-- < Wiadomość #3 > --

2.1K 147 185
                                    

Peter siedział w bufecie, leżąc rozwalony w pół na stoliku z rękami wyciągniętymi przed siebie. Ten dzień był wybitnie nudny i bez większego polotu. Lekcje go wybitnie nudziły, a jego przyjaciel imieniem Ned coś tam biadolił o nowej budowli Lego i próbował z niego wyciągnąć opcję robienia jej u Peter'a. Oczywiście nie zgadzał się, ale Leeds będąc Leeds'em nie poddawał się i uparcie marudził nad uchem Parker'a. Patrzył dłuższy czas beznamiętnie przed siebie, wprost na zgrabny tyłek jakiejś brunetki przy szkolnym barze z sałatkami.


Zjadłby w sumie taką sałatkę...


Albo jogurt...


Jogurt jest dobry...


Sałatka z sosem jogurtowym...?


Potarł oczy z cichym mruknięciem. Jego myśli szły w bardzo dziwnym kierunku, którego nawet nie chciał wyjaśnić w żaden racjonalny, a tym bardziej logicznie brzmiący sposób. Nie miał na to siły. Mózg mu parował...


Znaczy, co?


Ha ha ha, co mu parowało?


Że mózg?


Dobre sobie, Parker!


Parsknął na własne myśli i położyło twarz na stoli bokiem tak, żeby móc spojrzeć na skonsternowaną twarz przyjaciela.


- Ej, Ted?


- Ned. - Poprawił go. - Nie wmówisz mi, że znowu zapomniałeś mojego imienia. - Brunet wywrócił oczami, na co Peter parsknął śmiechem. - Ostatnio siedzisz tylko na telefonie, stary serio, co ty tam robisz ciekawego?!


- Uprawiam konwersację. - Uśmiechnął się lekko. - I nadal moja odpowiedź brzmi, nie. Nie możesz wpaść do mnie budować Gwiazdę Śmieci.


- Śmierci, Pete... - Westchnął. - Gwiazdę Śmierci.


- To też...


Spojrzał na telefon, ale jego nowy znajomy nie odezwał się słowem od przeszło dwóch dni. Uśmiechnął się głupio, gdy Ned uznał, że przekupi Peter'a kupieniem mu czegoś, co lubi. Zerknął w stronę szatynki siedzącej kilka krzeseł od niego. Mocno kręcone włosy upięte były w byle jaki kok, a kilka pasm spływało na twarz. Michelle Jones. Była dla niego zagadkową postacią. Nie umiał do niej zagadać w żaden sposób, a ona również nie zdawała się mieć ochoty na rozmowy z ograniczonym indywiduum jak on, więc egzystowali sobie obok i czasem tylko zerkali w swoim kierunku bez większego celu lub pogadali krótko, zwłaszcza ostatnio. Jak właściwie to się stało, że spieprzył sobie znajomość z MJ?


Ahhh, no tak...


Bo jest idiotą i ogranicznikiem przeciwpożarowym...


Nie wiedział jak do niej zagadać, gdy oświadczyła, że ma dziewczynę. I tą dziewczyną jest Ashlyn Claries, o rok starsza laska, która z nim pracowała chwilę w pizzerii, zanim nie przenieśli ją do innej dzielnicy. Niezaprzeczalnie, Michelle Jones podobała się jemu od pierwszej klasy, ale nigdy nie potrafił do niej jakoś racjonalnie zagadać, a kiedy w końcu to zrobił, to rozmowy szły im nawet płynnie. Jego dowcipkowanie, jej sarkastyczne i suche żarty, oraz Ned, który wszystkich rozbrajał słowem z czapy, gdy zaczynali się kłócić o bzdury. Do tego politycznie podchodząca do wszystkiego Gwen Stacy i wymyślający, co rusz nowe dziwne pomysły Harry Osborn. Jego szkolna paczka była dziwna, pokręcona i kompletnie niepasująca do siebie stylami, charakterami czy zainteresowaniem, a jednak właśnie ta odmienność trzymała ich ze sobą. No, była też Flora i Mike, ale oni w zeszłym roku skończyli szkołę i nie widywali się aż tak często jak dawniej.

Bo tak, a co?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz