5

659 54 8
                                    

-Skąd... Skąd znasz moje imię? - Zapytałam wpatrzona w punkt przed sobą próbując zrozumieć sytuację. Chłopak jednak nie był skłonny do udzielenia odpowiedzi dlatego powtórzyłam głośniej wcześniejsze pytanie. - Skąd mnie znasz?!

- Ja... Znałem twojego brata.- Powiedział chłopak odwracając głowę w moim kierunku. - Był moim uczniem. - Powiedział łapiąc się za skroń, wyraźnie przytłoczyła go ta sytuacja. 

(Chce tylko zaznaczyć, że to nie był ship. )

- Skoro zajmujesz się zabijaniem demonów to czemu on zginął? Czemu nawet się nie bronił?! -Powiedziałam nie mogąc powstrzymać łez które gromadziły się w kącikach moich oczu. Dlaczego mój brat nas nie bronił? Czemu nawet nie spróbował? Czy to przez strach?! - Czy to przez strach? - Zapytałam już odzyskując  rozum chłopaka obok mnie. 

- Nie wiem co się tam wydarzyło, ale na pewno było to dla ciebie ciężkie. Straciłaś całą rodzinę.  Przepraszam że nie zdołałem wyszkolić go na tyle by potrafił was obronić. - Powiedział chłopak odwracając głowę w moim kierunku, jego oczy ukazywały szczery żal. Widać było że żałował, nie wiedziałam jednak czy żałował swojej nauki czy wyboru ucznia. Mimo iż jego oczy pełne były żalu to twarz nie ukazywała żadnych emocji, czy na pewno jego oczy nie kłamały? Nie, oczy nie kłamią...

***Wspomnienie***

Pewnego razu dwójka rodzeństwa wybrała się do pobliskiego miasta by pooglądać odbywające się tam co weekend amatorskie przedstawienie. Jednak w drodze na rynek wpadli oni w dość nieprzyjemną sytuacje... Pewna kobieta ubrana dość skromnie  leżała na ulicy cała w małych ranach, nad nią stał mężczyzna znacznie wyższy i masywniejszy. Wrzeszczał on na kobietę. Całej tej sytuacji przysłuchiwał się tłum, mężczyzna twierdził że kobieta ukradła coś drogocennego z jego sklepu.  Kobieta natomiast zaprzeczała co bardzo denerwowało mężczyznę do tego stopnia że uciekł się do przemocy . Zaczął ją szarpać za włosy i ubrania. Tłum tylko śmiał się z "zabawnej" sytuacji, nikt jej nie pomógł, ani nie próbował dowiedzieć się prawdy. Nikt prócz jednego chłopca, który szedł na spektakl wraz z siostrą. Podszedł on do kobiety i ją zasłonił, zdołał również uspokoić mężczyznę. Następnie zażądał by każdy opowiedział mu swoją wersje historii.  Wypytał wszystkich klientów i po niedługim czasie wskazał sprawce. Jak? Nikt nie wiedział jakim cudem chłopak tego dokonał prócz jednej dziewczynki która z nim przyszła. Gdy zapytała swojego brata skąd wiedział kto mówi prawdę odpowiedział:

" Widzisz każdy ma możliwość okłamania cię słowami, gestami czy mimiką, ale istnieje jedna taktyka której nie da się opanować. Zawsze widać kłamstwo jak i prawdę w oczach. Kiedy przypatrzysz się w czyjeś oczy zawsze dostrzeżesz jego intencje. Nie jest to jakaś nadprzyrodzona zdolność, a przydatna umiejętność którą można nabyć."

Co się stało potem? Właściciel sklepu został zlinczowany przez tłum który przedtem tak żwawo mu kibicował. Przestępca został złapany z dowodem w postaci skradzionego naszyjnika, a kobieta? Zniknęła wraz z światłem księżyca. Rodzeństwo przegapiło spektakl, ale czy w zamian za swój czas nie uratowali niewinnej kobiety? Czy nie było to tego warte? 

***

Chciałam coś odpowiedzieć chłopakowi, jednak nie wiedziałam co. To nie twoja wina? Był winny, nie zdołał go wyszkolić do walki z prawdziwymi demonami. Owszem nie chciałam by się obwiniał za jego śmierć, ale nie mogę przecież zaprzeczyć jego oczywistej winny. Nie jest też jedynym winnym mój brat mógł chociaż spróbować się bronić... Mógł nas obronić... Czemu się poddał...?

Na szczęście kierowca się zatrzymał przed wysokim, rozciągłym murem. Szybko opuściłam samochód, a tuż za mną wyszedł Ga. Po chwili zorientowałam się że ktoś mnie obserwuje, ale nie było to niewinne spojrzenie. Był to wzrok pełen nienawiści i  chęci mordu. Odwróciłam się w stronę obserwatora, był to młody chłopak a przynajmniej na takiego wyglądał. Nie jestem do końca pewna jak ale wyczuwałam, że chłopak jest demonem. Poznałam to też po kocich oczach i nadzwyczaj widocznych kłach. Jego mina była wprost przerażająca, wyższość była mu po prostu wypisana na bladej twarzy. Chłopak podszedł do mnie , nie zdążyłam nawet się przedstawić a ten już stwierdził że "jestem nie godna przekroczenia progu ich domu"... Nie jestem zbyt dobra w ocenie sytuacji ale, myślę że raczej się nie polubimy. Mimo wszystko moja godność została obroniona przez Ga który przyglądał się z uśmiechem tej sytuacji. 

- Yushiro chyba nie tobie o tym decydować... - Powiedział wywołując niemałe zdenerwowanie demona. Myślałam że będę światkiem wojny. - Tamayo ją zaprosiła, czyż nie? Będzie zła jak jej nie wpuścisz... - Dodał Ga udając przejęcie. Podziałało złość automatycznie zniknęła z twarzy chłopaka, a na jej miejsce wstąpił wymuszony uśmiech. 

-Chodź! - Wykrzyczał wywołując u mnie zawał, to w ogóle jest możliwe w przypadku demonów?

Chłopak ruszył prosto w kierunku muru, nie skręcił po prostu przeniknął przez mur. Tuż za nim ruszył Ga i zostałam tam sama niedowierzając, nagle kiedy już przełamywałam się do przejścia przez wrota szatana. Przede mną w ścianie muru pojawiła się twarz Yushiro, szatańsko zła twarz demona. Znów dostałam zawału, tym razem to już było pewne. Głowa nakazała mi się ruszać,  więc tak postąpiłam w obawie przed jej gniewem. Przeszłam przez mur a za nim ukazała mi się wielka posiadłość, w której prawdopodobnie mieszkał nowo poznany chłopak. Ruszyliśmy dalej aż do wielkich brzozowych drzwi wejściowych gdzie zostałam brutalnie zatrzymana przez gospodarza po raz drugi. 

- Masz się zachowywać, jeśli zawiedziesz panią Tamayo osobiście powieszę cię na tym murze. - Powiedział chłopak wskazując na mur. Nie jestem pewna czy to serio było tak straszne jak zabrzmiało, bo co tak właściwie by mi się stało on siedzenia na murze? Aczkolwiek w tamtej chwili zabrzmiało to jak groźba śmierci. - Zrozumiałaś? - Wykrzyczał chłopak na co ja tylko pokiwałam głową na znak że rozumiem. Pewnie musiało wyglądać to śmiesznie z perspektywy trzeciej osoby, bo Ga stojący przed nami nie mógł powstrzymać się od śmiechu.

Weszliśmy do posiadłości, była ona bardzo przestronna i jasna mimo zasłoniętych wszystkich okien. Po przejściu dość długiego korytarza doszliśmy do pokoju z zasuwanymi drzwiami przed których otwarciem chłopak spojrzał się na mnie zabójczym wzrokiem, czyli to tutaj spotkam panią gospodarz ... Weszliśmy do pomieszczenia gdzie naszą uwagę od razu przykuł otwarty balkon po drugiej stronie na którym stała tyłem kobieta w granatowo- fioletowym kimono. Kobieta odwróciła się w naszym kierunku, i oświetlana od tyłu światłem księżycowym powiedziała:

- Witaj. Jestem Tamayo, miło cię poznać. 

Mój mózg coś odkrył, Ga jako kobieta to ... Lady Ga Ga(Ta wiem nie śmieszna jestem)

Jeśli ten rozdział ci się spodobał rozważ zostawienie głosu lub komentarza.

Obietnica - Demon SlayerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz