Well, oto zaczynają się ciekawe zjawiska, których nikt, nawet Peter nie umie wyjaśnić, a żeby było bardziej interesująco, ci co czytali uważnie pierwsze rozdziały, gdzie naszą kluskę ujebał pająk, to nie powinni się dziwić, bo to było nadto oczywiste. W kolejnym razie będzie więcej ciekawych zdarzeń i powrót Gwen oraz Harry'ego, a także wyjaśnienie ich nagłego zniknięcia.
Ave~!
- TobiMilobi
★♡★♡★♡★♡★
18 Kwietnia 2022
Spojrzał na telefon z namysłem, gdy wychodził z kamienicy, w której urzędował z całym sprzętem. Nigdy nie pytał, jak Wade to załatwiał, ale zawsze jedno mieszkanie było wolne i mógł się w nim rozłożyć ze sprzętem. Przeglądał wiadomości na telefonie, marszcząc z brwi.
Kocia złodziejka klejnotów znów w akcji!
„Kolejne zuchwała kradzież drogocennych klejnotów. Złodziej jest nieuchwytny, zwinny niczym kot, a do tego nie pozostawia żadnych śladów. Kamery niczego nie zdołały zarejestrować. Policja podejrzewa, że złodziejem jest młoda kobieta z uwielbieniem do kociej biżuterii.
'Złodziejka zawsze pozostawia po sobie tylko liścik napisany na starej maszynie do pisania i odciskiem kociej łapki' Opowiada Pan Hopkins, właściciel sklepu jubilerskiego przy [...]"
Przerwał dalsze czytanie artykułu, gdy usłyszał krótkie trąbnięcie. Obok hotelu, przy którym zostawił go pan Stark, podjechał ciemnozielony jeep, który prowadziła rozochocona Wanda. Machnęła nagląco ręką, więc bez słowa wsiadł na miejscu dla pasażera i zerknął z namysłem do tyłu, ale byli o dziwo sami, a wspominała, że ktoś z nią przyjedzie.
- Pietro uważa, że samochód jest za powolny i już siedzi na miejscu. - Odpowiedziała na nieme pytanie. - Pisałeś wcześniej, że jakaś twoja znajoma ma też wpaść.
- Tak, Ashlyn nie mogła sobie odmówić pomocy przy ogarnianiu dla mnie ciuchów. - Zapiął pasy, wyłączając czytany artykuł w telefonie. - Od dawna próbuje mnie ubierać, twierdząc, że chodzę jak sierota, co dalekie od prawdy w sumie nie jest. - Parsknął śmiechem, a Wanda uśmiechnęła się smutno. - Mam tylko czterysta dolarów, wiec proszę, nie przeginajcie tylko i zastrzegam, nie kupię niczego, co będzie jak na mój gust beznadziejne, jasne?
- Jak słońce! - Wyciągnęła z kieszeni platynową kartę, wciąż prowadząc jedną ręką. - A co do kasy, to nic się nie bój. Tony dał mi swoją kartę i kazał przetrwonić, ile będzie trzeba, żebyś mógł wyglądać przyzwoicie. Ach i kazał kupić też coś dla małej, więc nie masz wyjścia, kochany.
- A czy kiedykolwiek miałem jakieś, gdy chodzi o tego człowieka? - Westchnął ciężko, na co dziewczyna zaśmiała się. Zerknął na telefon, gdy trzymał powiadomienie, ale niestety nic od Gwen czy Harry'ego. Uniósł brew w górę. - Ashlyn pisze, że jest na miejscu i poznała już Pietro. Czekają przy McDonald's na dole galerii.
- Okej, good to know.
Uśmiechnął się nieznacznie. Nadal miał wątłe zaufanie do Avengers, ale chyba powoli się ono ocieplało. Nie jakoś bardzo dużo, ale wystarczająco, żeby iść na zakupy i nie na tyle, żeby wyjawić reszcie swój sekret. Wyjrzał przez okno. W jego oczach błysnął niepokój. Dlaczego Gwen i Harry nagle zamilkli i nie chcieli się z nim widzieć? Zrobił coś źle? O co chodziło? Wypuścił cicho powietrze z ust. Miał nadzieje, że szybko rozwikła tę zagadkę, bo inaczej gotów dostać na głowę. Znał ich od kiedy skończyli po sześć lat i ufał im najbardziej, więc co było takiego, że oni jemu nie chcieli zaufać? Niepokoiła go wiadomość na temat niewychodzenia jako Spiderman, ale co dalej? Do Gwen nie mógł się dostać, bo jej tata twierdził, że jest chora, a oknem nie chciał wchodzić i tego sprawdzać. Do Harry'ego nawet nie próbował się fatygować, on dał mu jasną wiadomość te kilka dni wstecz, że nie może pisać i odezwie się, jak będzie w stanie. Tylko że minęło właściwie już ile? Dwa dni? A telefon milczał, a on zbyt martwił się o przyjaciół, żeby pierwszemu napisać...
CZYTASZ
Bo tak, a co?
FanfictionPeter próbował skontaktować się z kumplem, ale przypadkiem wpisał zły numer. I co? Nie wiem, może coś z tego wyjdzie, a może nie?