-- < Wiadomość #25 > --

1.3K 120 29
                                    

Szedł przez korytarz od dobrych pięciu minut i doszedł do bardzo ciekawej, aczkolwiek odpowiedniej informacji, którą próbował długo w sobie zdusić.


- Peter, czy mam pokierować ciebie do jadalni?


- Dziękuję, poradzę sobie!


Po prawdzie nie radził w ogóle, ale nie chciał się pokazać jako nieogarnięta sierota, która zgubiła drogę do jadalni, która była w kuchni, w której nie raz już siedział, w której czekał teraz pierdzielony obiad! Przystanął przed kolejnymi z rzędu drzwiami, modląc się, żeby to była jadalnia. Zajrzał ostrożnie do środka. Zaklął siarczyście pod nosem i już miał wychodzić, gdy kątem oka dostrzegł coś interesującego na tablicy. Wszedł do środka zaintrygowany. To było laboratorium najprawdopodobniej Tony'ego Stark'a i jak dobrze zrozumiał, rozpracowywał jego skład pajęczyny. 


Zacisnął mocno wargi. Wiedział, że Avengers chcą pajączka u siebie, ale to było coś, co nikt nie mógł mu zabrać. To była jedyna rzecz, którą mógł robić bez czyjegokolwiek nadzoru i czuć się przez chwilę wolnym, robiąc to, co słuszne dla mniejszych ludzi. Myśl, że Avengers mogli to wszystko zniszczyć, w jakimś stopniu bolała. Rozejrzał się niby z ciekawością wokół, a w rzeczywistości próbował ukradkiem wypatrzeć ewentualne kamery, które mogły go zarejestrować. Była tylko jedna w prawym roku, więc nie tak źle... Pajęczy zmysł dał o sobie znać, więc postanowił udać nieświadomego.


- Ciekawe, po co im formuła pajęczej sieci... - Mruknął z udanym namysłem. - Kolonie pająków próbują zrobić wielkości słonia czy co? - Prychnął, odwracając się z zamiarem wyjścia. - Orzesz kur...! - Udał zaskoczenie na widok Stark'a. - Niech mnie pan tak nie straszy! Zawału prawie dostałem!


- Wybacz, Pete. - Zaśmiał się lekko. - Friday powiedziała, że wszedłeś do mojej pracowni, więc postanowiłem zobaczyć, czemu jesteś tutaj, a nie w jadalni.


- Eee, booooo zwiedzam? - Wydusił koślawo z głupim uśmiechem. - To wcale nie tak, że się zgubiłem i wlazłem nie tam, gdzie trzeba, pfff...


Ku jego wielkiej uldze, Tony parsknął śmiechem i pokręcił głową, więc musiał przyjąć takie wyjaśnienie i niczego nie podejrzewał, chociaż znając go w minimalnym stopniu, na pewno coś mu nie pasowało. Ostrożności przy nim nigdy za mało. Mężczyzna spojrzał na formułę zapisaną na tablicy. Peter czuł zimny pot powoli spływający po plecach, ale starał się nie denerwować. Stark nie mógł odkryć tak łatwo, że to on jest Spiderman'em, prawda?


- Skąd wiedziałeś, że to formuła pajęczej sieci?


Kurwa, kurwa, kurwa!! Parker myśl! Szybko!


- Chodzę do szkoły dla wybitnie uzdolnionych, mam praktycznie rozszerzone wszystkie zajęcia, znajomość składu pajęczyny to podstawy z podstawówki, Panie Stark. - Peter uśmiechnął się z politowaniem. Mentalnie pogratulował samemu sobie, dobrego manewru. - A ilość jaką tutaj wypisano, mogłaby być specyficznie dla czegoś wielkości słonia.


- Prędzej człowieka.


- No to człowieka, wielka mi różnica. - Wywrócił oczami. - Jak dla mnie to ilość porównywalna do pająka wielkiego jak słoń, a takich natura chyba nie stworzyła.

Bo tak, a co?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz