-- < Wiadomość #26 > --

1.2K 118 41
                                    

Obiad przeminął w o dziwo w całkiem normalnej atmosferze i nikt nie poruszył tematu, o którym Peter nie chciał mówić. Dziękował wszystkiemu, co tam w górze jest i nad nim czuwa, koślawo zazwyczaj, ale nadal. Nie czuł się jednak w pełni swobodnie wśród Mścicieli, bo wiedział, że w końcu będą chcieli zadać te konkretne pytania. Czy podejrzewali go o bycie Spiderman'em? Nie wiedział tego, ale czy podejrzewali o bycie katowanym w domu? To kwestia sporna, ale raczej na pewno. Teraz jednak miał większy problem od tych dwóch i za nic w świecie nie wiedział, co ma zrobić, a pytanie ponownie pani Natashy było z leksza nieodpowiednie. Pomogła raz, drugi, ale trzeci byłby dziwny... Proszenie o pomoc Rosyjskiego szpiega, jednego z mścicieli o sprawy sercowe było dziwne...


- Jestem zjebany...


A jednak stał teraz przed jej drzwiami, bijąc się z myślami czy poprosić o pomoc znów, czy odpuścić. Potarmosił włosy dłonią, robiąc na nich istny chaos. Wszystko było takie popierdzielone...


- Ahhh, walić to.


Zapukał cicho i czekał. Cisza, jaka zaległa, błyskawicznie zaczęła powodować coraz większe zdenerwowanie i rozważanie, czy jednak nie uciec daleko w pizdu, a potem udawać, że o niczym nie wie. I bardzo mocno zaczął rozważać tę kwestię, gdy lufa magnum została wycelowana między jego oczy. Jedynie siłą woli, nie użył swoich nadludzkich zdolności do wyrwania broni z rąk najemniczki, bo to mogłoby przysporzyć dodatkowych pytań. Zamiast tego, uniósł dłonie w geście poddańczym i odchylił się lekko w tył. Gdyby to pan Stark lub pan Steve to zobaczyli, to na pewno zaczęliby krzyczeć na panią Natashę, że celowanie z broni do dzieci jest niehumanitarne lub nieludzkie, ale szczęście w nieszczęściu, nie byli w pobliżu i oszczędził sobie wstydu z wyjaśnianiem, co tam robi.


- Przepraszam! Proszę nie mordować posłańca! Znaczy, no tym razem jestem bez pizzy, ale to chyba nadal się zalicza do niemordowania...


- Peter? - Natasha opuściła broń zaskoczona. - Co ty tu robisz tak późno? I to ja przepraszam, byłam pewna, że to Barton znowu czegoś chce.


- Ma pani rację, jest późno, to pa!


Zrobił błyskawicznie w tył zwrot i został gwałtownie szarpnięty za kaptur bluzy w tył. Zerknął przez ramię na kobietę. Odetchnął ciężko i głęboko. Jak miał to wyjaśnić? W tej jednej chwili naprawdę czuł się jak idiota, prosząc o pomoc mordercę do wynajęcia, no fakt faktem była kobietą, ale nadal!


- Stark coś ci zrobił?


- Co? - Zamrugał powoli. - Nie? Nie sądzę... chyba... - Podrapał się w kark z namysłem. - Znaczy, wypytywał o dziwne rzeczy przed obiadem, ale Dr Banner go skutecznie uciszył, więc raczej nie ma o czym mówić. Znowu bredzę od rzeczy... - Palnął się otwartą dłonią w twarz. - Przepraszam, ja pomyślałem tylko, że... - Schował dłonie w kieszenie, zerkając ostrożnie na zaintrygowaną Rosjankę. - Pamięta pani sytuację, o której dzwoniłem dwa dni temu? - Skinęła twierdząco głową. - No, to ten, sprawa się trochę skomplikowała...


- Wchodź do środka.


Odsunęła się i wskazała bronią na wejście do pokoju. Peter nawet jeżeli wiedział, że Natasha nie zrobi jemu krzywdy, to sam widok machania bronią palną, sprawiało, że jego przewrażliwiony umysł dopowiadał sobie sam nierealny scenariusz, a co za tym idzie, pajęczy zmysł szalał i wręcz wrzał w nim, ostrzegając o zagrożeniu. Ostrożnie wślizgnął się do środka, ku rozbawionemu spojrzeniu kobiety, której twarz natychmiast stężała, gdy drzwi zostały zamknięte.

Bo tak, a co?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz