Siedział na przerwie, próbując wyjaśnić kolejną matematyczną formułkę, którą chłopak naprzeciwko niego, o dziwo, zrozumiał. Uśmiechnął się i pokiwał głową z uznaniem.
- Naprawdę dobrze ci idzie, Mason. - Zauważył z uznaniem. - Jeszcze trochę i nie będziesz potrzebował mojej pomocy z matematyki.
- Nie schlebiaj sobie, nerdzie...
Peter uśmiechnął się nieznacznie, ale szybko odwrócił głowę w bok, chcąc to ukryć. Mason Hall był dobrze zbudowanym chłopakiem z jego klasy. Miał roztrzepane włosy piaskowej barwy i zielone oczy, którymi zawsze taksował groźnie Peter'a. I, co chyba najbardziej frustrujące, był jednym z kumpli Flash'a. Peter jednak zauważył, że od paru tygodni, gdy zaczął pomagać chłopakowi z matematyką i udzielać drobnych korepetycji, Flash i jego banda nagle jakby stracili nim zainteresowanie, niby owszem czasem rzucili jakąś kąśliwą uwagą, ale nie tak jak kiedyś. Dawniej potrafił oberwać za nic lub zostać wyśmiany i zwyzywany na dzień dobry za złe oddychanie. Jego wzrok mimowolnie powędrował za nieznaną jasnowłosą dziewczyną, którą oprowadzała znudzona Michelle. Marszczył brwi, rozważając, czy w ogóle kiedykolwiek ją spotkał wcześniej. Nie potrafił dopasować jej twarzy do nikogo, a jednak miał nieodparte wrażenie, że już ją kiedyś spotkał.
- To jakaś nowa laska. - Mason prychnął, zwracając na siebie uwagę Peter'a. - Przeniosła się tutaj z innej szkoły, bo ma bliżej czy coś. Nie patrz tak, wiem to od Flash'a, a on od swoich rodziców.
- To wiele wyjaśnia...
- Co to niby miało znaczyć? - Uniósł brew w górę.
- W sensie, że wiesz coś o nowej uczennicy! - Peter szybko naprostował swoją myśl. - R-Raczej nie interesujesz się nowymi ludźmi w szkole, w-więc byłem lekko zaskoczony, że ją znasz! Przepraszam, nie ch-chciałem cię urazić, ja...!
- Daj temu spokój, Parker... - Mason pochylił się nad zeszytem. - Dobra, wracając, jak to wygląda? Nie wiem, czy coś nie pomyliłem w równaniu...
Kiedy nie otrzymał odpowiedzi, spojrzał na szatyna. Patrzył z dziwnym zafascynowaniem za nową dziewczyną. Skrzywił się i trzepnął Peter'a po głowie zeszytem.
- Co?
- Parker, przestań się gapić na nową laskę i sprawdź, czy dobrze zrobiłem. - Warknął.
- Wybacz, emm... - Szybko sprawdził równanie i rozwiązanie, jakie podał Mason. - Tak, zgadza się. Idzie ci coraz lepiej. - Uśmiechnął się szeroko.
- Yhy.
Zmarszczył brwi. Zastanawiało go, czemu Mason jest dziwnie czerwony. Może ciśnienie mu skoczyło z nerwów albo przeziębił się czy coś? Wzruszył ramionami i kontynuował wyjaśnianie kolejnych zawiłości matematycznych. Skończyli po godzinie, a że nauczyciel od Fizyki nie mógł się zjawić, to zostali zwolnieni z ostatnich dwóch godzin. Z lubością przyjął dwie dodatkowe godziny wolności, bo mógł spotkać się z Gwen i Harry'm i sprawdzić jego nowe umiejętności oraz zobaczyć strój, który przyjaciel dla niego ogarniał. Sally miał odebrać dopiero za dwie godziny, więc nie było większego problemu.
Oczywiście zrobił prosty strój z czerwono niebieskiej dresowej bluzy z kapturem, niebieska arafatka na pół twarzy i pomarańczowe gogle narciarskie, do tego czarne spodnie i rękawiczki bez palców. Na plecach i klacie miał namalowany farbą wzór pająka. Wszystko, żeby jak najlepiej ukryć jego tożsamość przed światem. Jednak Harry dał cynk, że dziś skończył załatwianie stroju i kilku gadżetów, które ustalili wraz z Gwen podczas tworzenia projektu. Dotarł do posiadłości Osborn'a, odetchnął głęboko i zapukał w potężne wrota. Po krótkiej chwili drzwi zostały otwarte, ukazując starszego lokaja.
CZYTASZ
Bo tak, a co?
FanfictionPeter próbował skontaktować się z kumplem, ale przypadkiem wpisał zły numer. I co? Nie wiem, może coś z tego wyjdzie, a może nie?