-- < Wiadomość #1 > --

3.5K 160 75
                                    

Patrzył niepewnie na swoje buty. To miał być tylko głupi żarcik, nic poważnego, wiec czemu teraz siedział z Gwen w biurze jednego z najbardziej wpływowych ludzi w branży, a jednocześnie ojca ich najlepszego przyjaciela? Napisałby do szefunia lub szefowej, że nie da rady dziś przyjść na zmianę, ale jego opiekunka, Pani M, dziś rano rozbiła jego kochany Szajsung o ścianę, bo coś tam. Nawet nie słuchał jej krzyków. Zawsze znalazła jakąś chorą wymówkę i powód, żeby tylko uprzykrzyć mu życie. Była psychologiem, najlepszych w swoim fachu, a sama potrzebowała terapii. Drzwi skrzypnęły cicho, wyrywając go z chwilowej zadumy. W wejściu pojawił się szatyn o niebieskich oczach, a na twarzy zagościła konsternacja, gdy patrzył na dwójkę przyjaciół.


- Parker, coś ty znowu odwalił?


- Nawet nie pytaj... - Mruknął cicho.


- Trochę spieprzyliśmy sprawę, Harry... - Gwen potarła rękę.


Chłopak chciał o coś jeszcze zapytać, ale dźwięk uderzanego pliku kartek, powstrzymał go. Trójka nastolatków spojrzała uważnie na mężczyznę za biurkiem, który taksował ich uważnym spojrzeniem, jakby coś głęboko rozważał. Peter dostrzegł na blacie swoje akta, ale szybko opuścił wzrok na ręce. Nie mógł bardziej się wkopać niż teraz, prawda? Jeżeli pan Osborn wezwie policje, to jego opiekunowie będą źli, a wtedy... Zamknął oczy na kilka sekund, chcąc odgonić myśli od tamtego przeklętego pokoju, już naprawdę wolał bardziej piwnicę.


- Harry usiądź. - Pan Osborn wskazał wolne miejsce obok dwójki nastolatków. Chłopak wykonał z wahaniem ów polecenie. - Wiem, że ty i twoi przyjaciele, panna Stacy i pan Parker włamaliście się dziś do mojego systemu i ukradliście ważne dane, w tym również kopię egzaminu wstępnego dla rekrutów w Oscorb. - Zmierzył uważnie wyraźnie skruszoną dwójkę nastolatków i niepewnego syna. - Złamaliście wszystkie systemu zabezpieczeń, każdy firewall i kod, który współtworzyłem ja i kilku najwybitniejszych programistów w mojej firmie. Zrobiliście ze mnie i ich kompletnych idiotów. - Powstrzymał jednak uśmiech, który chciał wedrzeć się na jego usta. - Powinienem wezwać policję i was zaskarżyć.


- Przepraszam, Gwen nie miała z tym nic wspólnego! - Peter natychmiast podniósł głowę. - To był mój pomysł, ona nic nie...!


- Tato, proszę, nie...!


Uciszył ich gestem dłoni, a następnie wyciągnął trzy kopie dokumentów, które następnie wyciągnął do nich. Niepewnie sięgnęli po nie, a gdy każde zauważyło, co pisze, wymienili spojrzenia i znów wbili wzrok w mężczyznę, który teraz uśmiechał się wyraźnie dumny z siebie.


- Wasz wybryk nie był uczynny, ani na miejscu, ale nie mogę pozwolić, żeby tak zdolne umysły zmarnowały się przez jedną wpadkę, prawda? - Oparł się wygodnie o fotel. - Od dawna rozważałem wprowadzenie stażu do Oscorp dla młodszego pokolenia geniuszy, poniżej wieku pełnoletniego. Chciałbym, żeby wasza trójka była pierwszymi stażystami poniżej wieku osiemnastu lat, a co za tym idzie, chce was zatrudnić dorywczo jako głównym programistów, do sprawdzania zabezpieczeń moich systemów ochrony. - Wyciągnął akta Peter'a i Gwen w górę i pomachał krótko. - Czytałem o waszych wynikach oraz przejrzałem test, który po kryjomu zrobiliście. Wypełniliście wszystko w stu procentach, również zadania dodatkowe, z którymi niektórzy z moich pracowników mieli problem. Przeczytajcie umowę dokładnie i najpóźniej jutro dajcie znać, co sądzicie. Możecie zmykać, ty również Harry. - Uśmiechnął się życzliwie. - Miłego dnia, dzieciaki.

Bo tak, a co?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz