-- < Wiadomość #16 > --

1.5K 130 74
                                    

Krążyła w tę i z powrotem, co Natasha przyznała żartobliwie, że jak tak dalej pójdzie, to wydepcze dodatkowe przejście na piętro niżej. Przeszło dwa dni wstecz Peter zadzwonił do Pepper przez czysty przypadek. Wiedzieli, że jest ranny, wykrwawia się i potrzebuje natychmiastowej pomocy medycznej. Posłała po niego oczywiście jedyną osobę, która była pod ręką i mogła chłopaka w błyskawiczny sposób dostarczyć do Wieży. Najgorsze w tym wszystkim było to, że gdy Tony dotarł w zbroi Ironman'a na miejsce, chłopaka już nie było. Znalazł tylko kałużę krwi, niewielką smugę szkarłatu na ceglanym murku i uszkodzony telefon.


- Pepper napij się wody, usiądź i weź głębokie oddechy, bo naprawdę gotowa jesteś wydeptać dodatkowe przejście nawet do piwnicy, a zaznaczę, to jest czterdzieste piętro. - Nat przeczesała opadająca na twarz grzywę. - Chodzenie w kółko nic nie pomoże.


- Mnie pomaga pomyśleć! - Pepper warknęła. Przystanęła, zaczesała włosy do tyłu dłonią i spojrzała z żalem na Natashę. - Przepraszam Nat, nie chciałam, ja... Po prostu się cholernie o niego martwię. Zniknął przeszło dwa dni temu. Był postrzelony w wątrobę. Sam nie byłby w stanie nigdzie sobie pójść ot, tak! - Machnęła z frustracją ręką. - Ktoś musiał go porwać, jestem tego pewna!


- Albo znaleźć i zawieźć do szpitala. - Wanda weszła do salonu i opadła na kanapę z wyraźnie dobrym humorem. - Tony sprawdza rejestry w telefonie Peter'a, ale na tę chwilę nie może się przebić przez jego firewall i zabezpieczenia, bo niejaka Karen go wyrzuca i obraża dość kąśliwymi uwagami.


- Uwagami? - Natasha uniosła brew w górę. - Jakimi uwagami?


- Nooo... - Wanda odchrząknęła, chcąc ukryć rozbawienie widoczne gołym okiem. - Że jak na swój wiek, to powinien znaleźć sobie coś innego do szukania niż prywatne życie nastolatka i, że to podchodzi w pewien sposób pod pedofilię. Mówiła też coś o zbereźnym hakerze ubiegłego wieku, oraz że może go pozwać o próby niszczenia cudzej prywatności, bo RODO wciąż obowiązuje w tym kraju.


Romanoff parsknęła krótko śmiechem, a Pepper zaśmiała się, ukrywając twarz w dłoniach. Och, to na pewno IA, które stworzył Peter. Taka mała anegdotka na rozluźnienie sytuacji widocznie bardzo pomogła, bo kobieta po chwili usiadła obok Natashy i Wandy. Spojrzała na młodszą z zaciekawieniem.


- A jak Tony to przyjął?


- Cóż...


- Kurwa zajebany program! - Tony wpadł do salonu jak burza. Trzasnął drzwiami, kierując się do barku. - Wkurwiające, przemądrzałe, jebane IA... A żeby ją najgorszy trojan zeżarł...


- Nie był zbyt zachwycony, jak go zostawiłam. - Wanda uśmiechnęła się wesoło, po czym nachyliła się z konspiracyjnym szeptem. - I chyba nadal nie jest...


- Skarbie w porządku? - Pepper zerknęła ukradkiem, jak Tony łyka drugą szklankę szkockiej. - Nie umiesz się dogadać podobno z programem zabezpieczającym w telefonie Peter'a.


- A weźcie w cholerę z tym programem! - Warknął, nalewając sobie kolejną kolejkę i spojrzał z furią na trzy kobiety, siedzące na kanapie. - Wyobraźcie sobie, że ta pożal się boże IA imieniem Karen, obraziła mnie trzykrotnie, nazywając starym bucem, zgorzkniałym playboy'em za trzy centy i, że nikt nie chciałby takiej twarzy oglądać, nawet moja matka! Tłumaczenie temu cholerstwu, że próbuje tylko dowiedzieć się, czy telefon chłopaka czegoś nie zarejestrował w związku z jego zniknięciem, przekroczyło wszelkie granice jej pojmowania! Stwierdziła, że wpieprzam swój krzywy nadmuchany nochal w nieswoje sprawy i kazała mi spadać, po czym wyłączyła pół podzespołów w moim laboratorium! - Zakrzyknął oburzony. - Mój nos nie jest chyba aż taki krzywy i nadmuchany?!

Bo tak, a co?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz