-- < Wiadomość #28 > --

1.3K 122 41
                                    

Minęły dwa dni, gdy ostatni raz miał jakąkolwiek wiadomość od Gwen czy Harry'ego. Ostrzeżenie nie było błahe, ale czemu nie odpisywał również Harry? Nie miał pojęcia, ale wiedział jedno. Potrzebował odrobinę adrenaliny, ale nie mógł pobujać się na pajęczynie, jak by to zrobił dla jej ujarzmienia, więc musiał znaleźć sobie inne zajęcie. Skoro nie jako Spiderman, to czas wrócić do starych nawyków...


Z namysłem rozejrzał się niby z udawaną rozterką po okolicy i wyjął telefon, na którym była uruchomiona mapa Google. Wyłapał jakiegoś kolesia w dresowej bluzie i okularach przeciwsłonecznych. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że to były w cholerę drogie ciuchy za kilka stówek. Założył czapkę z daszkiem na głowę, a na to kaptur. Pochylił głowę, niby patrząc w telefon i wykorzystał moment, gdzie kilka osób próbowało się przez siebie przepchać, więc również to zrobił. Ukradkiem prześlizgnął się tuż obok faceta i jednym sprawnym ruchem, zawinął portfel z tylnej kieszeni, który natychmiast schował w rękaw bluzy. I pomyśleć, że do niedawna sam wyłapywał ludzi robiących to samo, chociaż nigdy nie przeczył, że był hipokrytą. Niby najlepszy najemnik informator i hacker podziemia, a jednocześnie bohater wyłapujący podobnych sobie i drobniejszych złodziejaszków. Hipokryzja wylewała się z niego hektolitrami, ale nigdy nie mówił, że sam sobie wybierał taki los.


Zaszedł jeszcze kilka przecznic dalej, a kiedy upewnił się, że ofiara jest daleko od niego, schował telefon i niby z kieszeni bluzy wyjął portfel. Sprawdził zawartość, karty kredytowe, dowód osobisty, jakiś kwit z pralni na półtora koła. Z przegródki wyjął kilka banknotów. Czterysta dolarów, nie jakieś kokosy, ale wystarczające. Pieniądze schował do tylnej kieszeni spodni, a portfel do rękawa. Kawałek dalej dostrzegł znajomy radiowóz, ale bez właścicieli.


- Hmm, trochę nuda... - Burknął z niesmakiem, kierując się w stronę samochodu policyjnego. - Joey pewnie poszedł do kawiarni.


Wzruszył ramionami i ukradkiem spróbował otworzyć drzwi. Oczywiście, że nie zamknięte, bo kto normalny włamywałby się do radiowozu przy zdrowych zmysłach? Cóż, nikt nie mówił, że Peter jest zdrowy umysłowo, a wiele osób mogło potwierdzić, że to niezły czubek. Wślizgnął się jednym susem na miejsce obok kierowcy. Wyrwał kartkę z bloczku na mandaty i ołówkiem napisał:


„Przepraszam Joey"


Położył portfel na siedzeniu kierowcy wraz z kartką, po czym szybko czmychnął z miejsca zbrodni. Nie czuł się najlepiej, z tym że kradnie, ale z drugiej zaś strony nie robił nic aż tak złego, a przynajmniej tak sobie tłumaczył za każdym razem.


- Adrenalinka to moja malinka~! - Zanucił pod nosem, poprawiając czapkę i spojrzał na ekran telefonu. Usłyszał krótkie trąbienie, więc zerknął automatycznie w bok. - Naprawdę?


Uniósł oczy w niebo, wydając z siebie dźwięk zarzynanej sarny, a przynajmniej tak sobie to tłumaczył w głowie. Schował telefon do kieszeni z naburmuszoną miną, zacisnął rękę na pasku plecaka i ruszył nieco szybciej, ale to na niewiele pomogło. Warknął, przystając i spojrzał wrogo na czarne porsche, które również stanęło tuż obok niego.


- Jest pan bardziej upierdliwy niż jakakolwiek fanatyczka Justin'a Bieber'a.


Bo tak, a co?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz