja ją tobie odbiorę. ㅡ Znowu wycelowała we mnie.

ㅡ Suzy nie. ㅡ Powiedział Yoongi osłaniając moją osobę sam za mnie obrywając kulkę.

ㅡ Yoongi! ㅡ Krzyknąłem widząc jak upada na podłogę. ㅡ Yoongi... Nie zasypiaj. Błagam. Nie możesz umrzeć! Yoongi... ㅡ Płakałem klepiąc go lekko po policzku. ㅡ Wytrzymaj.

ㅡ Jimin.. ㅡ Szepnąłem. ㅡ Dziękuję za wszystko i... Przepraszam.. ㅡ Powiedział ledwo słyszalnie, a po chwili... Zamknął powieki i... Odszedł.

ㅡ Nie! Yoongi! ㅡ Krzyczałem. ㅡ Zabiłaś swojego brata! ㅡ Krzyknąłem w jej stronę.

ㅡ Widocznie na to zasłużył. I tak był do bani. A teraz pozwolisz zabrać mi twojego kochasia.

ㅡ Nie. Jeśli chcesz go zabrać... Musisz pokonać mnie, ale najpierw powiedz co mu zrobiłaś?

ㅡ Nie interesuj się. A jeśli chodzi o ciebie... ㅡ Zaczęła, a po chwili ktoś mnie złapał od tyłu tym samym powstrzymując moje ruchy. Wyrywałem się, lecz to powodowało ból ramienia.

ㅡ Aish. Zostaw go! ㅡ Krzyknąłem, gdy jakiś inny facet podszedł do mojego męża biorąc go na ręce.

ㅡ Dziękuję, że się nim zająłeś. Do widzenia, skarbie. Zamknij go gdzieś, aby nam nie przeszkodził.

ㅡ Nie! Jungkook! Puść mnie, idioto! Kook! ㅡ Krzyknąłem. Mężczyzna, który mnie trzymał zaprowadził mnie do podziemi firmy Guka. Zamknał w jednym pomieszczeniu zawiązując mi ręce i nogi, a na usta przykleił taśmę. Wyszedł zgaszając światło i zamykając drzwi na klucz. Zacząłem płakać. Straciłem swojego króliczka, straciłem przyjaciela... A teraz nie mam jak wezwać pomocy, ani nie mogę się ruszyć. W dodatku z rany postrzałowej nadal leciała krew przez co co jakiś czas kręciło mi się w głowie.

***

Z każdą godziną czułem się fatalnie. Było strasznie ciemno. Nie wiedziałem ile już tu siedzę i czy w ogóle ktoś nas szuka.
Nie raz próbowałem się uwolnić, lecz ten goryl tak mocno mnie związał, że nie czuję nawet swoich dłoni.

Po kilkunastu minutach usłyszałem kroki i śmiech jakieś dziewczyny i głos chłopaka.
Zacząłem uderzać nogami w szafę resztkami sił i wołać jak byłem w stanie.
Po chwili zapaliło się światło, a do środka weszła ta dwójka.

ㅡ O matko! Wezwij karetkę i policję. Zaraz Pana stąd wyciągniemy. ㅡ Powiedziała rozwiązując mnie.
Na szczęście wiedzieli kim jestem. Musieli znać przecież męża swojego szefa.

Trafiłem do szpitala, gdy tylko karetka pogotowia przyjechała na miejsce, a policja badała poszlaki.
Od razu trafiłem na salę operacyjną.

Forever Love / KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz