-- < Wiadomość #15 > --

1.4K 129 19
                                    

Czas mijał powoli, a jego nowa rola, jako Spiderman rozwijała się w błyskawicznym tempie. Społeczeństwo naprawdę potrzebowało obrońcy mniejszych, zwykłych ludzi, kogoś, kto pilnowałby porządku tam, gdzie dzieje się coś złego i nim dojdzie do przestępstwa, oszczędzając czas policji na szukaniu sprawców. Przestępczość powoli malała, a zaraz pojawiała się znowu w pełnej chwale. Nie widział z tym problemu. Mógł czuć się w końcu potrzebny.


To była druga najlepsza rzecz w jego życiu, jaką dostał od świata. Pierwszą była jego mała siostrzyczka, Sally. Gdyby ktokolwiek odebrałby mu Sal, to chyba rozszarpałby na kawałki takiego delikwenta, a jeżeli odebrałoby jemu rolę Spiderman'a, to chyba by się załamał...


Siedział na wprost domu dziecka, w którym obserwował bawiące się dzieciaki i opiekunkę upominającą je, że zaraz będzie cisza nocna i mają szybko wracać do łóżek. Uśmiechnął się na ten widok pod maską. Ileż by dał, żeby wrócić do nich wraz z Sally i skończyć pełnoletniość w tym miejscu, a nie z...


Poczuł dziwne uczucie niepokoju, które potwierdził jego, jak to określił, pajęczy zmysł. Obejrzał się przez ramię i otworzył w szoku usta.


O cholera...


- Spiderman jak mniemam?


Za nim stał nikt inny, jak Ironman, we własnej metalowej osobie. Przełknął ciężko ślinę, czując, jak jego serce bije niczym oszalałe. Oto stał obok niego jego wieloletni idol, a on nawet nie mógł tego okazać, bo przecież to nieprofesjonalne. Teraz był Spiderman'em, a nie Peter'em Parker'em.


- Ironman, w to właśnie gramy? - Zaśmiał się szczerze. - W wypowiadanie swoich pseudonimów?


- Niezupełnie. - Mężczyzna odchrząknął, chcąc ukryć rozbawienie. - Jestem tu, żeby złożyć ci ofertę nie do odrzucenia.


- Oh, spoko. - Odwrócił się znów do niego plecami i pomachał nogami, siedząc na krawędzi dachu. - Ale jestem w tym momencie trochę zajęty, więc mów szybko. Wiesz, mam napięty grafik w ratowaniu ludzi i w ogóle. - Pomachał lekceważąco ręką. - I gwoli ścisłości, każdą ofertę można odrzucić, wystarczy chcieć.


- Chcemy, żebyś dołączył do Avengers.


Zastygł z jedną nogą uniesioną ku górze. Czy właśnie sam Tony Stark, Ironman, jego idol, powiedział, że chcą go wśród mścicieli? Co? Że co?!


- Acha, fajnie.


Tylko tyle był w stanie wykrztusić, żeby nie zacząć trajkotać jak najęty. Starał się oddzielić Peter'a Parker'a od Spiderman'a jak tylko to było możliwe.


- Tylko tyle masz do powiedzenia? - Słyszał w głosie pana Stark'a zaskoczenie. - To dość spory zaszczyt, wiesz? Wielu dałoby sobie uciąć kończyny, żeby stać się oficjalnie jednym z...


- Czekaj, muszę zapytać moją prawniczkę. - Zagadnął, przykładając dwa palce na ucha. - Hej Ghost pytanko, bo Avengers chcą, żebym do nich dołączył, ale nie wiem, czy się zgodzić. Acha... Jasne... Ok, ok, zaraz zapytam. Co? Dobra, mogę cię dać na głośnomówiący, chwila. Włącz Ghost na głośnomówiący proszę.

Bo tak, a co?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz